Około
12 usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Od razu się wyprostowałam na kanapie i
wzięłam szybko urządzenie ze stolika. Dzwonił Wojtek, więc niemal natychmiast
odebrałam.
- Niedługo
mogę być pod twoim osiedlem. Jedziesz ze mną do szpitala? – zapytał na
wstępie.
- Jasne. Już się zbieram na dół – odparłam i
zakończyłam połączenie.
Skierowałam
się na korytarz, wcześniej wyłączając telewizor. Ubrałam buty i kurtkę
jeansową. Gdy miałam chwytać za klamkę w celu otworzenia drzwi, to ktoś mnie
ubiegł. Stanęłam twarzą w twarz z bratem.
- Wybierasz się gdzieś? – spytał niezbyt miłym
tonem.
- Tak. Jadę do szpitala z Wojtkiem – odparłam.
Chciałam go wyminąć, ale zrobił krok w lewo, uniemożliwiając mi to.
- Nigdzie nie jedziesz – powiedział stanowczo.
Spojrzałam na niego jak na debila.
- Nie możesz mi zabronić. Jestem dorosła –
warknęłam.
- Nie dorosła, a zaledwie pełnoletnia i to od
niedawna – prychnął. – Ostatnio nie udowadniasz, że jesteś dorosła.
Zabolały
mnie słowa Zbyszka. Nie sądziłam, że ma o mnie takie zdanie.
- Ten fakt i tak daje mi pełne prawo do
robienia czego chcę – zgromiłam go spojrzeniem. – Więc z łaski swojej, przesuń
się.
- Popełniasz błąd, Zuzka. Znowu będziesz
cierpieć – westchnął po chwili, odsuwając się.
- Wiem, co robię – rzuciłam na odchodne i
wyszłam z mieszkania. Gdy wyszłam przed blok, to ujrzałam z daleka jadący
samochód kolegi. Zatrzymał się zaraz przy mnie, więc wsiadłam do środka,
zapinając od razu pasy bezpieczeństwa. Droga do szpitala minęła nam spokojniej.
Spytałam, czy wie coś o stanie swojego przyjaciela, ale niestety nie wiedział.
Nie kontaktował się z ojcem Huberta, a ani on z nim. Wszystkiego dowiedzieć się
musieliśmy na miejscu.
Po
około 40 minutach znaleźliśmy się przed OIOMem. Bolo wyglądał dokładnie tak, jak
wtedy, gdy opuściliśmy szpital. Wciąż był trupio blady i wyglądał strasznie.
Coś mnie ścisnęło w środku na ten widok. Bez buzującej adrenaliny, którą miałam
dzień wcześniej po informacji o wypadku zauważyłam wszystko bardziej dokładnie.
I zmartwiło mnie to jeszcze bardziej.
Przywitaliśmy
się z panem Bolanowskim. Rozmowa z nim nie trwała długo, bo musiał odebrać
jakiś telefon. Przytaknął kilka razy, kończąc słowami: ‘’Zaraz będę’’.
Myślałam, że pewnie jakieś sprawy służbowe, czy coś w tym stylu. Jednak
wszystko nam wyjaśnił.
- Wojtek, musimy na chwilę jechać na komendę.
Policja chce jeszcze raz z nami porozmawiać – oznajmił, wzdychając.
- Ale po co? Przecież wszystko już wczoraj
powiedziałem – zdziwił się.
- Nie wiem, o co dokładnie chodzi, bo nie
chcieli nic mówić przez telefon.
- Zostaniesz tu sama? – to pytanie Dębski
skierował już w moją stronę. Kiwnęłam głową.
