Wzięłam prysznic i owinęłam się swoim słodkim, różowym
ręcznikiem. Po wysuszeniu się ubrałam ubrania, które służyły mi za piżamę,
czyli za dużą koszulkę Zbyszka i spodenki (link). Włosy związałam w luźnego koka, bo tak miałam
w zwyczaju spać i opuściłam pomieszczenie. W mieszkaniu było strasznie ciemno.
Tylko z salonu biło jakieś światło, ponieważ był wciąż włączony telewizor.
Pomyślałam, że pewnie za długo siedziałam i Kubiak zasnął. Poszłam go więc
obudzić, bo musiałam wiedzieć, gdzie mam spać. Weszłam do pokoju i od razu
pisnęłam przerażona. Michał siedział na kanapie, w takiej pozycji, w jakiej go
zostawiłam, ale na twarzy miał krew. Oczy mi się natychmiast zaszkliły. W
dodatku w tym momencie nagle wyłączył się sam telewizor. Aż podskoczyłam ze
strachu i znowu krzyknęłam. W tym momencie usłyszałam znajomy śmiech. Lęk
natychmiast wyparował, a zastąpiła go złość. Poszukałam dłonią włącznika
światła i go nacisnęłam. Od razu zrobiło się jasno, a siatkarz zwijał się ze
śmiechu na kanapie. Spojrzałam na niego tak, że gdyby mój wzrok mógł zabijać,
to leżałby już martwy na podłodze. Zacisnęłam pięści z wściekłości.
- Żałuj, że nie
widziałaś swojej miny – otarł łzę, która mu aż wypłynęła z tego śmiechu.
- Ty jesteś
psychiczny! – warknęłam.
- Po prostu
zrobiłem ci świetny dowcip. Nie sądziłem, że dasz się nabrać na zwykły ketchup
– parsknął śmiechem ponownie.
- Jesteś
najgłupszym stworzeniem na ziemi!
Obróciłam się na pięcie i ruszyłam do sypialni siatkarza.
Nie obchodziło mnie, gdzie on mi spanie przygotował. Niech on gnije na
podłodze, ja będę spać tam. Wkurzył mnie na całego. Przykryłam się jego kołdrą
i zamknęłam oczy. Aż we mnie buzowało. Aż zdążyłam na moment zapomnieć, że się
boję spać sama po horrorach. Miałam ochotę zamordować tego siatkarzyka! W
dodatku jak szedł do łazienki, to ciągle się śmiał. Bezczelny.
Próbowałam zasnąć, ale marnie mi to szło. Gdy zamykałam
oczy, to miałam w głowie różne sceny z tego filmu. Aż się skrzywiłam na same
wspomnienia. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi do pokoju.
- Ej, ale to moje
łóżko – powiedział Michał.
- Dziś nie –
warknęłam.
- To śpimy razem –
stwierdził radośnie i chciał się wpakować koło mnie. Odepchnęłam go tak, że
spadł na podłogę.
- Wypierdalaj,
Kubiak – mruknęłam.
- No weź, dalej
jesteś zła za tą akcję? – jęknął.
- TAK – krzyknęłam
i ponownie owinęłam się kołdrą. Westchnął tylko i wyszedł z pokoju. I dobrze,
niech teraz żałuje. Niestety dla mnie ta noc nie była kolorowa. Cały czas
miałam wrażenie, że w tym mroku są jakieś straszne postacie. W dodatku wielka
szafa naprzeciwko tylko pobudzała mój strach. Zbyszek pewnie świetnie bawił się
z tą Asią na dole, a ja tu umierałam ze strachu. Brawo, braciszku, świetnie się
spisujesz. Ciągle wydawało mi się, że słyszę jakieś dziwne dźwięki. Ciemność
tylko pobudzała moją chorą wyobraźnię. Chciałam za wszelką cenę zasnąć, ale mi
to nie wychodziło. W końcu się postanowiłam przełamać i iść poszukać Michała.
Rano i tak będę na niego nadal wściekła, ale w chwili obecnej potrzebowałam
czyichś bezpiecznych ramion, które obronią mnie przed moimi chorymi wymysłami.
