31.08.2014

Rozdział 8

Wstałam z łóżka i spojrzałam jeszcze raz na śpiącego Michała. Uroczo wyglądał taki nieogarnięty. Jesteście pewnie ciekawi, czy coś między nami doszło. Otóż nie, nie doszło. Nie jestem gotowa, a Kubiak nie naciskał, za co byłam mu wdzięczna. Udowodnił, że naprawdę mu na mnie zależy. Zaimponował mi. Martwiło mnie tylko to, że musimy się ukrywać.
Wzięłam prysznic i się ubrałam (link). Włosy związałam w koka. Skierowałam się do kuchni w celu zrobienia śniadania. Gdy przygotowywałam kanapki, to usłyszałam czyjeś kroki w mieszkaniu. Po chwili ręce przyjmującego znalazły się na moich biodrach. Pocałował mnie w skroń.
 - Dzień doberek – wyszczerzył się.
 - Głodny? – spytałam, kładąc plasterki ogórka na kanapki.
 - Bardzo – oblizał się. – Skoczę szybko się ogarnąć i zaraz wracam.
Skradł mi całusa i wyszedł. Uśmiechnęłam się pod nosem. To było takie piękne, że aż ciężko było mi uwierzyć, że prawdziwe. Po krótkim czasie kanapki były gotowe, więc pełen ich talerz położyłam na stole. Zaczęłam jeść, a po kilku minutach dołączył do mnie przyjmujący. Było już za dziesięć ósma, więc ubraliśmy kurtki i zeszliśmy na dół.
 - Ciekawe, ile Zbyszek się spóźni na trening – pokręcił głową siatkarz, otwierając mi drzwi od swojego Infiniti.
 - Mogę mieć do ciebie prośbę? – spytałam, gdy zajął miejsce obok mnie.
 - Możesz – uśmiechnął się i odpalił silnik.
 - Załatw Zibiemu karne okrążenia – uśmiechnęłam się łobuzersko. – Tak ze specjalnymi pozdrowieniami ode mnie.
 - Bardzo chętnie – puścił mi oczko. – Wredna jesteś, wiesz?
 - Obiło mi się o uszy.
Misiek podwiózł mnie pod szkołę. Pożegnałam go tylko buziakiem w policzek, bo ktoś jednak mógłby nas zauważyć. Na chodniku czekała na mnie Gabi. Przywitałam się z przyjaciółką.
 - Ty dziś nie z bratem? – pytała trochę zdziwiona.
 - Brat śpi, bo w nocy jakoś nie mógł – zaśmiałam się. – Dziewczynę sobie w końcu znalazł.
 - To ty masz szansę się do Kubiaka zbliżyć – szturchnęła mnie, a ja spojrzałam na nią dziwnie.
 - To jest tylko przyjaciel. W dodatku Zibiego też – odparłam.
 - A ja nadal sądzę, że ciebie do niego ciągnie – puściła mi oczko.
 - Bo jesteś chora – wzruszyłam ramionami. Ściągnęłam kurtkę w szatni i ruszyłam do klasy. Starska podążyła za mną.