- Jakby co będę dzwonić – powiedziałam. Mężczyźni
po chwili zniknęli mi z oczu. Zostałam sama przed tą wielką szybą. Bez ruchu
obserwowałam śpiącego Huberta. Nie wiem ile tam stałam, ale obserwowałam go tak
dokładnie, że pewnym momencie mrugnęłam kilka razy, bo wydawało mi się, że
poruszył palcem. Przetarłam też zmęczone oczy. To jednak nic nie dało, bo Bolo
naprawdę się poruszył. Jego powieki delikatnie próbowały się podnieść, więc
szybko pobiegłam po jakiegoś lekarza. Mężczyzna w kitlu przyszedł szybko na
OIOM i zaczął badać Bolanowskiego. Miałam nadzieję, że skoro się wybudził, to
wszystko będzie już dobrze. Po chwili doktor opuścił salę, więc do niego
podeszłam.
- I co z nim? – zapytałam z przejęciem.
- Pani chyba nie jest z rodziny – odparł
poważnie.
- Niech mi tylko pan powie, czy się wybudził i
czy wszystko jest w porządku – poprosiłam, patrząc smutnymi oczami. Westchnął,
wiedząc, że i tak chyba nic nie wskóra.
- Wybudził się. Stan pozostaje bez zmian.
- A czy ja… - zawahałam się chwilę nad
zadawanym pytaniem.
- Na chwilkę tylko. I proszę wziąć od
pielęgniarki ubranie ochronne – uśmiechnął się lekko i oddalił. Krzyknęłam
jeszcze za nim, że dziękuję i jak na skrzydłach pognałam do najbliższej
pielęgniarki. Przyniosła po chwili z kantorka ten zielony foliowy płaszcz,
który narzuciłam sobie na ramiona. W międzyczasie wysłałam Wojtkowi SMSa, że
Hubert się obudził. Wiedziałam, że jak rozmawia z policją, to nie będzie mógł
odebrać telefonu, a taka wiadomość na pewno ich ucieszy, gdy już skończą to
przesłuchanie.
Przed
drzwiami do sali lekko się zawahałam. Położyłam dłoń na klamce, jednak nie
pociągnęłam jej od razu. Pierwszy raz od jakiegoś czasu miałam wątpliwości, czy
aby na pewno dobrze robię. Wzięłam głęboki oddech i policzyłam w myślach do 5.
Przecież ja go tylko odwiedzę. Chwila rozmowy nic nie kosztuje i nie będzie
miała złych konsekwencji. Powiedziałam sobie samej, że robię tak jak powinnam i
niepewnie otworzyłam drzwi. Hubert wyglądał tak samo jak wcześniej, z tą
różnicą, że teraz miał otwarte oczy i delikatnie poruszał głową. Kołnierz
uniemożliwiał mu swobodne ruchy. Usłyszał, że ktoś wszedł i próbował jakoś się
odwrócić by zobaczyć gościa.
- To ja – powiedziałam cicho. Bardzo się
zdziwił. Miałam wrażenie, że ucieszył się z mojej wizyty. Usiadłam na stołku
obok jego łóżka tak, aby mógł mnie widzieć. Jego wzrok bacznie mnie obserwował.
- Przyszłaś do mnie – szepnął słabym głosem.
- Tak, ja… nie, to był zły pomysł. Przepraszam
– zmieszałam się i chciałam wstać z miejsca, aby wyjść. Uniemożliwił mi to
chłopak, łapiąc za rękę.
- Zostań – spojrzał mi w oczy. – Proszę.
Westchnęłam
i poprawiłam się na stołku. Bolo trzymał mnie dalej za dłoń. Ten uścisk był
jednak o wiele słabszy i delikatniejszy niż zwykle. Ale czemu tu się dziwić,
skoro wciąż nie odzyskał jeszcze sił.
- Jak się czujesz? – zapytałam, chcąc zacząć
jakiś temat, a to pytanie było standardowym w szpitalu. Sama usłyszałam je
setki razy, gdy w nim leżałam kilka dni.
- Da się żyć – uśmiechnął się w ten swój
łobuzerski sposób. Chciał się trochę podnieść, ale od razu skrzywił się z bólu.
- Nie ruszaj się – poleciłam. – Musisz teraz
odpoczywać i regenerować siły.
- Bardzo źle ze mną było? – zapytał.
