Przez
ponad 4 godziny jazdy autem płakałam. Cały czas. Miałam wrażenie, że Zbyszek
jest niewzruszony moimi łzami. Na nic były moje krzyki, protesty. Michał prawie
znów się z nim pobił. Aśka też próbowała mojemu bratu przemówić do rozumu. Nic
jednak to nie dało. Wręcz siłą wsadził mnie razem z bagażem do swojego
samochodu i odjechał z piskiem opon. Niczym uprowadzenie to wyglądało. Pamiętam
jeszcze, jak zapłakana patrzyłam, jak Michał próbuje nas dogonić. Jednak co on
mógł zrobić, skoro biegł na nogach, a Zbyszek jechał samochodem. Byłam
załamana. Nawet nie wiedziałam, gdzie on mnie wywozi. Nie odzywałam się jednak
do niego odkąd wyjechał z miasta. Do tego czasu błagałam go jeszcze żeby
zawrócił i spróbował z nami porozmawiać. Zdecydowanie działał pod wpływem
emocji, ale nie miałam pojęcia, że to będzie tak wyglądać. Nie raz wyobrażałam
sobie, jak to będzie, gdy Zbyszek się dowie. Nie przewidziałam jednak tego,
najczarniejszego scenariusza…
Zobaczyłam
znajomą tabliczkę z napisem WARSZAWA. On chyba zwariował…
- Do dziadków mnie zawozisz?! – krzyknęłam.
Przecież jak zobaczą mnie w takim stanie, to na pewno będą się dopytywać i
martwić.
- Dziś nie. Jutro – odparł. – A jak będziesz
kombinować, to babcia z dziadkiem dowiedzą się o twoich ostatnich wybrykach, a
chyba nie chcesz ich martwić?
- Nie poznaję cię, Zbyszek – pokręciłam głową,
nie wierząc jaki nagle stał się mój brat. W jednej chwili zmienił się o 180
stopni. Zawsze był nerwowy i porywczy, ale nigdy nie spodziewałabym się po nim
takich kroków. Najpierw pobił się z najlepszym przyjacielem, a teraz wywiózł
mnie, rodzoną siostrę i szantażuje. Doskonale wiedział, że nie chcę żeby dziadkowie
się o wszystkim dowiedzieli. Są starsi i po tym, co już przeżyli szybko się
denerwują, a to może się źle skończyć. I kto by miał wyrzuty sumienia? Nie
Zbyszek – ja.
Zibi
wniósł moją walizkę do mieszkania. Kupił je 2 lata temu, kiedy miał spędzić
sezon w warszawskiej Politechnice. Zostawił je sobie jednak, bo Warszawa zawsze
była jego ukochanym miastem.
- A co z treningami? Macie za 2 dni decydujący
mecz z ZAKSĄ o brąz – stwierdziłam, gdy wygodnie ułożył się na kanapie, jak
gdyby nigdy nic.
- Odpuszczę tylko jutro rano, bo dziś drugiego
nie ma – wzruszył ramionami.
- Przed chwilą kipiałeś ze złości, a teraz
taki spokojny – pokręciłam głową.
- Muszę ochłonąć – mruknął.
- Nie chce mi się z tobą gadać nawet –
warknęłam , kierując się do pokoju, który był mój. Usiadłam na łóżku i
spojrzałam na walizkę, która stała koło szafy. Znowu łzy napłynęły mi do oczu.
Nawet nie mogłam napisać Michałowi, gdzie jestem, bo Zibi zabrał mi telefon. Z
nikim nie mogłam się skontaktować. W dodatku następnego dnia miałam udawać
przed dziadkami, że jest wszystko w porządku. Pewnie Zbyszek ich zbajeruje, że
przyjechałam żeby odpocząć i mieć lepsze warunki do nauki, bo dziadkowie
mieszkali poza centrum, w spokojnej dzielnicy. Od jutra miałam żyć wbrew swoim
uczuciom, ukrywając wszystkie prawdziwe emocje. Ale to od jutra, bo tego dnia
mogłam się wyżyć. I tak przepłakałam całe popołudnie.
Z
pokoju wyszłam dopiero wieczorem, gdy głód już kompletnie nie dawał mi spokoju.
Byłam wykończona płaczem. Ledwo stałam na nogach i w dodatku głowa strasznie
mnie bolała, a oczy piekły niemiłosiernie. Jednym słowem wyglądałam i czułam
się jak trup. Powoli ruszyłam do kuchni, gdzie Zbyszek robił kanapki. Pewnie
nie zauważyłam, jak poszedł do sklepu.
- Zgłodniałaś wreszcie – rzucił, nawet się nie
odwracając. Usiadłam przy stole, czekając jak skończy. Po chwili położył
ostatnią kanapkę na talerzu i skierował się z nim w moją stronę. Miał już inny
wyraz twarzy, a w oczach nie było tej furii, której się bałam. Wręcz
przeciwnie. Wreszcie popatrzył na mnie z troską i współczuciem.