Jego mieszkanie nie było małe, więc wchodziłam do każdego pomieszczenia,
szukając go. Był w pokoju gościnnym, gdzie zapewne spać miałam ja. Właściwie, to po co ja go szukałam w kuchni i łazience? Wiadomo, że na kafelkach by nie spał.
Usiadłam na
łóżku i go szturchnęłam. Mruknął coś pod nosem niezrozumiałego i spał dalej.
Ponowiłam próbę, ale tym razem mocniej. W końcu się obudził i spojrzał na mnie
zdziwiony.
- Co się stało? –
spytał zaspany i podniósł się do pozycji siedzącej.
- No bo.. no bo to
przez ciebie – powiedziałam cicho, spuszczając wzrok.
- Ale co przeze
mnie?
- Boję się spać
sama po horrorach – wyznałam w końcu. On tylko się uśmiechnął i odsunął kołdrę.
- Wskakuj –
zachęcił mnie, a ja bez wahania się położyłam koło niego. Po chwili przyjmujący
spał już jak zabity, obejmując mnie jedną ręką w pasie. Nie muszę wam chyba
opisywać motyli w brzuchu, jakie czułam w tamtym momencie. Wtuliłam się w niego
i próbowałam zrobić to, co on. W końcu mi się udało.
Obudziłam się rano i byłam w łóżku sama. Przetarłam
zaspane oczy. Wstałam leniwie z posłania i skierowałam się do kuchni. Na stole
stał talerz z kanapkami, a obok jakaś karteczka. Wzięłam ją do ręki i
przeczytałam.
Mam nadzieję, że nie jesteś już zła.
Oto kanapki na zgodę.
Michał
Uśmiechnęłam się pod nosem. Na pewno nie puszczę mu
płazem wczorajszej akcji, ale to miłe z jego strony. Zrobiłam sobie herbaty i
zjadłam przygotowane przez siatkarza śniadanie. Jastrzębianie mieli dziś
ostatni trening przed świętami i zaraz po nim mieliśmy ze Zbyszkiem jechać do
Warszawy, do babci. Szybko więc się ogarnęłam w łazience przyjmującego. Wzięłam
jego klucze, które mi zostawił i zamknęłam mieszkanie. Zeszłam do siebie,
gdzie się przebrałam od razu (link). Zaczęłam się pakować. Nie zajęło mi to
długo, bo to tylko kilka dni. Zbyszek nie dostał zbyt dużo wolnego od klubu, bo
kilka dni po świętach mieli już grać mecz. Przeciwnik nie był trudny, ale nie
można nikogo lekceważyć, bo siatkówka jest sportem nieprzewidywalnym.
Po godzinie 15 Zibi wrócił do mieszkania. On już był
spakowany, ponieważ zrobił to wcześniej.
- Jak tam noc z
Michałem? – zapytał, śmiejąc się jak głupi.
- Już ci
opowiedział? – warknęłam.
- Cały trening się
śmiałem, jak nienormalny aż Lorenzo za karę dał mi dodatkowe okrążenia na
koniec – odparł.
- To nie było
śmieszne! Ja się naprawdę bałam!
- Ej Zuza, Zuza –
pokręcił głową i objął mnie ramieniem. Od razu zepchnęłam jego rękę i
spojrzałam gniewnie. – Oho, będzie foch.
- A żebyś wiedział
– mruknęłam i zaczęłam ubierać kurtkę (link). Westchnął zrezygnowany.
- To mam
przejebane.
Wyszliśmy z mieszkania. W tym momencie z góry schodził
Michał z walizką. Jak co roku jechał do Wałcza. Był cały uśmiechnięty. A ja
wciąż byłam na niego zła. Nawet chyba bardziej, niż wcześniej, po tym, jak się
dowiedziałam, że wszystko już wypaplał Zibiemu.
- O, Bartmany –
zaczął wesoło. Zignorowałam go i szłam na dół. Mój bagaż taszczył brat. – A tej
co?
- Foch – odparł
Zbyszek.
- Nadal? –jęknął.
- Powiedziałem
jej, że cały trening się śmiałem i się obraziła.
- Jesteście
debilami – warknęłam tylko. – Oboje siebie warci. Zgnijecie bez dziewczyn, bo
żadna was nie będzie chciała.
- Ciebie z takim
charakterkiem tym bardziej – odgryzł się Bartman.