- Trochę – westchnęłam.
- A ten drugi? Niewiele pamiętam z wypadku –
skrzywił się.
- Wojtek ci dokładniej opowie – wyminęłam
pytanie.
- Okej. Ale co z tym drugim? Pasiutem? –
dopytywał dalej. Uciekłam wzrokiem gdzieś nad siebie. – Zuza, powiedz mi.
- Zginął na miejscu – szepnęłam cicho. Na
twarzy Huberta malowało się niedowierzanie, jak i smutek.
- To moja wina – przyznał. – Wszystko kurwa
przeze mnie i moje chore pomysły.
Syknął
wściekły. Po chwili jęknął też z bólu, bo jego ciało zbyt mocno się napięło.
- Przestań. To nie twoja wina – broniłam go. –
Czemu w ogóle zorganizowałeś ten wyścig?
Zamilkł
na chwilę.
- Chciałem pojeździć, uspokoić się –
powiedział w końcu.
- Przeze mnie – powiedziałam cicho.
- Nie Zuza, nie mów tak. Nic złego nie
zrobiłaś – odparł od razu.
- Wiem swoje. Hubert, ja przepraszam, ja nie
wiedziałam, ze to wszystko się stanie. Nie chciałam, ja.. – głos mi się
załamał. Znowu poczucie winy mną ogarnęło. Pojedyncza łza zaczęła mi wolno
spływać po policzku. Bolo podniósł rękę, krzywiąc się przy tym z bólu jaki
wywołuje mu ta czynność. Delikatnie otarł obuszkiem kciuka słoną kroplę.
Popatrzył mi głęboko w oczy.
- Nie płacz znowu przeze mnie – poprosił
ciepłym głosem. – Obiecałem, że zniknę z twojego życia żeby cię więcej nie
ranić.
- I co, i przez to zorganizowałeś ten wyścig,
tak?! – podniosłam ton. – Czy ty się chciałeś zabić?! Zwariowałeś?!
Chyba
powoli histeryzowałam.
- Nie, Zuza, to nie tak – zaczął się
tłumaczyć. Wbrew bólowi, który czuł podniósł się lekko żeby być w pozycji
prawie siedzącej. Widziałam, jak się krzywił przy tej niewielkiej czynności. –
Wiedziałem, co robię. To on pomylił chyba trasę, bo nagle wyrosło przede mną
jego auto…
- Ale nigdy nie organizowałeś wyścigów w
soboty – przerwałam mu. – Nie zrobiłbyś tego bez przyczyny.
- Nie wiem, co sobie uroiłaś, ale naprawdę nie
jesteś niczemu winna. Księżniczko.. – zwrócił się czule, ponownie chwytając
mnie za dłoń.
- Nie rób tak nigdy więcej – powiedziałam,
zamykając oczy, bo poczułam zbierające się pod powiekami łzy.
- Czemu się mną przejęłaś? Ostatnio chciałaś
żebym zniknął z twojego życia…
- Ale kurwa teraz nie chcę – powiedziałam i
szybko wyszłam z sali. Oparłam się o drzwi, pozwalając żeby łzy swobodnie
spływały mi po policzkach. Zjechałam do pozycji siedzącej, chowając twarz w
dłoniach. Byłam roztrzęsiona, nie wiedziałam, co ze sobą zrobić.
- Chodź – usłyszałam nad sobą. Miałam chyba
jakieś omamy słuchowe, bo głos wydał mi się znajomy. Po chwili poczułam, jak
pomaga mi wstać. Otworzyłam zapłakane oczy i byłam już pewna.
- Skąd ty… - zapytałam Kubiaka.
- Nieważne. Chodź, musisz ochłonąć –
delikatnie wziął mnie za rękę i zaczął prowadzić w kierunku wyjścia. Cały czas
mówił do mnie bardzo łagodnie i wyrozumiale. Podziwiałam go za to, bo Zbyszek w
tym momencie taki nie był.
