Czwartek. Pół nocy nie mogłam zasnąć. Strasznie się
stresowałam egzaminem praktycznym na prawo jazdy. Słyszałam opinie znajomych,
którzy nie zdali od razu, bo egzaminator oblał ich za jakieś naprawdę głupie
błędy. Musiałam więc jechać niemal idealnie, żeby zdać. Będzie ciekawie,
zdecydowanie. Zbyszek odwiózł mnie na plac, z którego miałam wyruszyć. Życzył
mi z Kubiakiem powodzenia. Siatkarze pojechali na trening, a ja miałam przeżyć
najprawdopodobniej najgorszą jazdę w moim życiu. Mój egzaminator wydał się być
w porządku człowiekiem, bo już na wstępie rzucił mi tekstem, że mam się nie
stresować, bo on nie gryzie. Uśmiechnął się przy tym uroczo. Dodam, iż był
młodym i dość przystojnym mężczyzną. Wsiedliśmy do samochodu. Zapięłam pas i
sprawdziłam, czy lusterka są odpowiednio ustawione. Kątem oka zauważyłam, że
egzaminator zanotował coś w swoim notesiku. W końcu ruszyliśmy. Jechałam z
prawidłową prędkością, zatrzymywałam się na światłach, okrążyłam rondo, dobrze
zachowałam się w sytuacji na skrzyżowaniu, na którym świateł nie było. Mimo to
jednak bałam się, ze w końcu się na czymś wyłożę. No i chyba zaraz miało się to
stać. Parkowanie równoległe. Na chodniku stały auta, a ja miałam zaparkować
miedzy dwoma. Miejsca była na tyle, że samochód spokojnie się zmieści. Wzięłam
głęboki oddech i starałam się nie uszkodzić żadnego pojazdu. Uff, udało się.
Taką miałam nadzieję.
- Koniec egzaminu
– powiedział w tamtym momencie mój towarzysz. Spojrzałam na niego z nadzieją.
Jego twarz nie zdradzała żadnych emocji. – Gratulacje, zdała pani za pierwszym
razem.
Aż pisnęłam z radości i z tych emocji przytuliłam
egzaminatora. Zaśmiał się tylko i pokręcił głową. Musiałam teraz dostarczyć
potrzebne dokumenty i wyrobić sobie prawko. Byłam strasznie szczęśliwa, bo
rzadko zdarzało się, że ktoś zdał za pierwszym razem. Ja byłam tym nielicznym
wyjątkiem.
Postanowiłam pochwalić się od razu bratu. Poszłam więc
pod halę, bo za niedługo siatkarze kończyli trening. Znajomy ochroniarz bez
problemu wpuścił mnie do środka. Usiadłam w korytarzu na ławce. Po kilku
minutach siatkarze zaczęli opuszczać salę. Przybrałam grobowy wyraz twarzy,
żeby nie skumali od razu, o co chodzi. Gdy Zbyszek mnie zauważył, to
natychmiast pociągnął za sobą Michała i podeszli do mnie.
- No i jak? –
zapytał wyższy. Spojrzałam na niego z nieciekawą miną. – Aha… nie przejmuj się.
Ja też nie zdałem za pierwszym razem i żyję. Za drugim ci się uda.
Objął mnie troskliwie ramieniem, a ja nie wytrzymałam i
zaczęłam się śmiać, jak jakaś psychiczna.
- Zwariowałaś, czy
co? – zapytał Kubiak.
- Wkręcam was,
głupki. Zdałam! – wyszczerzyłam się.
- Ładnie to tak
brata wkręcać? – oburzył się Zibi.
- Patrz, twojej
siostrze się udało zdać za pierwszym razem, a tobie nie – nabijał się
przyjmujący. Mój brat zgromił go spojrzeniem. – Gratulacje, Zuza.
Siatkarz przytulił mnie mocno.
- Dzięki, chłopaki
– uśmiechnęłam się.
Wieczorem urządziliśmy takie małe świętowanko. Zaprosiłam
Gabi, Asię i Michała. W takim oto gronie oblaliśmy zdanie przeze mnie egzaminu.
Oczywiście wszystko z umiarem. Wypiliśmy po jednym kieliszku wina. Spędziliśmy
miły wieczór. Zbyszek nie tknął jednak alkoholu i potem odwiózł dziewczyny do
ich mieszkań. Michał natomiast został i zaproponował pomoc w sprzątaniu.
Zgodziłam się, bo szczerze nie uśmiechało mi się samej siedzieć. W sumie to od
Sylwestra nie byliśmy jeszcze sam na sam, ale jakoś się tym nie przejmowałam.
- To kiedy
zabierasz mnie na przejażdżkę? – zagadał siatkarz.
- A kto
powiedział, że kiedykolwiek cię wezmę? – uniosłam jedną brew.
- Przecież to
jasne, że mnie zabierzesz – wyszczerzył się, a ja parsknęłam śmiechem.
- Jaki pewny
siebie – pokręciłam głową.
- Jak zawsze –
puścił mi oczko. – W sumie to i tak mi się nie chce z tobą jeździć, bo baby
zawsze jeżdżą powoli.
- Coś ty
powiedział?! – oburzyłam się i położyłam sobie dłonie na biodrach.
- Nie znam jeszcze
żadnej kobiety, która by jeździła więcej, niż 40 na godzinę.
- Jak widać mało
kobiet znasz, Michałku.
- Chcesz mi
powiedzieć, że ty jesteś jedną z nich? – spytał kpiąco i podszedł blisko mnie.
Mierzyliśmy się wzrokiem.
- Chcesz się
ścigać? – walnęłam prosto z mostu.
- No patrzcie –
prychnął. – Jeszcze prawka nie odebrała, a już chce się ścigać.
- Chcę ci tylko
udowodnić, że się mylisz – skrzyżowałam ręce na ramionach.
- Ścigać się z
tobą nie będę, bo Zbyszek by mnie zabił, ale chętnie przetestuję twoje
możliwości.
- Kiedy i gdzie?
- Zaraz jak
odbierzesz prawko. Gdzieś za miastem, żebyś mogła się wykazać.
- Umowa stoi –
przytaknęłam.
- Ostra z ciebie
zawodniczka – odgarnął kosmyk z mojej twarzy i włożył go za ucho. Znowu
przeszył mnie dreszcz.
- Jakbyś nie
zauważył, to nie jestem już dzieckiem i przez ostatnie kilka lat zdążyłam się
zmienić – spojrzałam w jego oczy.
- Zauważyłem
właśnie – uśmiechnął się łobuzersko.
- Cieszę się.
Nachylił się nade mną i szepnął mi do ucha:
- Lubię takie.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo do mieszkania wszedł Zibi.
Siatkarze zajęli się rozmową o jutrzejszym meczu, a ja nie potrafiłam wyrzucić
z głowy tego, co stało się przed chwilą. W co ten Michał pogrywał? Zachowywał
się tak, jakby mnie podrywał. Ale dlaczego? Przecież nigdy nie dawał mi żadnych
znaków, a raczej podkreślał, że każdy nieodpowiedni ruch może sprawić, że mój
brat go zabije. O ostatnim pocałunku nie pamiętał, więc mógł się czuć
bezpiecznie. Ale to przed chwilą? Nie ogarniam.
Wstałam rano i jak zwykle musiałam ścigać się z Zibim o
to, kto pierwszy zajmie łazienkę. Tym razem ja wygrałam, bo mój braciszek
potknął się o własne buty, których nigdy nie może włożyć do szafki, tylko są
rozwalone po korytarzu. Zaśmiałam się, gdy zaklął pod nosem. Umyłam się,
ubrałam (link) i poczesałam włosy. Postawiłam na kłosa. Do tego przejechałam
rzęsy tuszem, a usta pomadką. Gotowa wyszłam z pomieszczenia, które po mnie
zajął siatkarz. Zrobiłam sobie tosty, które od razu zjadłam. Narzuciłam kurtkę,
wzięłam swoja torbę i wyszłam ze Zbyszkiem z mieszkania. Podwiózł mnie
pod szkołę, a sam pojechał na trening. Zostawiłam kurtkę w szatni i poszłam do
odpowiedniej sali.
Nic ciekawego się nie działo. Matematyka i dwie biologie
dość szybko mi zleciały. W końcu nadeszła moja ulubiona lekcja i w dodatku
jedyna, na której mogę się odprężyć. Był to mianowicie WF. W końcu miałam na
nazwisko Bartman, więc sport nie był mi obcy. Rozmawiając z Gabi poszłyśmy do
szatni. Zaczęłyśmy się przebierać. Założyłam swój standardowy strój (link) i aż
się wzdrygnęłam, widząc Izkę, która ubrała różowe, cekiniaste i błyszczące
ubranie. To jest WF, czy promocja w lumpeksie? Poprawiłam swojego kłosa i
ruszyłam z przyjaciółką w kierunku hali. Czekała już na nas nauczycielka.
Sprawdziła obecność i wybrała osobę, która miała przeprowadzić rozgrzewkę. Tym
razem padło na Klaudię. Po krótkim i byle jakim rozciąganiu nadeszła pora na
grę. 90% naszych zajęć to była siatkówka i tym razem też tak było. Jak zwykle
zostałam wybrana jedną z kapitanek. Na drugą zgłosiła się Iza. Wywróciłam
oczami. Nie była ona jakaś wybitnie zła w tej dyscyplinie, ale były lepsze.
Wybrałyśmy składy i rozpoczęła się gra. Stanęłam pod siatką i naprzeciwko było
znienawidzona przeze mnie blondynka. Uśmiechnęłam się ironicznie w jej
kierunku. Odpłaciła się tym samym. Nie znosiła mnie tak samo, jak ja jej. Na
początku roku szkolnego było inaczej. Za wszelką cenę chciała stać się moją
najlepszą koleżanką, tylko ze względu na mojego brata. Ja jednak nigdy nie
miałam w zwyczaju zadawać się z plastikami, więc i tym razem nie było inaczej.
Kilka kłótni, pocisków rzucanych w jej stronę wystarczyło, by zapałała do mnie
szczerą nienawiścią.
Jako, iż wybrałam najlepsze dziewczyny z naszej grupy, to
moja drużyna prowadziła. Iza aż zabijała mnie wzrokiem. Nie mogłam się
powstrzymać od parsknięcia śmiechem, gdy zepsuła zagrywkę. Chyba ją to
wkurzyło, bo wbiła w następnej akcji dość ładnego gwoździa, którego nie
obroniłam. Zaklęłam pod nosem. Nie lubiłam takich sytuacji. Blondi tylko
uśmiechnęła się z wyższością. Postanowiłam zagrać tak, jak ona i gdy ruszyłam
na zagrywkę, to użyłam swoich genów i zaserwowałam z wyskoku, posyłając Mikasę
idealnie w Izę. Nie zdążyła jej odbić, ani się odsunąć i piłka uderzyła ją w
głowę. Upadła z jękiem. Natychmiast nauczycielka przerwała grę i podbiegłą do
dziewczyny. Inne osoby także zebrały się koło niej. Jedynie ja się uśmiechałam
i krzyżując ręce na piersi obserwowałam całą tą sytuację z rozbawieniem.
Przykro mi, nigdy nie byłam grzeczną dziewczynką. Oczywiście Iza musiała trochę
przeaktorzyć, udając, że strasznie cierpi, ma zawroty głowy, czy inne takie, a
nasza naiwna wuefistka się na to nabrała. Pomogła blondynce wstać i usiąść na
ławce. Wiola przyniosła od pielęgniarki woreczek z lodem i dała blondi, żeby
sobie przyłożyła do głowy. Karkowska natychmiast do mnie podeszła, a jej mina
mówiła sama za siebie.
- Czy ty
zwariowałaś?! – naskoczyła na mnie.
- Ja tylko
zaserwowałam – wzruszyłam ramionami.
- Akurat nagle z
taką mocą i precyzją? – warknęła.
- Źle, że się
staram? – prychnęłam.
- Masz w tej
chwili iść do Izy i ją przeprosić -
nakazała, a ja się zaśmiałam.
- Nie mam zamiaru
jej za nic przepraszać .
- W takim razie
idziesz do dyrektora.
- Ale za co?! –
oburzyłam się. – To był wypadek, a jej nic nie jest. Udaje, żeby mi dojebać.
- Wyrażaj się –
zgromiła mnie spojrzeniem. – W tej chwili idziesz do dyrektora.
- W tej chwili, to
ja sobie idę do domu, bo mam dość szkoły na dziś – warknęłam i skierowałam się
do wyjścia.
- Zuza, możesz być
pewna, że nie ominie cię kara! – krzyknęła jeszcze za mną. Spojrzałam na
‘’pokrzywdzoną’’ i zauważyłam na jej twarzy triumfalny uśmieszek. Nic jej nie
było i wszyscy, oprócz naszej nierozgarniętej nauczycielki o tym wiedzieli.
Zacisnęłam dłonie w pięści i opuściłam salę. Przebrałam się w szatni i wyszłam
ze szkoły. Zastanawiałam się przez chwilę, gdzie się udać. Skierowałam się do
mieszkania. Pogoda była ładna i nie było aż tak zimno, więc postanowiłam się
przejść żeby ochłonąć. Miałam ochotę rozszarpać tego plastika. Kolejny raz
przez nią obrywałam. Zawsze zgrywała ofiarę, a ja wychodziłam na tą najgorszą
i w dodatku bez skrupułów. Ale ja po
prostu nie dam sobą pomiatać i zawsze się odpłacam za wszystko.
Weszłam do mieszkania i się rozebrałam. Usłyszałam głosy
w salonie, wiec tam się udałam. Na kanapie siedział Zbyszek z Michałem.
Zamilkli na mój widok.
- Co ci znowu
odwaliło? – zaczął niemiło mój brat.
- Co mi niby miało
odwalić?
- Dzwoniła twoja
nauczycielka –wyjaśnił.
- No i?
- Czemu znowu
zrobiłaś coś tej Izie?
- Bo mnie wkurwiła
– wzruszyłam ramionami.
- Wyrażaj się –
warknął. – Ile razy przerabialiśmy ten temat? W każdej szkole musisz mieć z
kimś na pieńku?
- Sorry, nie moja
wina, że nie trawię plastików – wywróciłam oczami. – Poza tym nie oberwała tak
mocno i bezczelnie symulowała, żeby mnie udupić.
- Ale jednak ty
zaczęłaś, jak zwykle – prychnął.
- Odczepisz się
ode mnie? – mruknęłam znudzona.
- A ty możesz w
końcu się zachowywać, jak normalny człowiek?
- Nie, bo to nudne
– stwierdziłam i poszłam do kuchni. Zbyszek ruszył za mną.
- Nie skończyłem…
- Ale ja tak –
przerwałam mu i nalałam sobie soku do szklanki.
- Zbyszek, weź
wyluzuj i daj mi spokój – westchnęłam i upiłam łyk napoju.
- Nie wyluzuję, bo
grozi ci wyrzucenie ze szkoły – warknął wściekły.
- Że co proszę? –
spojrzałam na niego zdziwiona.
- To, co słyszysz.
Jeszcze jeden wybryk i cię wyrzucą.
- No chyba ich
pojebało – mruknęłam i wyminęłam siatkarza. Poszłam do swojego pokoju, gdzie
położyłam się na łóżku, zakładając słuchawki na uszy. Puściłam głośno muzykę i
próbowałam się uspokoić, ale targały mną różne emocje. Najchętniej to zabiłabym
kilka osób. Jak zwykle zostałam sprowokowana i jak zwykle ja obrywam. Zapewne
Izka już opijała swoje zwycięstwo. Na pewno obiło jej się o uszy, że jak coś
zrobię to wylatuję. Zdarzały mi się już obniżane zachowania, czy nagany, ale ze
szkoły mnie jeszcze nie wyrzucili. Co ja zrobię, że jak kogoś nie lubię, to
denerwuje mnie nawet, jak oddycha?
____________
Wyszedł charakterek Zuzy. Jak widzicie aniołek to z niej nie jest :D
Smutno mi z powodu wczorajszej przegranej, ale nie ma co sie załamywać. Dawno nie grali, dużo siłowni. Myślę, że na MŚ już tyle błędów popełniać nie będą. I dobrze, że kontuzja Wlazłego jednak nie jest taka poważna! :)
Smutno mi z powodu wczorajszej przegranej, ale nie ma co sie załamywać. Dawno nie grali, dużo siłowni. Myślę, że na MŚ już tyle błędów popełniać nie będą. I dobrze, że kontuzja Wlazłego jednak nie jest taka poważna! :)
Pozdrawiam ;*
Hohoh! Zuzka jest moją bratnią duszą! Jesteśmy prawie takie same! Hahah;D
OdpowiedzUsuńCiekawe o co chodzi Michałkowi ;D
Pozdrawiam.
Ma charakterek ta nasza Zuza, oj ma. I bardzo dobrze, że nie daje sobie w kaszę dmuchać. Mam tylko nadzieję, że ze szkoły nie wyleci. :)
OdpowiedzUsuńI jestem bardzo ciekawa co Michał kombinuje. :D
Możecie uznać mnie za sezonowca, ale nim nie jestem. Ja po prostu nie będę ich głaskała po głowie w momencie gdy popełniają tyle błedòw. Może i mecz nie był aż tak bardzo straszny w ich wykonaniu , to oglądając te błędy niedobrze mi się robiło, zwłaszcza , że w tym sezonie Bułgaria nie jest aż tak dobra. Możecie mnie hejtować i tak jak napisałam wcześniej uwarzać za sezonowca, ale mimo wszystko dzisiaj też zasiąde przed telewizorem i ròwnież mocno jak wczoraj będę zaciskała kciuki...A co do opowiadania to świetne i cieszę się że Zuza zdała.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńI dobrze że Zuza ma charakter bo takie plastiki strasznie denerwują swoim istnieniem.Michał zaczyna podrywać Zuzkę,może on jednak pamięta pocałunek,a tylko udaje że nic nie pamięta???
OdpowiedzUsuńIza teraz spróbuje zrobić wszystko by Zuza miała ostatnie przewinienie,ale mam nadzieję że Zuza się nie da tak łatwo.Czekam na kolejny z niecierpliwością.Też wczoraj było mi smutno przez tą przegraną mieliśmy zwycięstwo na wyciągnięcie ręki ale musiało nam się trochę posypać.
Pozdrawiam ;*
Zacznę może tak :) Rozdział świetny jak wszystkie :* Boję się ze naprawdę może wylecieć z tej szkoły :) Fajnie że zdała i co do egzaminatorów to jest prawda o gowno się czepiaja. Moja siostra jak zdawała to na skrzyzowaniu musiała ustąpić i samochód był 3 km. przed tym skrzyżowaniem i normalnie sobie przejechala i oblala bo nie ustapila -.- beznadzieja. A co do szybkiej jazdy kobiet to mój mamcisek się wyróżnia bo na autostradach czy obwodnicach przekroczy dozwoloną prędkość :D hehehe
OdpowiedzUsuńCoś ten Misiek wyrabia ?! Ja coś czuję że on pamięta ten pocałunek :) już się nie mogę doczekać następnego :* Pozdrawiam Dooma :)
A bym zapomniała :) Co do meczu : Mi się bardzo podobała ich gra tylko za dużo błędów !!!!I te branie autow przez Mike no to mnie najbardziej wkurwialo ! Ale myślę że dziś będzie o wiele lepiej :)
Ja też mam podobny charakterek do Zuzy!
OdpowiedzUsuńA Misiek coś kombinuje. On pamięta te pocałunek jak nic (w końcu ma mocną głowę ;d)
Aaa już wiem co chciałam napisać. Teraz czekam na następny rozdział jak Misiek przyjdzie ją pocieszyć.
Pozdrawiam :*
Michał zarywa do Zuzy na trzeźwo ? Wtf ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny.
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńHejo zapraszam na dajszansemilosci.blogspot na nowy rozdział xD obiecuje żeprzeczytam i skomentuje rozdział po koncercie na który zaraz będę się zbierać :*
OdpowiedzUsuńJejku jak zwykle świetny xD kubiak podrywa Zuze ? Nie no nie wierzę , szkoda że nie wie jak ona jest w nim zakochana wtedy może nie robiłby jej zkudnych nadziei chociaz kto wie ? Może nie są złudne ? Zuza lepsza od Bartmana !!! Oby tak dalej xD czekam na nowy i Zaprasam do mnie :*
UsuńNo to Zuzka dopiekła Zibiemu zdając za pierwszym razem haha Druga sprawa to ten plastik.. Eh nie nawidze tego typu lasek, są straszne. Trzecia i chyba najważniejsza sprawa to co kombinuje nasz Kubiaczek.. Ciekawe, ciekawe :3 Czekam z niecierpliwością do niedzieli, a przy okazji zapraszam do siebie na milosc-po-amerykansku.blog.pl
OdpowiedzUsuńHej! Przepraszam, że nie komentowałam, ale wyjaśnienie masz u mnie na blogu, przy okazji zapraszam na 8 ;) Co do rozdziału to jak zwykle świetny ;3 Zuza utarła nosa Zibiemu, Iza wkurzyła Zuze, a Misiek.. No właśnie Misiek.. Co on robi? Nie wiem, ale mam nadzieję, że niedługo się dowiem ;) Czekam na next i pozdrawiam :3
OdpowiedzUsuńNie podałam adresu bloga, przepraszam po prostu zakręcona jestem :3 Zapraszam na milosc-po-amerykansku.blog.pl
UsuńHuhu Zuza charakterek to ma po bracie :D Bardzo dobrze że nie do sobą pomiatać.. a plastik to chyba jest w każdej klasie :/
OdpowiedzUsuńWidać że Kubiakowi się podoba Bartmanówka ale nadal nie kumam w co on z nią gra... eh chyba nie jestem dobra w takich rzeczach :P
Pozdrawiam :*
A co do meczu to szkoda tej przegranej z Bułgarią i aż mnie szlag trafiał jak widziałam że Mika bierze te auty :(
UsuńAle najważniejsze że się pozbierali i dzisiaj dokopali Chińczykom!! Jest Igła - jest wygrana :D
oj Misiek zaczyna podrywać Zuzę...coś mi się zdaje, że on doskonale pamięta ten pocałunek:) charakterek dziewczyna ma i to dobrze bo nie da sobie w kasze dmuchać;)
OdpowiedzUsuńjeżeli chodzi o mecze naszej reprezentacji to jestem szczerze zaniepokojona :(
pozdrawiam i zapraszam do siebie na: niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
No już sie nie moge doczekać kiedy Zuzka dostanie to prawko ^^
OdpowiedzUsuńNo widać że z niej niezłe ziółko ; ) no zastanawia mnie w co ten Misiek pogrywa ....
Zapraszam do mnue na 26 moje-zycie-to-siatkowka.blogspot.com
Oraz
zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com
Pozdrawiam ;**
Charakterek to Zuza ma...
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, a ta akcja z Michałem... Czekam na kolejny.
Pozdrawiam :*
No, no! Ma Zuzia charakterek :D Tak samo jak braciszek xD
OdpowiedzUsuńAle z tej Izki suka!
Mam nadzieję, że Zuzka nie wyleci ze szkoły :/
Pozdrawiam ;*
Zapraszam na kolejny moje-zycie-to-siatkowka.blogspot.com ( koniecznie ptzeczytaj notke pod rozdxiałem )
OdpowiedzUsuńi 12.zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com
Widać że charakterek Zuza odziedziczyła po braciszku... Zuzka za pierwszym razem zdała i dopiekła bratu. Choć z drugiej strony to podobno za drugim razem zdają najlepsi ale kto tam wie....
OdpowiedzUsuńWydaje mi się że Kubi traktuje pełnoletność Zuzy jak pozwolenie do wykonania pierwszego kroku. W końcu jest już dorosła i odpowiada sama za siebie i nawet nadopiekuńczy brat nie ma prawa ingerować przynajmniej w jej strefie uczuć. Ciekawe kiedy Kubi pokaże że mu zależy na siostrze przyjaciela bo ja jestem pewna że on czuje do niej coś już od dawna.
Pozdrawiam
-Mania
Wow. nie spodziewałam sie tego po zuzce :D ale zibi troskliwy ... ciekawe o co chodzi miśkowi
OdpowiedzUsuń