Dzień, jak co dzień. Oczywiście byłam wykończona psychicznie. Standard. Nie znosiłam szkoły, a dokładniej lekcji. Uczyliśmy się masy niepotrzebnych przedmiotów, by potem i tak iść w kompletnie innym kierunku. Gdzie tu logika drodzy państwo? Miałam tylko nadzieję, że nie skończę w Biedronce, czy Mc Donald’s. Najwyżej Zbyszek będzie mnie do końca życia utrzymywał.
Wróciłam do domu, obwieszczając swoje przybycie głośnym trzaśnięciem drzwiami.
 - Drzwi rozwalisz – krzyknął mój brat z salonu. Zignorowałam jego uwagę i się rozebrałam. Poszłam do niego. Nie wyglądał za ciekawie. Był jakiś taki strasznie zmęczony.
 - A ty co taki niemrawy? – spytałam.
 - Nawet mi nie mów – syknął. – Zajebie kiedyś tego Kubiaka.
I w tym momencie przypomniałam sobie moją poranną prośbę do przyjmującego. Uśmiechnęłam się triumfalnie.
 - Co ci takiego Kubiaczyna zrobił? – zaśmiałam się.
 - Spóźniłem się trochę na trening, a on od razu poleciał do Lorenzo żeby mi wlepił kilka kółek za karę.
Parsknęłam śmiechem.
 - Oj nie jemu Zbysiu dziękuj, nie jemu – pokręciłam głową. Brunet spojrzał na mnie pytająco, ale po chwili skumał, o co mi chodziło. Gdyby jego wzrok mógł zabijać, to leżałabym martwa.
 - Gdybym miał siłę, to bym cię zabił – warknął.
 - To kara, braciszku – wyszczerzyłam się.
 - Niby za co? Znowu Michał ci kazał horror oglądać, czy co?
 - Michał przypadkowo wygadał się, że mnie oszukałeś – wbiłam w niego wzrok. – Wcale nie grozi mi wywalenie ze szkoły.
 - Ja pierdolę. No zabije go – uderzył lekko głową o oparcie kanapy.
 - Tknij go, a zginiesz – pogroziłam mu palcem.
 - Co, teraz się będziecie solidaryzować? – prychnął.
 - A żebyś wiedział – puściłam mu oczko. – Zrobiłeś jakiś obiad?
 - No chyba śnisz, dziecko.
 - To zamawiam pizze – westchnęłam.