W
ciszy dotarliśmy pod nasz blok. Na szczęście skierowaliśmy się do mieszkania
przyjmującego, a nie mojego, więc mogliśmy spokojnie porozmawiać. Usiadłam w
salonie na kanapie, podczas gdy Michał poszedł zrobić herbatę. Wiedziałam, że
dziwna atmosfera między nami jest tylko i wyłącznie moją winą. Wstałam i
ruszyłam w kierunku kuchni. Misiek właśnie czekał aż czajnik da sygnał, że woda
jest już zagotowana. Nieśmiało podeszłam i przytuliłam się do jego pleców.
- Przepraszam – wyszeptałam. Odwrócił się
przodem i oparł swoje czoło o moje, spoglądając mi w oczy.
- Kochasz mnie? – zapytał.
- Bardzo cię kocham, Misiek – wyznałam i
ponownie się rozpłakałam. Nie zadałby tego pytania ot tak, bez powodu. Swoim
zachowaniem sprawiłam, że zwątpił w moje uczucia. Przytulił mnie mocno,
delikatnie głaszcząc po plecach.
- Ciii, już dobrze – próbował mnie uspokoić.
- Przepraszam. Ja nie wiedziałam, że ty to tak
odbierzesz – łkałam.
- Ufam ci. Po prostu… ta sytuacja… - zaczął
się tłumaczyć.
- Nic już nie mów – spojrzałam w jego oczy i
chwyciłam twarz w dłonie. Wiedział co ma robić i po chwili złączył nasze usta w
namiętnym pocałunku. Objął mnie mocniej, jakby bojąc się, że mu ucieknę. Zatraciliśmy
się w tym pocałunku, zapominając o całym świecie. Nawet dźwięk czajnika był
gdzieś za mgłą. Liczyliśmy się tylko my.
- Co to kurwa – usłyszeliśmy nagle i
przerażeni odskoczyliśmy od siebie. Zbyszek patrzył na nas z zaskoczeniem,
które szybko przeradzało się we wściekłość.
- Zibi, my… - zaczęłam się jąkać. Bałam się w
tym momencie własnego brata.
- Jesteśmy razem – Michał zachował odwagę i w
końcu to powiedział, przy okazji splatając ze sobą nasze dłonie.
- Że co kurwa jesteście?! – krzyknął wściekły.
– Przecież ona jest jeszcze dzieckiem!
- Mylisz się, Zbyszek – Misiek stanął w mojej
obronie. – Ona już dawno nie jest dzieckiem, ale ty nie potrafisz tego przyjąć
do znajomości. Zakochałem się w Zuzie, a ona we mnie. Musisz to zaakceptować.
- Zamknij się – warknął. Nie poznawałam
własnego brata. – Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi.
- Bo jesteśmy przecież!
- Przyjaciel by nie uwiódł mi siostry! Zawsze
traktowaliście się jak rodzeństwo!
- To było dawno, Zibi – powiedziałam cicho. –
Kocham Michała.
- A ja kocham Zuzę.
Spojrzeliśmy
chwilę z Michałem na siebie, a po chwili na mojego brata. Miałam wrażenie, że
wstąpiła w niego jakaś furia! Miał taką wściekłość w oczach. Bałam się go
strasznie.
- Zabiję cię – syknął i rzucił się z pięściami
na Miśka. Pisnęłam przerażona. Próbowałam ich rozdzielić, ale nie miałam tyle
siły. Zbyszek bił na oślep z całej siły, a Kubiak bronił się przed atakami.
Krzyczałam, płakałam żeby się uspokoili, ale to nic nie dało. Chciałam
odciągnąć Zbyszka, bo bałam się, że się zabiją. W jednym momencie jednak
odrzuciło mnie za niego. Upadłam na lodówkę i syknęłam z bólu.
- Boże! – krzyknął nagle jakiś damski głos.
Spojrzałam w prawo, masując sobie tył głowy. Słysząc Asię, Zbyszek się wreszcie
opanował i przestał bić z Michałem. Wtedy też oboje zauważyli, że i ja
ucierpiałam.