- Nie płacz już. Wiesz, że tego nie znoszę –
powiedział cicho. Bez słowa wzięłam jedną kanapkę i zaczęłam konsumować.
Westchnął, wiedząc, że nie zamierzam z nim rozmawiać. Zjadłam jeszcze jedną i
chciałam wstać od stołu i wrócić do mojej wcześniejszej czynności. Przytrzymał
mnie jednak za nadgarstek, więc spojrzałam na niego ze złością.
- Nie bądź na mnie zła. Naprawdę robię to dla
twojego dobra – przyznał, a ja zaśmiałam się gorzko.
- Dla mojego dobra? – prychnęłam. – Niszczysz
mi życie, bo sobie ubzdurałeś, że to będzie dla mnie dobre. Nigdy nie
zrozumiesz, że nie jestem już małą dziewczynką i mogę sobie układać życie z kim
chcę.
- Kurwa, ale Kubiak to nie jest facet dla
ciebie! – znowu podniósł głos, wstając z krzesła.
- Bo co? Bo jest twoim przyjacielem? Czy może
dlatego, ze jest po prostu mężczyzną, a tacy są dla mnie nieodpowiedni –
ironizowałam.
- Uwiódł cię, choć nie powinien. Zabawi się
twoimi uczuciami, a potem zostawi. Z każdą tak robił, przecież wiem. Ostatnio
np. ta Aldona…
- Nie bawił się nią – warknęłam. – To ona
zaczęła między nami mieszać.
- Zaraz, zaraz. To od kiedy TO trwa?!
- Nic ci już więcej nie powiem – wyrwałam mu
rękę i ruszyłam do pokoju.
- Wracaj tutaj! Powiedz ile mnie tak
oszukujecie?!
- 4 miesiące – warknęłam i trzasnęłam
drzwiami. Usłyszałam tylko siarczyste przekleństwo z ust mojego brata,
połączone z ‘’ Zabiję go’’.
Rano
obudziłam się zarówno w fatalnym humorze, jak i fatalnym stanie fizycznym i
psychicznym. Niestety Zbyszek kazał mi już wstać, bo musiał zdążyć wrócić do
Jastrzębia. Też bym chciała… Wyjęłam byle jakie ubrania z walizki (link) i
poszłam do łazienki. Nałożyłam dość dużo podkładu i pudru żeby zakryć
zaczerwienienia i podkrążone oczy. Bystre oko babci wszystko zauważy.
Przyszłam
do kuchni. Na brata nawet nie spojrzałam. Zabrałam się za robienie sobie kawy.
- Zrobiłem śniadanie – powiedział siatkarz.
- Nie jestem głodna – mruknęłam, sypiąc czarny
proszek do kubka. Woda zaczęła zwiększać swoją temperaturę, więc po chwili
mogłam napełnić kubek. Dolałam mleka i cukru. Po chwili czułam już napój bogów
w ustach. Miałam nadzieję, że tak jak zwykle postawi mnie on na nogi. Szkoda, że psychiki nie mógł mi wyleczyć.
- Jesteś gotowa? – zapytał, gdy odłożyłam
kubek do zlewu w celu umycia go.
- Nie byłam ani tu jadąc, ani nie jestem teraz
– warknęłam.
- Kiedyś zrozumiesz, że chciałem tylko twojego
dobra – westchnął.
- Proszę cię, nie zostawiaj mnie tutaj –
spojrzałam na niego błagalnie. – Zrozum,
nie jestem dzieckiem. Naprawdę się z Michałem kochamy.
- Nie chcę tego słuchać – warknął. – Kiedyś mi
podziękujesz. Chronię cię przed nim. Teraz nie będzie mógł się tobą zabawić i
porzucić, bo zainterweniowałem.
- Co zrobiłeś? – nie dowierzałam. – Ty
niszczysz życie mi i jemu. Niedawno go straciłam przez własną głupotę, a teraz
przez twoją. Ja drugi raz tego nie przeżyję.
- Czyli ta próba samobójcza to też przez
niego? – syknął.
- Jak zwykle źle wszystko rozumiesz. Wróćmy,
porozmawiajmy normalnie we trójkę…
- Nie zamierzam już z nim rozmawiać o sprawach
nie związanych z siatkówką – odparł sucho. – Zbieraj się, idziemy.
Ponownie
poczułam łzy pod powiekami, ale nie chciałam znów się rozpłakać, bo ciężko by
mi było zatuszować ślady. Niechętnie ubrałam buty. Zbyszek wziął moje rzeczy i
otworzył drzwi od mieszkania. Wyszłam za nim i patrzyłam jak zamyka drzwi. Po
chwili byliśmy już w drodze do domu dziadków.
Staruszkowie
byli bardzo zdziwieni naszą niezapowiedzianą wizytą, jak i informacją, że mam
tam zostać 1,5 tygodnia. Oczywiście byli tym wniebowzięci, a ja robiłam dobrą minę do złej gry. Ściemniałam, że zależy mi na dobrym przygotowaniu się do
matury i uznałam, że tu będę miała odpowiednie warunki do nauki.