- Ja przynajmniej
jestem ta ładna w naszej rodzinie.
- Jak dla mnie to
Patrycja jest najładniejsza – uśmiechnął się.
- Wal się –
mruknęłam i wsiadłam do samochodu. Zbyszek zaczął pakować nasze walizki do
bagażnika. W tym momencie Kubiak zapukał w szybę. Opuściłam ją kawałek.
- Czego? –
naskoczyłam na niego.
- Kultura wymaga
się pożegnać – wyszczerzył się. No nie, czy on nie kuma, że jestem na niego zła
i nie zamierzam się z nim żegnać?
- Jak widać nie
jestem kulturalna.
- Nie fochaj się,
Zuza, bo mi się Zbysiu będzie żalił przez telefon, jak on ma ciężko – puścił mi
oczko, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. Pokręciłam głową z politowaniem i
wyszłam jednak z samochodu. Przytuliłam się do przyjmującego. Zamknął mnie
szczelnie w swoim ramionach.
- Bądź dla niego
łaskawa – zaśmiał się.
- Nie obiecuję –
odparłam z uśmiechem. – Cześć, Kubiaczyna.
- Na razie,
Bartmanówna.
Stanęłam na palcach i musnęłam jego policzek. Potem
ponownie wsiadłam do auta. Siatkarze uścisnęli sobie dłonie i Zbyszek zajął
miejsce kierowcy. Zapięliśmy pasy.
- Już nie jesteś
zła? – spytał z nadzieją.
- Jestem nadal –
wyjaśniłam, a on spochmurniał.
- A Misiek czemu
ma jakieś specjalne traktowanie? – zapytał z wyrzutem.
- Bo jest od
ciebie przystojniejszy – stwierdziłam , ot tak.
- Nie
powiedziałbym – mruknął pod nosem i odpalił silnik.
Większość drogi jak zwykle przespałam. W stolicy byliśmy
po 20. Uśmiechnęłam się na widok rodzinnego miasta. Od śmierci rodziców bywałam
tu rzadko i głównie tylko na święta, czy wakacje. Wspaniale było tu znowu wrócić. Zibi podjechał
na osiedle naszych dziadków i zaparkował na podjeździe. Dom (link) wyglądał tak
samo, jak zwykle. Jedynie w oknach widziałam inne firanki. Wzięliśmy nasze
walizki i ruszyliśmy odśnieżoną ścieżką do wejścia. Weszliśmy do środka i od
razu do moich nozdrzy dobiegł znajomy zapach pieczonych babcinych ciast. Aż
ślinka ciekła.
- No nareszcie
jesteście! – ucieszyła się babcia, pojawiając się w korytarzu. Od razu nas
oboje wyściskała i wycałowała. Z racji tego, że oboje byliśmy wysocy, to ona ze
swoim 1,50m miała problem. Dziadek natomiast był wysokim człowiekiem i te jego
geny odziedziczył nasz ojciec, a potem my. Ja i tak byłam niższa, bo miałam
1,78m. Zbyszek zebrał większość tych genów i był najwyższy w całej rodzinie.
- Rozbierzcie się,
a ja nałożę wam kolację. Zrobiłam waszą ulubioną zapiekankę – powiedziała
uśmiechnięta. Na nasze twarze także wkradły się uśmiechy. Ziemniaczana
zapiekanka naszej babci była najlepszym daniem pod Słońcem! Ściągnęliśmy szybko
buty i nasze okrycia wierzchnie, co wywołało śmiech na twarzy dziadka. Pokręcił
tylko głową i przepuścił nas w drzwiach. Usiedliśmy przy stole i po chwili już
zajadaliśmy te pyszności. Babcia uwielbiała patrzeć, jak innym smakują jej
potrawy.
- Zuziu, chcesz
może jeszcze? Strasznie schudłaś, kochanie. Zbyszek, jak ty siostry pilnujesz?
– zaczęła jak zwykle.
- Spokojnie babciu
– zaśmiałam się. – Dajemy sobie radę i wcale nie schudłam, a wręcz przeciwnie!
- No nie widać –
pokręciła głową. – Chudzinka taka z ciebie…
- Nie dramatyzuj –
wywróciłam oczami.
- Patrz, ile tu
tłuszczu jest – wyszczerzył się Zibi i pokazał na mój brzuch. Zgromiłam go
spojrzeniem.
- Patrz na siebie,
grubasie – warknęłam.
- To są mięśnie,
kobieto! – oburzył się.
- Moje też! Tylko
jeszcze nie wiem, jak je napiąć.
- Jak ja się
cieszę, że przyjechaliście – klasnęła w dłonie staruszka. – Bez was tu tak
cicho jest.
Zaśmialiśmy się oboje.
- Będziesz nas
miała dość po tych kilku dniach – puściłam jej oczko.
_________________________
Troszkę zabawniejszy rozdział, a co, wolno mi :D
Następny w niedzielę!
Pozdrawiam ;*
Następny w niedzielę!
Pozdrawiam ;*
Pewnie, że wolno :D A ja zabawniejsze biorę w ciemno, z resztą jak każde od Ciebie :)
OdpowiedzUsuńAle sobie urządzili zabawę, nabijać się z biednej dziewczyny. Jakby to takie śmieszne było, że ma fobie.
Ale Misiek się ładnie potem zachował, do łóżka ją wpuścił(^^), kanapeczki zrobił. No, no. :D
Ps. Tak, Kubiak jest przystojniejszy. :D
VE - anonimowo, bo nie ogarniam telefonu. xd
hehe zbieram się z podłogi. genialny;)
OdpowiedzUsuńCo taki krótki !!! Ale i tak jest zajebisty :) Jak zawsze :P To było chore ze strony Kubiaczka, że zrobił jej ten kawał ! Haha Pozdrawiam Dooma :)
OdpowiedzUsuńNo świetny rozdział,nieźle się uśmiałam z focha Zuzy,ale co się dziwić sama bym zaczęła piszczeć gdyby mi ktoś takiego żarta wykręcił :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny z niecierpliwością.
Pozdrawiam ;*
leże i płaczę ze śmiechu xD już polubiłam kłótnie Zuzy z chłopakami :D i jak tak starałam się rozkminić Kubiaka, to Zuzia wcale nie jest mu obojętna :D przynajmniej tak mi się wydaje :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;*
#36 na http://nie-moge-zyc-bez-ciebie.blogspot.com/ zapraszam :)
Haha tylko jeszcze nie wiem jak je napiac hahaha xd nie mogę xd
OdpowiedzUsuńFakt faktem trzeba przyznać, że Kubiak jest przystojniejszy. Wydaje mi się że więcej oczekiwałam od tego wspólnego wieczoru. Jakiegoś większego zbliżenia w ich relacjach. "Dziwnej" sytuacji. No i drogi panie Kubiak gdzie prezenty?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Boże Kubiak jaki idiota, tak wystraszyć dziewczyne! :D
OdpowiedzUsuńAle nie no fajnie wszystko wyszło :D
Czekam na kolejny :)
Ale jestem ciekawa jak sie potoczy akcja :D Świetny :*
OdpowiedzUsuńAle jestem ciekawa jak sie potoczy akcja :D Świetny :*
OdpowiedzUsuńNo to wspólną noc można powiedzieć mamy za sobą haha :D
OdpowiedzUsuńJa bym padła na zawał , gdyby ktoś po obejrzeniu horroru zrobił mi taki kawał :P
Już się nie mogę doczekać co to będzie dalej, niech oni szybciutko wracają ,bo dziadkowie wydają się być super ludźmi ,ale mnie jednak do Kubiaka bardziej ciągnie :D
Pozdrawiam
Rozdział jak zawsze zajebisty :D
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na 8 zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com
Pozdrawiam ;**
zajebisty rozdział ♥
OdpowiedzUsuńczekam na następny :D
Bartmanówka i Kubiaczyna hahahhaha xD
OdpowiedzUsuńHmm... rozdział świetny jak zwykle no i zabawny! :)
A kawał Kubiaka mnie rozwalił :D
Zapraszam do siebie na kolejne rozdziały:
siatkarskiesnyjulii.blogspot.com
Pozdrawiam i czekam na następny z niecierpliwością :**
Zakochuje sie coraz bardziej w tym blogu <3 cudowny jak każde z twoich opowiadań ;* dałoby radę dodać rozdział już dzis? :D prooooooosze!!
OdpowiedzUsuń