- Co wy wyprawiacie?! – Aśka była przerażona.
- Załatwiam byłego przyjaciela – syknął
Bartman, podchodząc do mnie. Miał zaczerwienienie pod okiem, które zapewne przerodzi się w siniaka i przeciętą wargę. – Przepraszam.
Wszystko okej?
Zmartwił
się mną. Cofnęłam się. Bałam się własnego brata. Michalska postanowiła uratować
sytuację i jakimś cudem wyciągnęła Bartmana z mieszkania na poważną rozmowę.
- Zuza – powiedział troskliwie Michał,
oglądając moja głowę. – Chyba skończy się tylko na guzie.
- Ale z tobą gorzej – skrzywiłam się.
Przejechałam po jego przeciętej wardze i wtedy syknął cicho z bólu. Krew lała
się mu też z nosa. Wstałam i poszłam szybko po apteczkę. Gdy wróciłam, to
Misiek już siedział na krześle. Zaczęłam opatrywać mu ranę. Jęknął, gdy rany
miały kontakt z wodą utlenioną. Oboje milczeliśmy przez ten czas. Dopiero,
kiedy w miarę Michał był już ogarnięty, to zaczęłam myśleć na poważnie o tym co
się stało. Usiadłam mu na kolanach, oplatając za szyję. Wtuliłam się w jego
czułe ramiona.
- Nie pozwoli nam być razem – szepnęłam
płaczliwym głosem.
- Jesteśmy dorośli. Możemy robić co chcemy –
odparł, gładząc moje plecy.
- Ale widziałeś w jakiej był furii. Przecież,
gdyby nie Asia, to by cię zabił – spojrzałam mu w oczy.
- Damy radę. Pogadam z nim i…
- I co? – przerwałam mu. – To się nie uda…
- Nie. Nie dam ci znowu tak odejść – pokręcił
głową, mówiąc stanowczo. – Damy radę. Spróbuję to z nim załatwić. Przecież nie
uda mu się ograniczyć nam kontaktów.
- On jest teraz zdolny do wszystkiego
–westchnęłam, spuszczając smutno głowę. Kubiak chwycił delikatnie mój podbródek,
sprawiając żebym spojrzała mu w oczy.
- Zrobię wszystko żebyśmy byli razem. Ale
teraz, tak naprawdę. Bez ukrywania się – obiecał, a następnie musnął delikatnie
moje wargi. Przytuliłam go mocno.
- Zuza, szybko! – do mieszkania wpadła
przerażona Aśka. Od razu stanęliśmy na równe nogi.
- Co się dzieje? – przestraszyłam się.
- On zwariował – pokręciła głową z
niedowierzaniem. – Pakuje twoje rzeczy. Ja nie wiem, co on chce zrobić…
- Co robi?! – krzyknęłam i pędem ruszyłam
piętro niżej. Słyszałam, że tamta dwójka też za mną biegnie. Wpadłam jak burza
do mieszkania. Rzeczywiście, Zbyszek pakował moje rzeczy byle jak do wielkiej
walizki.
- Co ty wyprawiasz?! – krzyknęłam, próbując
wyrwać mu z rąk kolejną stertę ubrań, którą chciał włożyć do walizki.
- Pakuję cię –warknął. –Przywiozę cię na maturę.
- Nigdzie nie jadę – warknęłam, próbując wyciągać
ubrania z powrotem.
- Bartman, pojebało cię – rzucił Misiek,
wchodząc do mojego pokoju.
- To ciebie pojebało, Kubiak – warknął w jego
stronę. – Po moim trupie się teraz kurwa będziecie kontaktować.
To
był koniec. W jednej chwili świat znowu mi runął…
________________________
Nie bijcie! Wiem, że pewnie spodziewałyście, że ten moment będzie sielankowy, a Zbyszek okaże wyrozumiałość i powie: ''Ale się cieszę waszym szczęściem, gołąbeczki!''. Jednak ja chciałam napisać tak, jak planowałam rok temu i jest afera xD
Smutno mi, że nie udało się zdobyć medalu :/ Ale ludzie, jesteśmy w pierwszej czwórce, to i tak sukces, zważając na to, że to był nasz 5 turniej finałowy. Nie wieszajcie od razu na nich psów... Jak czytam niektóre komentarze, to mam wrażenie, że nie wszyscy rozumieją, że Liga Światowa jest turniejem, który miał pomóc siatkarzom się dotrzeć, zgrać ze sobą o.O Ważne żeby we wrzesniu zagrać jak najlepiej!
No i jeszcze coś czego się nie spodziewałam... aż dwie nagrody indywidualne dla Polaków! Szok :O Mieliśmy 4 miejsce, a doceniono nas bardziej, niż USA :D Brawo Zati, brawo Kubi! Mamy naprawdę światowych graczy ;)
A tak btw czy tylko ja uważam, że Kubiak bardzo dobrze wywiązuje się z roli kapitana i mógłby już nim zostać ??
Smutno mi, że nie udało się zdobyć medalu :/ Ale ludzie, jesteśmy w pierwszej czwórce, to i tak sukces, zważając na to, że to był nasz 5 turniej finałowy. Nie wieszajcie od razu na nich psów... Jak czytam niektóre komentarze, to mam wrażenie, że nie wszyscy rozumieją, że Liga Światowa jest turniejem, który miał pomóc siatkarzom się dotrzeć, zgrać ze sobą o.O Ważne żeby we wrzesniu zagrać jak najlepiej!
No i jeszcze coś czego się nie spodziewałam... aż dwie nagrody indywidualne dla Polaków! Szok :O Mieliśmy 4 miejsce, a doceniono nas bardziej, niż USA :D Brawo Zati, brawo Kubi! Mamy naprawdę światowych graczy ;)
A tak btw czy tylko ja uważam, że Kubiak bardzo dobrze wywiązuje się z roli kapitana i mógłby już nim zostać ??
Następny w środę ^^
Pozdrawiam ;*
Pozdrawiam ;*
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
PIERWSZA
OdpowiedzUsuńhaha ja wiedziałam, że Bartman tak zareaguje i kurwa czekałam na to od samego początku! :D (tak, cieszę się jak powalona, mimo że źle się dzieje, poleci mi ktoś jakiegoś lekarza?)
UsuńCo do Huberta, kurde ja coś czuję, że on tutaj coś jeszcze namiesza i wcale mi się to nie podoba!
Matko, dziękuję że Aśka w miarę ogarnęła sytuację, chociaż Zbychu powinien odwiedzić jakiegoś psychiatrę, czy coś, bo to się już robi chore...
Zuza niech się wyprowadzi do Kubiaka i będzie po sprawie, ewentualnie Asia ją może przygarnąć
ależ ja Ci sypię pomysłami, weź jakiś wykorzystaj :D
dobra chyba już wszystkich opisałam... nie no żartuję, jeszcze KUBI
dobrze, że wiedział gdzie Zuzki szukać, jeszcze biedny oberwał za nie wiadomo co, Bartman weź się ogarnij!
okej teraz już naprawdę wszystko, koniec, coś się uczę pisać dłuższe komentarze, brawa dla mnie!
buziaki, weny i o matulu, dziękuję, że nowy już w środę <3
Aguś, kocham Cię :3
idę pisać coś u mnie, może mi wyjdzie
a no i co do komentarzy meczu, są kibice i są "sezonowcy", nie przejmuj się, chłopaki o tym wiedzą
do następnego <3 ;*
Dark ewoluowała na Azraela i zaprasza na coś nowego ;)
Usuńhttp://odrzucona-pokochana.blogspot.com/
Uwielbiam takie akcje :)
OdpowiedzUsuńCo do Kubiaka jako kapitana to zgadzam się w całości z tym , że bardzo dobrze się wywiązuje i powinien zostać nim na stałe. Jednak co do całego turnieju mam zupełne inne zdanie. Nie znoszę jak wszyscy ich głaskają po główkach, bo nic się nie stało. Wiem, że LŚ nie jest bardzo prestiżowym turniejem i tylko szlifuje formę na ważniejsze imprezy ale tym razem uważam, że Polacy po prostu zjebali na maksa. I nie chodzi mi tylko o półfinał i mecz o 3 miejsce ale o cały turniej. Ich gra wyglądała fatalnie od pierwszego meczu. Co z tego, że wygrywali jak grali no okropnie. Kocham siatkówkę i nie jestem sezonowcem jak mogło by się wydawać. Nie odwracam się po każdej przegranej. Ale wybaczcie, że to napiszę. Oglądając ich mecze byłam po prostu popłakana. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak fatalnie grali. Szczerze to dla mnie nie jest niespodzianką , że wrócą bez żadnego medalu. Czekam na hejty.
OdpowiedzUsuńOczywiście każdy ma swoją opinię i nikt nie będzie Cię za to potępiał ;) Przypomnij sobie jednak mecze zeszłorocznej Ligi Światowej i w tej edycji graliśmy dużo lepiej, choć grupa była trudna. Nie uważam żeby grali okropnie, bo jak oni grali okropnie, to jak nazwać grę Rosji? Jest niedosyt, że nie ma medalu, bo powinien być, patrząc na ich grę w turnieju. Finały nam nie poszły, bo 3 przegrane mecze z rzędu, z czego 2 były już praktycznie wygrane, ale w tie-breakach czegoś zabrakło nie napawają do dumy. Ale to nie jest powód zeby ich bardziej dołować. Nie należy ich też głaskac po główkach, ale oni sami też wiedzą, że źle rozegrali ostatnie spotkania i przegrali na własne życzenie. Mimo wszystko uważam, że jest to jedna z najlepszych ekip na świecie i w Pucharze Świata mamy duże szanse, bo przez te 2 miesiące zbudują formę, wierzę w to. Rok temu były opory co do ich dyspozycji i nie każdy wierzył w sukces i potencjał ekipy Antigi. Zamknęli jednak usta niedowiarkom i myslę, że tym razem też może być tak samo. Moje największe zastrzezenie jest na razie do zagrywki. Powinni się bardziej niż zwykle na niej skupić, bo popełniając tyle błędów w tym elemencie niczego nie ugrają i gdyby nie to, to pewnie gralibyśmy dziś o złoto. Bo tylko mecz z USA był w moim mniemaniu fatalny, a reszta przyzwoita ;)
UsuńOwszem przypominam sobie zeszłoroczną edycję i faktycznie grali w tym roku lepiej ale nie na tyle dobrze, żeby być zachwyconym czy też w miarę zadowolony. Gra Rosjan to totalna porażka. Rosyjskiego zespołu nawet nie chcę komentować bo mogłoby braknąć mi słów a zresztą nawet nie mam siły na to. Ogólnie co do zeszłego roku to od samego początku byłam z tych wierzących i ja wiem, że Nasi potrafią pokazać klasę i wygrywać turnieje w naprawdę niesamowitym stylu. Wierzę , że pokarzą co najlepsze w Pucharze Świata a następnie na Mistrzostwach Europy( jeżeli nie spojrzeć to na mistrzostwach mamy wręcz banalną grupę ), ale jednak wypowiadam się na temat tego turnieju, który nie był zbytnio udany. Dla mnie był wręcz katastrofalny. To jest moje zdanie.
UsuńPosłużę się cytatem"Kurwa no nie, no po prostu kurwa no nie Boże czy ty to widzisz?!"
OdpowiedzUsuńJak Zbyszek ją zawiezie do Warszawy(bo zawiezie ją do dziadków c'nie?) To cię zniszczę.Przecież oni nie przeżyją bez siebie. Weź się Bartman ogarnij co? Czy on nie chce żeby jego siostra była szczęśliwa? Co z tego, ze to jego przyjaciel, może to być nawet i jego trener, ale chyba ważne jest to, żeby Zuza była szczęśliwa.No nie mam racji?.
Pozdrawiam <3
Zapraszam do mnie na trzeci <3 http://wyciagnij-dlonie-chwyc-marzenia.blogspot.com
UsuńAż się momentami bałam tego co nastąpi xF bardz fajny rozdział, zaskakujący. Czekam na kolejny ☺
OdpowiedzUsuńA mi tam reakcja Zbyszka bardzo się podoba :D No powiedzmy sobie szczerze, gdyby on od początku wszystko zaakceptował i jeszcze zaczął się cieszyć szczęściem Zuzy, to opowiadanie nie miałoby swojego charakteru i nie było by też tak ciekawe ;) Bo teraz z większą niecierpliwością czekam na następny, żeby dowiedzieć się jak dalej będzie zachowywał się Zbyszek. Ale wierzę, że po jakimś czasie jednak wszystko wróci do normy, chociaż za szybko się tego nie spodziewam ;D Cieszę się, że Zuzy i Michała wszystko dobrze i oby Bolo tego nie zniszczył, wtedy mogę się trochę wkurzyć xD
OdpowiedzUsuńNo i też napiszę kilka słów od siebie po LŚ. Nie uważam, że nasza gra od początku była jakaś tragiczna, bo gdyby tak było wcale byśmy nie wyszli z grupy i nie grali w finał six. Potem pokonaliśmy Włochów, więc już sobie zapewnilismy miejsce w półfinale. No tam niestety nasza dyspozycja okazała się słaba, a Amerykanie widać, że grali lepiej niż w swoich poprzednich spotkaniach. Nie uda się utrzymać dobrej dyspozycji przez cały czas, wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, ale nasi mimo wszystko się starali. Gra w półfinale i meczu o 3 miejsce porywająca może nie była, można nawet powiedzieć, że graliśmy słabo, ale takie mecze zdażały się każdemu. Niestety półfinału nie miałam okazji obejrzeć, więc o tym meczu nie mogę się wypowiadać. No ale teraz nasi siatkarze wiedzą na co mają zwrócić uwagę, jakie błędy poprawić i trzeba skupić się na tym i jak najlepiej przygotować się do PŚ. Miejmy też na uwadze, że jednak nasz skład trochę różni się od zeszłorocznego i wszyscy potrzebują czasu żeby się zgrać. Ale już tak na koniec powiem, że ja w pełni ufam naszym siatkarzom i dla sztabu szkoleniowego. I wierzę, że w PŚ pokażą na co ich stać, a my musimy z całej siły ich wspierać!
No i czekam już niecierpliwie na następny :)
Bardzo ciekawy rozdział, nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Czekam na następny. :) Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńOd początku wiedziałam, że będzie awantura :D I W KOŃCU SIĘ TO STAŁO !!! :D Jestem mega podjarana :D hahahahah
OdpowiedzUsuńRozdział boski i takiego oczekiwałam *.*. Już się nie mogę doczekać kolejnych :D. Zuzka pojedzie do dziadków, coś czuje, że Zibi tak zrobi haha :).
Pozdrawiam Dooma :).
Nie spodziewałam się, że w takim momencie Zbyszek się o wszystkim dowie, ale jak dla mnie to serio przegiął... No bez przesady. Kumciam, że kocha swoją siostrę i próbuje uchornić przed całym złem tego świata bo jest jego najbliższą rodziną po stracie rodziców, ale musi się trochę ogarnąć bo Zuza jest dorosła, a on nie może kontrolować całego jej życia.
OdpowiedzUsuńTakże Zibi! Spuszczamy z tonu i planujemy ślub dla Kubiaków. Kto jest ze mną?
Zapraszam dzisiaj do siebie :)
Pozdrawiam ;**
Jak Zbyszek tak może przecież oni sie kochają i są dorośli.
OdpowiedzUsuń