Dni mijały w dość szybkim tempie. Nawet się nie zorientowałam, a nadszedł 14 styczeń. W tym oto dniu odbyć się miała moja studniówka, czyli impreza, której wyczekiwali wszyscy licealiści. Od rana byłam  trochę zestresowana, bo w części artystycznej miałam wystąpić. Na podstawie jakiegoś kabaretu zrobiliśmy skecz o naszej klasie i nauczycielach. Zawsze się denerwowałam przed publicznymi występami. Miałam jednak nadzieję, że nie popełnię jakiejś strasznej wpadki i wszystko pójdzie zgodnie z planem. 
Gdy tylko wstałam, to zaczęłam się przygotowywać. Miałam umówioną wizytę u kosmetyczki, gdzie zajęła się mną przemiła pani. Zrobiła mi manicure i pedicure. Makijaż miała mi zrobić przed samym wyjściem, bo zamówiłam wizytę do domu. Około 16 przyszła fryzjerka, która zrobiła mi cudo na głowie (link). Po prostu nie mogłam wyjść z zachwytu, że z moich drutów da się coś takiego zrobić. Tona lakieru powinna zrobić swoje i w takim stanie moje włosy miały dotrwać do końca, czyli do rana. Następnym krokiem było ubranie się. Sukienkę miałam już od dawna (link). Byłam bardzo z niej zadowolona. Makijażystka zrobiła mi delikatny makijaż i byłam gotowa. Wyszłam z pokoju. Zbyszek zagwizdał na mój widok. Michał natomiast otworzył szeroko oczy.
 - Może być? – spytałam i okręciłam się wokół własnej osi.
 - Siostra, wyglądasz jak chodzący milion – stwierdził.
 - Popieram – dodał Misiek, puszczając mi oczko. Zarumieniłam się.
 - To jedźcie już, bo się spóźnicie. Tylko, Misiek, łapy przy sobie – Zibi pogroził przyjmującemu palcem. Szatyn zaśmiał się tylko. Biedny, nieświadomy Bartman. Założyłam żakiet i płaszczyk. Wyszliśmy z mojego mieszkania. Gdy byliśmy piętro niżej, to Michał przycisnął mnie do ściany i namiętnie pocałował. Zamruczałam zadowolona.
 - Nie słuchasz mojego brata – stwierdziłam z uśmiechem.
 - Od zawsze taki buntownik byłem – puścił mi oczko i ostatni raz wpił się w moje wargi. Po chwili siedzieliśmy już w Infiniti przyjmującego i pojechaliśmy w kierunku miejsca, gdzie mieliśmy spędzić najbliższą noc i świetnie się bawić.
Studniówka okazała się oczywiście małym pokazem mody. Każda dziewczyna chciała mieć sukienkę lepszą od drugiej. Było wiadome, kto przegra – Iza. Jej ‘’kreacja’’ najbardziej rzucała się w oczy z powodu swojej tandetności. Tragedia po prostu.
 - Ja pierdolę, co to jest? – skrzywił się Michał, patrząc na Izkę. Zaśmiałam się. W dodatku blondi musiała zaliczyć niedawno wizytę w solarium. Ludzie, skąd się takie cudaki biorą?
 - Nasz klasowy plastik – odparłam.
 - Współczuję – pokręcił głową.
Bal rozpoczął się tradycyjnie polonezem. Nie lubiłam tego tańca, ale co poradzić – taki zwyczaj. Potem była część artystyczna i w końcu impreza właściwa. Po przebraniu się wróciłam do Miśka. Świetnie się bawiliśmy w towarzystwie moich znajomych. Oczywiście alkoholu nie zabrakło, bo uznaliśmy, że lepiej żeby był, bo potem by wszyscy gdzieś latali po to aby się napić.
 - Dobrze się bawisz? – zapytałam Michała, gdy tańczyliśmy któryś już raz.
 - Fantastycznie – wyszczerzył się. – Czuję się jak na własnej studniówce, a to dawno temu było.
 - Co poradzić. Starość – wystawiłam mu język. Okręcił mną w tańcu.
 - Niedobra ty – pokręcił głową. – Chodź w jakieś ustronniejsze miejsce – szepnął mi do ucha. Zgodziłam się. Wynajęty lokal był jednocześnie domem weselnym, który posiadał na górze pokoje do wynajęcia. Ukradkiem wymknęliśmy się na pierwsze piętro. Gdy upewniliśmy się, że nikt nas nie widzi, to Michał od razu przyssał się do moich warg.
 - Już nie mogłem wytrzymać – zaśmiał się lekko.
 - Ja też – uśmiechnęłam się i ponownie go pocałowałam. W tym momencie usłyszeliśmy jakieś dźwięki z pokoju obok. Nie trudno było się domyślić po tych jękach i stękaniu, co owi ludzie robili. Ale żeby aż tak się nie pohamować? Damski głos wydawał się być dla mnie bardzo znajomy. Dziewczyna wręcz krzyczała imię jakiegoś chłopaka. Wtedy już byłam pewna.
 - O kurde, to Izka – oderwałam się od Kubiego.
 - Ten plastik? – spytał dla pewności. Kiwnęłam głową. Siatkarz parsknął śmiechem.
 - Ciiiszej – upomniałam go.
 - Aż dziwne, że takie coś kogoś ma – pokręcił głową rozbawiony.
 - Niektórzy ludzie lubią duże cycki i tapetę na twarzy – wzruszyłam ramionami.
 - Ale prawdziwi faceci wolą te naturalne piękności – wyszeptał mi do ucha. – Jak np. ty.
 - Za bardzo mi dziś słodzisz – objęłam go za szyję i spojrzałam mu w oczy.
 - Bo ślicznie wyglądasz – pogładził mój policzek i ponownie złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Tak się w  tym zatraciliśmy, że aż odskoczyłam wystraszona, gdy usłyszałam, ze Iza otwiera drzwi. Szybko pociągnęłam Michała do jakiegoś pokoju, który o dziwo był otwarty. Odetchnęłam z ulgą, bo blondynka nas nie zauważyła.
 - Blisko było – zaśmiał się Michał.
 - Ma się ten siatkarski refleks – puściłam mu oczko. – Wracamy?
 - Mam ochotę potańczyć – wyszczerzył się.
Wyszliśmy więc z ukrycia i wróciliśmy na salę. Praktycznie ani na moment nie zeszliśmy z parkietu. Bawiłam się doskonale. Niestety wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Około 4 zostali już nieliczni. Nie było sensu żebyśmy zostali tu sami, więc też wezwaliśmy taksówkę i wróciliśmy do naszego bloku. Miałam już skręcać do siebie, ale powstrzymał mnie Michał.
 - Chcesz im przeszkodzić? – pokręcił głową.
 - Im?
 - No chyba nie myślisz, że Zibi by przepuścił taką okazję, że ma wolną chatę – zaśmiał się.
 - No fakt – uderzyłam się w czoło, bo przyjmujący miał rację.
 - Chodź, przygarnę cię do siebie – puścił mi oczko i splótł swoje palce z moimi. Skierowaliśmy się więc do mieszkania przyjmującego. Byłam zmęczona, ale znalazłam w sobie dość siły żeby wziąć prysznic. Kubiak użyczył mi swojej koszulki, która sięgała mi nieco za tyłek. Wysoki wzrost robi swoje. Wróciłam do sypialni, gdzie leżał już przyjmujący. Położyłam się obok i wtuliłam w jego tors. Pocałował mnie czule na dobranoc. Po chwili oboje już byliśmy w krainie Morfeusza.