Zibi
przyniósł mi walizkę do pokoju, a przed wyjściem zaczął szukać jeszcze czegoś w
kieszeni. Po chwili wyciągał w moim kierunku komórkę. Moją komórkę. Nie
ukrywałam zaskoczenia.
- Oddajesz mi telefon? – spytałam niepewnie.
- Jak widać – odparł.
- Nie boisz się, że od razu zadzwonię do
Michała?
- Wiem, że nie masz pamięci do numerów, więc
skasowałem wszystkie kontakty, pozostawiając tylko mój numer. A, i kartę SIM
masz nową.
- No chyba zwariowałeś – oburzyłam się. – Mogę
zrozumieć, że jesteś wściekły i izolujesz mnie od Miśka, ale pozbawiasz mnie
też kontaktu ze wszystkimi znajomymi! Co z Gabi? Pomyślałeś w ogóle o tym?!
- Powiem jej, że przyjedziesz za 1,5 tygodnia
– wzruszył ramionami. – Mówię Ci, że robię to dla twojego dobra.
- Jesteś potworem, a nie bratem – syknęłam.
- Teraz tak uważasz, ale nie dziwię się – westchnął. – Kiedyś to zrozumiesz i dotrze do ciebie, że miałem rację.
- Nigdy nie dotrze, bo tak nie jest – rzuciłam
bliska płaczu. – Pozbawiasz mnie miłości. Czemu mam być gorsza od innych? Czemu
nie mogę się zakochać i być z kimś szczęśliwa? Czemu zabraniasz mi być
szczęśliwą?
Spojrzałam
na niego z wyrzutem.
- Teraz to tak odbierasz, ale uwierz mi, że z
Michałem nie mogłabyś być szczęśliwa – pokręcił głową. – Muszę już się zbierać
żeby zdążyć na trening. Trzymaj się, siostrzyczko.
Chciał mnie przytulić, ale cofnęłam się.
Popatrzyłam na niego z obrzydzeniem.
- Nienawidzę cię – wysyczałam przez zęby,
patrząc mu prosto w oczy. Zabolało go. I oto mi chodziło. Pierwszy raz w życiu
tak się do niego zwróciłam, ale nie umiałam inaczej. Zniszczył to, na czym
mi tak zależało.
Bez słowa wyszedł, zostawiając mnie samą. Opadłam bezsilnie na łóżko, chowając twarz w dłoniach. Nie wiedziałam, jak to było możliwe, że kiedy myślałam, że już się układa, to co chwilę coś się pieprzyło. Najpierw wypadek Huberta, z którym też nie będę miała teraz kontaktu,a teraz to. Nie miałam nawet jak dowiadywać się o jego stanie zdrowia, czy o śledztwie, które prowadziła policja. W dodatku nie miałam jak skontaktować się z Kubiakiem, a to bolało mnie najbardziej. Musiałam coś wymyślić. Tylko co?
Bez słowa wyszedł, zostawiając mnie samą. Opadłam bezsilnie na łóżko, chowając twarz w dłoniach. Nie wiedziałam, jak to było możliwe, że kiedy myślałam, że już się układa, to co chwilę coś się pieprzyło. Najpierw wypadek Huberta, z którym też nie będę miała teraz kontaktu,a teraz to. Nie miałam nawet jak dowiadywać się o jego stanie zdrowia, czy o śledztwie, które prowadziła policja. W dodatku nie miałam jak skontaktować się z Kubiakiem, a to bolało mnie najbardziej. Musiałam coś wymyślić. Tylko co?
Pod
pretekstem nauki spędziłam w pokoju pół dnia. Dla niepoznaki rozłożyłam też
książkę do biologi przed sobą. Myślami jednak byłam gdzie indziej, a dokładniej
w Jastrzębiu. Nie przychodziło mi nic do głowy, co mogłabym zrobić żeby być z
Michałem bez przeszkód. Do Zbyszka nie trafiały żadne argumenty. Chyba nawet
Asia nie umiała nic wskórać. To załamywało mnie coraz bardziej. Nie umiałam
sobie poradzić z tym natłokiem myśli. Postanowiłam się przejść. Może świeże
powietrze mnie trochę pobudzi do myślenia.
- Babciu, ja idę na spacer – oznajmiłam
starszej kobiecie, krzątającej się w kuchni.
- Ale niedługo, bo zabieram się za robienie
kolacji. Będzie twoja ulubiona zapiekanka ziemniaczana – uśmiechnęła się
serdecznie.
- Postaram się nie iść za daleko żeby zdążyć –
odparłam, siląc się na uśmiech. Miałam nadzieję, że wyszedł naturalny.
Ubrałam
trampki i wyszłam na zewnątrz. Wiosna zaczynała na dobre zadomawiać się w
Warszawie. Temperatura była dość wysoka, jak na kwiecień, bo termometr wskazywał
19 stopni. Nie ubrałam więc żadnej kurtki, bo w swetrze było mi wystarczająco
ciepło. Uznałam, że pójdę gdzie mnie nogi poniosą. Znałam te okolice bardzo
dobrze, więc wiedziałam, że się nie zgubię. Mimowolnie skierowałam się na
cmentarz. Chyba podświadomość podpowiedziała mi żeby skręcać w takie uliczki, a
nie inne. Od razu znalazłam się na grobie rodziców. Był zadbany, bo babcia
przychodziła tu często. Aż głupio mi było, że nie wzięłam kasy żeby kupić jakiś
znicz. Postanowiłam nadrobić to w następnych dniach. Usiadłam na ławeczce,
którą zrobił dziadek żeby na starość im wygodniej było, gdy będą tu
przychodzić. Spojrzałam na zdjęcia najbliższych mi osób. Takich ich właśnie
zapamiętałam – młodych i uśmiechniętych. Szkoda, że nie dane mi było dłużej się
nimi nacieszyć. Otarłam kciukiem samotnie spływającą łzę. W takim momencie
brakowało mi ich jeszcze bardziej, niż zwykle. Wiedziałam, że rodzice
zrozumieliby mój wybór i zaakceptowali Michała. Pamiętam, że zawsze go lubili.
Tylko ja na początku byłam zazdrosna, bo zabierał czas mojego brata, który miał
być przeznaczony dla mnie. Jednak po tym nieszczęsnym wypadku stał się dla mnie
wielkim wsparciem. Wiedziałam, że mogę na niego liczyć w każdej sytuacji.
Zaowocowało to mimowolnym uczuciem, które na całe szczęście zostało
odwzajemnione. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie porywczość mojego brata i
jego przesadna troska. Myślał, że utrudniając mi kontakty z chłopakami uchroni
mnie przed cierpieniem i rozczarowaniami. Tak jednak nie było, bo w tym
momencie sam wyrządził mi więcej bólu, niż jakikolwiek chłopak w moim życiu. Tylko
szkoda, że żadne argumenty do niego nie trafiały. Pobyt w Warszawie zawsze
kojarzył mi się z beztroskim czasem, bez problemów i zmartwień, bo najczęściej
spędzałam tu wakacje. Tym jednak razem było inaczej. Miałam wrażenie, że
zostałam uwięziona i to przez własnego brata. Był ostatnią tak bliską osobą,
która mi została na tym świecie, a zachowywał się jak wróg w tym momencie. Nie
umiałam sobie poradzić z tą sytuacją.
Schowałam
twarz w dłoniach i zaczęłam cicho płakać. Byłam z dala od dziadków, więc mogłam
sobie pozwolić na taką chwilę bezsilności. Wyjęłam telefon i bezskutecznie
próbowałam przypomnieć sobie te 9 cyferek, które były mi w tamtym momencie tak
bardzo potrzebne. Nigdy nie przykładałam głowy do numerów, bo skoro miałam
jakiś zapisany w telefonie, a komórkę zawsze przy sobie to nie było problemu.
Jak widać w końcu to się odwróciło przeciwko mnie. Wiedziałam, że początek to
667, ale co było dalej? Myśl, Zuza,
myśl! Po kilku minutach wytężonej pracy mojego mózgu odłożyłam zrezygnowana
telefon do kieszeni. Od dziś uczę się wszystkich numerów na pamięć. Może kiedyś
wreszcie będę umiała się wyratować z opresji…
- Co mam teraz zrobić? – zapytałam cicho,
patrząc na czarno-białe portrety rodziców. Tak jakby czekałam, że nagle mi
odpowiedzą. Ale oni nie żyli, nie mogli mi odpowiedzieć. Niestety, musiałam
znowu sama sobie poradzić. Tylko teraz sytuacja nie była już zła, ona była
beznadziejna. Nie miałam kompletnie żadnego pomysłu.
Zrezygnowana
po godzinie wróciłam do domu. Dobrze, że wzięłam ze sobą puder, bo dzięki temu
wyglądałam normalnie. Nie wzbudzałam żadnych podejrzeń u dziadków. Z
przyklejonym sztucznym uśmiechem na twarzy usiadłam przy stole, na którym po
chwili stanęło naczynie żaroodporne z zapiekanką ziemniaczaną. Uwielbiałam ją!
Babcia gotowała najlepiej na świecie, a to danie, choć proste, wychodziło jej
mistrzowsko. Choć dużo osób mówiło mi, że dobrze gotuję, to jednak do talentu
staruszki dużo mi brakowało.
- Nałożę ci duży kawałek, bo strasznie
schudłaś, kochanie – powiedziała troskliwie.
- Wydaje ci się, babciu – odparłam.
- Wie, co mówi. Jak widzieliśmy się ostatnio,
to byłaś bardziej zaokrąglona – wtrącił dziadek.
- Uznałam, że jestem za gruba i po prostu
wzięłam się za siebie – wzruszyłam ramionami.
- W anoreksję wpadniesz, albo w inne bulimie –
babcia pokręciła głową.
- Babciu – jęknęłam. – Naprawdę wszystko jest
w normie. Daj mi lepiej tą zapiekankę, bo mi już ślinka cieknie na sam widok i
zapach.
Starsze
małżeństwo odpuściło temat mojego ‘’mizernego’’ wyglądu i mogliśmy się
delektować pyszną kolacją. Zjadłam dużo jak na siebie, ale było to spowodowane
tym, że w ostatnich dniach nie miałam czasu na normalny posiłek. Babcia uznała,
że w ciągu mojego pobytu nadrobię kilogramy, które schudłam, co nie bardzo mi
się podobało, bo byłam blisko osiągnięcia , jak dla mnie , wymarzonej sylwetki.
Po
kolacji zaszyłam się znowu w moim pokoju. Uznałam, że chyba jednak czas się
pouczyć, bo jednak matura zbliżała się nieubłaganie. Mimo, że zachowywałam się
jak zachowywałam i stosunek do szkoły miałam niezbyt ambitny, to wiedziałam, że
żarty się skończyły. Tylko jak tu myśleć o nauce i maturze, jak mi się życie
waliło? No nic, jak mus to mus. Wzięłam podręcznik do biologi i postanowiłam
wyjść do ogrodu. Może świeże powietrze trochę mi pomoże?
Usadowiłam
się wygodnie na drewnianej huśtawce, którą razem z dziadkiem zrobił jeszcze mój
tata kilka lat temu. Co jakiś czas zostaje odmalowana i przez to wciąż wygląda
jak nowa. W dodatku drugiej takiej nie ma na świecie, bo została własnoręcznie
zrobiona. Usiadłam po turecku i otworzyłam podręcznik. Akurat otworzyło mi się
na rozdziale o tkankach, tym którego tak nie potrafiłam kiedyś pojąć i Kubiak
mi wszystko wyjaśniał, lepiej niż jakikolwiek nauczyciel. Przypadek? Nie sądzę…
Nawet podręcznik był przeciwko mnie. Sięgnęłam po kartkę z notatkami, które mi
zrobił. Uśmiechnęłam się pod nosem. Michał miał straszne pismo. Mimo to,
potrafiłam go jednak odczytać. Przejechałam dłonią po charakterystycznych
literkach. Znowu do oczu napłynęły mi łzy. Przymknęłam powieki, nie chcąc się
rozpłakać. Wyczuwałam, że ta nauka będzie cięższa, niż myślałam.
________________________
Wiem, ze to u góry jest straszne, ale zauważyłam, że jak opisuję coś ważnego i mam 100 myśli na minutę, to nie umiem tego porządnie napisać i wygląda to chaotycznie... Doceńcie jednak, że pisząc to, robiłam też obiad, który przypaliłam. To się nazywa poświęcenie! xD
Rozdział pojawia się dziś nie bez powodu, bo dokładnie rok temu, 22 lipca 2014 pojawił się tutaj prolog. Uznałam wtedy, że zwariowałam, bo nie kończąc jednej historii, zajęłam się drugą ;) Mimo przerw to wytrwałam i piszę dalej, a ostatnio mam taką wenę, że ho ho ^^
Mam nadzieję, że was nie zanudziłam ;) Rozdział dedykuję wszystkim, którzy czytają te moje wypociny, komentują i czekają na kolejne rozdziały! Dziękuję, bo dzięki wam jeszcze piszę. Dzięki tym komentarzom wiem, czy to co robię się w ogóle komuś podoba i czy jest sens tworzyć dalej. jak na razie go widzę, choć czasem mam pomysły nie z tej planety i cieszę się, że są osoby, które doceniają czas jaki na to poświęcam i odwdzięczają się choć kilkoma słowami. To daje wielkiego kopa ;)
Pozdrawiam ;*
Mam nadzieję, że was nie zanudziłam ;) Rozdział dedykuję wszystkim, którzy czytają te moje wypociny, komentują i czekają na kolejne rozdziały! Dziękuję, bo dzięki wam jeszcze piszę. Dzięki tym komentarzom wiem, czy to co robię się w ogóle komuś podoba i czy jest sens tworzyć dalej. jak na razie go widzę, choć czasem mam pomysły nie z tej planety i cieszę się, że są osoby, które doceniają czas jaki na to poświęcam i odwdzięczają się choć kilkoma słowami. To daje wielkiego kopa ;)
Pozdrawiam ;*
Dziewczyno.!:D Jak ja dłuuuugo czekałam na ten rozdział.!:D dzisiaj tylko o tym myślałam...^^
OdpowiedzUsuńHmmm...
Po pierwsze.! Bartman to kawał skurwysyna (sorki za słownictwo, ale taka prawda xD). Jakby mój brat tak zrobił to od razu wsiadłabym w pociąg i wróciła do ukochanego.<3 A jeszcze ten telefon.... Szczyt chamstwa.! No jak tam można.!? Usunąć wszystkie kontakty?! Zabiłabym tą osobę, która to zrobiła na miejscu.! Brak mi słów... Nie.! Słow mi nie brak, ale są one tak wulgarne, że nie jednym by ucho zwiędło.!
Po drugie! W poprzednich rozdziałach dziadkowie uważali, że Kubiak i Zuza byliby wspaniałą parą.... To może gdy się dowiedzą z jakiego powodu ich wnuczka została tu przywieziona (siłą przez terroryste!!!) to pomogą biednej, zakochanej w sobie dwójce ludzi i im pomogą.!
Po trzecie.! Aska.! Może też zrobić mały szantaż.! Czyli:
Albo Zibi pozwoli byc razem Kubiemu i Zuzie albo Aśka odchodzi od tego terrorysty.!!!
Po czwarte.! Kubi niech ruszy tym swym móżdżkiem i się domyśli, że jego sułtanka serca (za dużo oglądania Wspaniałego Stulecia z dzadkami XD), promyczek, który budził go z rana został wywieziony do dziadków.! I niech tam szybko pędzi.! I niech ją porwie.! I niech uciekną jako zakochana para, potem zaliczą wpadke i Zuza bedzie w ciązy, Zbyszek przez przypadek sie dowie i tak pobije Kubiaka, że on bedzie aż leżał w szpitalu.! (za dużo naoglądałam sie filmów kryminalnych!) i potem Zuza urodzi trojaczki.! A co tam.! Jak się bawić to sie bawic... :D
Hmmmmm.... Coś jeszcze.? A tak.!
Po piąte.! Kiedy nowy rozdział.? :D Specjalnie nie poszłam spać, aby przeczytac nowy, nowiutki, nowiuteńki, świezutki rozdział.!:D Zarwę noc, a jutro trza wczeeeśnie wstać, ale co mi tam.! Rozdział mega..!:D A jak masz teraz wenę to może z okazji... Hmmm... minięcia 26 dni wakacji dodasz szybciutko nowy rozdział.? :D
Pozdrawiam bardzo serdedznie i lece spac bo bede dzisiaj trupem.!:D Dzięki za tak wspaniały rozdział"* I do następnego.!^^
Nie, nie, nie to nie tak ma być. A Zbyszek to jest głupi i ślepy! Czekam na kolejny ☺
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! Ciekawa jestem, jak rozwinie się akcja! !
OdpowiedzUsuńGłupi Zbyszek.. Czemu on nie zrozumie ze Zuza i Michał się kochają? Tak mega prawdziwie? Ughh! Nie lubię Cię panie Bartman! Oby Kubiak wziął dupe w troki i pprzyjechał do Warszawy bo coś czuje ze ani jedno ani drugie długo bez siebie nie wytrzymają...
OdpowiedzUsuńBuziaki :)
jeszcze-sie-spotkamy.blogspot.com
chciałam być pierwsza, ale nie wyszło :/ ubolewam nad tym
OdpowiedzUsuńkoncentrując się na treści : WTF
Bartman weź ogarnij dupę! ona jest dorosła i może sama o sobie decydować!
Zgadzam się z przedmówczynią (którąś tam :D), że dziadkowie powinni pomóc, no i Michał też powinien pomyśleć gdzie ona jest
mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy, bo jak na razie przeżywam zawał :O
weny ;*
Zdecydowanie Zbyszek oszalał. Żeby wywieźć Zuzke i jeszcze zmieniać jej kartę SIM. On chyba nie spał, tylko wymyślał jak odizolować siostrę od Michała. Rozdziały są wspaniałe i to jego zachowanie sprawia, że ta opowieść jest o wiele ciekawsza. Jednak nie do końca potrafię go zrozumieć, bo przecież Michał jest jego przyjacielem, znają się od lat i powinien wiedzieć, że chłopak nie skrzywdzi jego siostry i zależy mu na niej. Taka atmosfera pewnie jeszcze potrwa, ale i tak wierzę, że Zbyszek prędzej czy później to zaakceptuje. A jesli chodzi o Zuze to zastanawia mnie jeden fakt. No jak juz wiadomo numeru nie pamięta, ale są przeciez jeszcze jakieś portale społecznościowe za pomocą których dziewczyna na pewno dała by radę skontaktować się z Michałem. Też martwi mnie, że Zbyszek może coś nadal zrobic dla przyjaciela.
OdpowiedzUsuńNo i czekam bardzo niecierpliwie na nastepny i dalszy rozwój wydarzeń. I nie daj nam długo czekać☺
Hahahahah Bartman się postawił siostrze haha :D Kocham to <3 Chociaż i tak uważam, że jest skurwysynem i nie powinien tego jej robić, a słowa Zuzki może mu w główce troszkę dadzą do zrozumienia ! Fagas pieprzony hahah !
OdpowiedzUsuńMam kilka podejrzeń co do tego co może się zdarzyć
1. Pani seniorka Bartman się dowie i coś wykombinuje :)
2. Asia jakoś się skontaktuje z Zuzką i będzie przekazywała info Miśkowi i też coś zrobi by Zuzę ściągnąć
3. Jak Zuza przyjedzie to Gabi jej pomoże spotkać z Miśkiem
hahahahhaah Boże co ja Wróżbita Maciej ??? hahaa
Jest genialnie, idealnie, tak jak to sobie wyobrażałam haha
Teraz tak sobie pomyślałam czy Zibi nie mówi prawdy ??? Jeny jak to by było prawdą ? O nie nie nie ! Misiek się zmienił i to kłamstwa !!!
Już rok ??? Boziu jak ten czas szybko leci :D. Obyś dalej tak świetnie pisała i żebyś nie cierpiała na brak weny i kolejnych przecudownych opowiadań w przyszłości !
Dziena za dedyka xd haha
Pozdrawiam Dooma :)
Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Rozdział bardzo ciekawy. Gorąco pozdrawiam i czekam na następny! :D :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie Zuza zachowuje się jak mała dziewczynka nie potrafiąca myśleć. Zaczynając od najprostszych sposobów:
OdpowiedzUsuń1. Pójście na pocztę i wysłanie listu priorytetem, dojdzie w dwa dni.
2. Pójście do kafejki internetowej, ale przecież ona w telefonie też ma wifi to napisanie maila, wiadomości na fejsie....
3. Pójście na dworzec kolejowy/autobusowy i pojechanie do miejscowości.
Każde z tych wyjść jest banalne i wymaga jedynie ruszenia głową i to takiego podstawowego. Kiedyś ludzie bez telefonu i internetu też się ze sobą porozumiewali i jakoś żyli.
Lubię Twój styl pisania i z wielką chęcią i radością czytam to co piszesz i nie traktuj mojego komentarza jako hejt, bo uważam Cię za osobę utalentowaną i pełną pomysłów, które są dobre, ale jak się je nieodpowiednio ziści to właśnie wychodzą takie kwiatki a bohaterka wygląda jak typowa blondynka z kawałów.
Kurde, najbardziej sie obawiałam, ze ktoś się doczepi tych możliwości, ale to by mi koncepcje zepsuło, gdyby ot tak się mogła z nim skontaktować :/ Załozyłam więc, że u dziadków nie ma internetu, a ona nie ma pakietu internetu. Wiem, zę to śmieszne, ale specjalnie te alternatywy omijałam, bo by mi się sprawa wymknęła spod kontroli :D Ale dziękuję za zwrócenie uwagi !
UsuńPozdrawiam ;*
Wiesz, fajnie, że masz jakąś koncepcję, ale trzeba umieć trafnie ją spisać. Wiem, że dopiero się uczysz i nabierasz doświadczenia w pisaniu, ale są opowiadania w sieci, które też mają koncepcję, ale jak się je czyta, to masz wrażenie, że to wszystko jest realne i dlatego masz ochotę to czytać dalej. Wierzysz wtedy, że coś takiego spotkało dwoje ludzi i jesteś ciekawa co będzie dalej. A kiedy czytasz coś i kręcisz nosem bo wiesz, że to jest niemożliwie i tylko głupota prowadziłaby do takiego zachowania to nie chce ci się czytać. Ważne jest chyba, by koncepcja wpasowała się w opowiadanie a nie tylko sobie była bo tak zamierzałaś pokierować losy bohaterów. Polecam Ci opowiadania paulinas-imagination.blogspot.com albo http://mojeopowiadania01.blogspot.com dziewczyny super piszą z koncepcją i to wszytsko jest baardzo wciągające :) Myślę, że warto przeczytać by zobaczyć styl pisania i opisywania właśnie takich koncepcji. Pozdrawiam
UsuńDziewczyno masz talent do pisania, naprawdę! Zawsze czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością. Zawsze czyta się je łatwo i z wielką przyjemnością: )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Pati
Czekam na kolejny ;))
OdpowiedzUsuńto jest cudowne *.* czekam na nastepny ;D zapraszam do siebie na opowiadanie o Kubiaku i Patrycji. http://zwyciezcy-zycia.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńNowy u braci :)
OdpowiedzUsuńhttp://przeznaczony.blogspot.com/2015/07/4nie-ma-zbyt-wiele-czasu-by-byc.html
Trochę mnie nie było i miałam sporo do nadrobienia:)
OdpowiedzUsuńCo prawda od początku spodziewałam się takiej reakcji Bartmana , ale nigdy nie przypuszczałabym , że wywiezie Zuze i będzie izolował. Powiem Ci,że nie wiem co zrobiłabym w tej sytuacji, ale no Zibi mnie strasznie wkurzył :/ Może Zuza powinna pogadać na spokojnie z dziadkami, oni przecież lubią Michała.Rozumiem, że nie chce ich obarczać kłopotami no i ten paskudny i totalnie chamski szantaż Zbyszka, ale może warto spróboać. Jeju nadal nie mogę pojąć,że on aż tak się hmm... troszczy? nie wiem czy to odpowiednie słowo o siostrę. No nie dziwie się,że powiedziała mu,że go nienawidzi ja powiedziałabym pewnie to samo. No i biedna dodatkowo nie będzie wiedziała co z Hubertem. Kurcze genialnie to napisałaś. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :) Pozdrawiam :)
Rozdzial jest genialny!!!
OdpowiedzUsuńZaczelam czytac to opowiadanie, gdy zakonczylas tamta historie ( tak przy okazji, czekam na kontynuacje ;) )
Wszystko nadrobilam i po prostu nie moglam sie oderwac!!
Jestes niesamowita!
Wszystko tu jest tak idealnie dograne, kazdy szczegol, wszystko!
I jeszcze potrafisz mnie zaskoczyc!!
Jako twoja wierna czytelniczka, zapewniam, ze z ta historia rowniez nie bede sie rozstawac. :)
Z niecierpliwoscia czekam na nastepne rodzialy!!
Tak mi jej szkoda...
Domyslam sie, ze dziadkowie nie maja komputera i internetu, zeby mogla sie skontaktowac z Michalem... :/
Ale moze jakas znajoma, kafejka, cokolwiek!
Zasluguja na szczescie!
Ale musze ci przyznac, ze taki obrot sprawy, chociaz niesprawiedliwy jest niezwykle wciagajacy!!
Jestem ciekawa jak wszystko dalej sie potoczy.
I ta upartosc Zibiego!
Naprawde jestem ciekawa jak sie wszystko rozwinie! :)
Do nastepnego!
Dopiero odkryłam tego bloga! I jest genialny! Pól nocy go czytałam bo nie mogłam się oderwać... Boże niech Zibi się ogarnie! Tak mi ich szkoda. Powiem Ci ze przy niektórych wspomnieniach o zmarłych rodziców się popłakałam. Świetny blog! Nie mogę sie doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńZbyszek ogarnij się.Ciekawe co on by zrobił gdyby to jego wywieźli i nie pozwolili się kontaktować z Asią.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://wyciagnij-dlonie-chwyc-marzenia.blogspot.com
Pozdrawiam <3
Szalona ja, nadmiar weny nadal daje o sobie znać.
OdpowiedzUsuńWłodarczyk, Conte i Wrona
Kto jest kim?
Cóż, dowiesz się sama <3
http://bajkowe-uniesienie.blogspot.com/
Dzisiaj a właściwie wczoraj trafiłam na twojego bloga!
OdpowiedzUsuńI powiem tak:
Jest boski!!
Czytam dużo blogów i rzadko który przypada mi do gustu.
Dziewczyno nie trzymaj mnie długo bez rizdziału bo zwariuje! :D
Czekam na next i chciałabym poprosić żebyś dawała mi informacje o nowych rodziałach.
Buziaczki :*
Dobranoc
Aaaa. No i jeszcze jedno!
OdpowiedzUsuńKubiak powinnien do Zuzy (mojej imienniczki ;) ) jak najszybciej dostać. Nwm czym samolotem, helikopterem albo nawet hulajnogą ważne żeby dotarł (wiem odwala mi ale trudno) i wziąść ją jak najdalej od jej piepszonego braciszka...
P. S.
Musiałam teraz to napisać, bo rano bym zapomniała. Chętnie poczytam inne twoje blogi, ale jakbym się za nie teraz wzieła to skończyłabym po 6 rano :D
Także ten... No.... Czekam na next... I pozdrawiam. Dobranoc
Sorki, że tak kręce, ale wpadł mi jeszcze jeden pomysł. Niech Zuzka nastraszy Zbyszka, że jeśli nie zawiezie jej do Michała to znowu spróbuje popełnić samobójstwo (oczywiście tego nie zrobi, bo bedzie wiedziała, że zrani tym Kubiaka i dziadków). Niech chodzi jej tylko o małe zastraszenie Zibiego.
OdpowiedzUsuńTeraz już serio dobranoc i sorki wielkie, że tak strasznie kręce :/
Kocham tego bloga!
OdpowiedzUsuńZbyszek taki narwany. No bez kitu! Żeby ją wywozić?! Jakiś psychicznie chory jest. Mam nadzieję, że Aśka mu nagada i jak przyjedzie na matury to wysłucha jej i Michała. Swoją drogą Zuzka powinna się postawić. Wejść w autobus i pojechać. Zamieszkać z Michałem najlepiej. Ma 18 lat, więc niech nie da sobą rządzić! Mam nadzieję, że Bartmana zabolały jej słowa i, żeby ratować ich relację pozwoli się im spotykać czy coś.
A Kubiak ma spiąć dupę i przyjechać do niej. No chyba kretynem nie jest, prawda? Przecież nie wywiózł jej Zbyszek do Chin! Oh! Niech oni swoich mózgów użyją.
A co do ciebie! To jesteś genialna. Trzymasz mnie w napięciu, a ja co 2 godziny sprawdzam czy nie ma nowego rozdziału.
Genialnie piszesz :)
Pozdrawiam
Kiedy następny? :)
OdpowiedzUsuń