Obudziłam się około godziny 13. W łóżku byłam sama. Przeciągnęłam się i wyszłam z sypialni. Swojego chłopaka znalazłam w kuchni. Objęłam go od tyłu.
 - Wyspana? – zapytał, odwracając się w moją stronę. Pocałował mnie namiętnie. Zamruczałam zadowolona.
 - Nawet, nawet – odpowiedziałam na jego wcześniejsze pytanie.
 - Siadaj, zaraz będzie gotowa jajecznica.
Posłusznie wykonałam jego polecenie i 10 minut później byłam już po śniadaniu. Przebrałam się we wczorajsze ubrania, pożegnałam z Miśkiem i wróciłam do swojego mieszkania.
 - No w końcu wróciłaś – zaśmiał się mój brat.
 - Nie chciałam wam wczoraj przeszkadzać – wyszczerzyłam się.
 - Skąd wiesz, że nie byłem sam? – uniósł pytająco jedną brew.
 - Jestem twoją siostra, głupku – wystawiłam mu język. Okej, troszkę nagięłam prawdę.
 - Jak studniówka? Udana?

 - Bardzo – uśmiechnęłam się szeroko. – Poczekaj, przebiorę się i pogadamy.

_____________________

I oto kolejny rozdział, ale jest on z cyklu tych, które najmniej mi się podobały. nie wyszedł ;/
Ale na pocieszenie macie wczorajszy wspaniały mecz <3
raaany, aż nie wiem jakich słów użyć żeby opisać jak zajebiście się czułam na stadionie! Atmosfera genialna! Medżik<3
Pozdrawiam ;*

10 komentarzy:

  1. Jeju jaki słodki <3 I dobrze robi, nie tak jak Izka. Jeszcze ciocią nie chcę zostać hahahaahha :P. zajebisty rozdział jak i wczorajszy mecz <3 Zagrali rewelacyjnie :D. Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja czekam aż ktoś ich w końcu nakryje.Dobrze, że starają się być tacy ostrożni, ale mimo wszystko.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa jestem kiedy Zibi się zorientuje :D I jak bardzo będzie szalał po dokonaniu tego odkrycia. :P A Zuza i Misiek są cudowni :D

    OdpowiedzUsuń
  4. A mi się rozdział bardzo podoba! :D
    Michał i Zuza są ostrożni ale nie mogę się doczekać reakcji Bartmana jak się dowie że są razem ;*
    Mecz opiszę jednym słowem - BAJKA! Chociaż oglądałam przed telewizorem (polsat i wciskanie reklam kiedy się da -,- ) to miałam ciary gdy kibice śpiewali hymn a przy Pieśni o Małym Rycerzu aż mi się łza w oku zakręciła ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. No trochę dziwne by było jakby już się przespali. Zdecydowanie za szybko. Więc popieram jej decyzję ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oooo jaki słodki rozdział *.*
    Lubię takie :D
    Czekam na kolejny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. kurde dziwię się Bartmanowi, że jeszcze się nie domyśla, że coś między tą dwójka się dzieje;) albo naiwnie im ufa albo wie ale się na razie nie odzywa:)
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny tylko szkoda że muszą się ukrywać ale mam takie dziwne przeczucie że może on ich na kryje albo jakoś się dowie?
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń