28.01.2015

Rozdział 23

 - Nie przeszkodziłam ci w niczym? – zapytałam od razu po wejściu do pojazdu.
 - Ty? Zwariowałaś? – zaśmiał się. – Już myślałem, że nigdy nie napiszesz.
 - To gdzie masz procenty? Muszę się napić.
 - Mam dobrze zaopatrzony barek – puścił mi oczko i odjechał z piskiem opon.
Dojechaliśmy na dość ładne osiedle. Było ono nowe, bo bloki wyglądały bardzo nowocześnie. Mieszkanie Bola również dobrze się prezentowało. Urządzone było z gustem. Rozejrzałam się dookoła. Panował tu porządek. Idealnie nie było, ale jak na samotnie mieszkającego faceta, to było dobrze.
 - Rozgość się – powiedział, więc tak zrobiłam. – Wybierz sobie coś, księżniczko.
Pokazał mi swój barek. Nie kłamał, był dobrze zaopatrzony. Sięgnęłam po coś czego jeszcze nie piłam, a dawno chciałam spróbować.
 - Jack Daniel’s? Dobry wybór – uśmiechnął się i poszedł po szklanki. 

Z kolejnymi wypitymi szklankami język coraz bardziej mi się rozwiązywał. Wyżaliłam się obcemu w sumie człowiekowi. Hubert wysłuchał mnie dokładnie i stwierdził, że Michał jest zwykłym dupkiem, bo nie dość , że się bał mojego brata, to jeszcze mnie zdradzał. Tak, Bolo powiedział mi wprost, ze on mnie zdradza, co mnie załamało jeszcze bardziej.
 - No sorry, nie będę ci owijał w bawełnę, ale to tak widze – wzruszył ramionami. Cała zapłakana oparłam głowę o jego ramię.
 - Muszę być w takim razie całkowicie beznadziejna, skoro znalazł sobie inną – pociagnęłam nosem.
 - Daj spokój – wywrócił oczami. – Czemu takie zajebiste laski szukają tylko winy w sobie?
 - Nie jestem zajebista – mruknęłam.
 - Jesteś, ksieżniczko, tylko tego nie widzisz – pogładził mnie po policzku.
 - Tylko mi nie pierdol, że się we mnie zakochałeś, bo chyba zwariuję.
 - Ja i miłość to śmiertelni wrogowie – parsknął śmiechem. – Ale stwierdzam, że z wyglądu to niezła z ciebie laska.
Przejechał dłonią po moim udzie. Podniosłam się i nie wiem czemu, ale usiadłam mu okrakiem na kolanach.
 - Serio tak myślisz? – zapytałam.
 - Serio. W dodatku słodka, gdy jesteś pijana – zaśmiał się.
 - Pewnie – prychnęłam. – Pewnie myślisz, ze słodka do porzygu i miękkie kluchy ze mnie.
 - A nie jest tak? – uniósł jedną brew. Objął mnie w pasie, a jedną rękę wsunął mi pod bluzkę.
 - Gwarantuję, ze nie – szepnęłam i wpiłam się w jego wargi. Odwzajemnił to i sam przejął inicjatywę. Chwycił mnie za tyłek, a ja wplotłam ręce w jego włosy. Jednym gestem położył mnie na sofie i zawisł nade mną, nie przestając całować.
 - Nie mogę – jęknęłam, gdy przgeryzł mi wargę.
 - Ale to robisz, ksieżniczko – szepnął. Mimo to nie przestawałam go całować. Nie zareagowałam nawet, gdy wsunął mi rękę do spodni. Sprawiał mi tym nieziemską przyjemność.
 - Nie przestawaj – mruczałam, więc rozpiął mi rozporek i zsunął spodnie. Nie mogłam wytrzymać i sama pozbyłam się reszty swoich ubrań, więc on też nie czekał i po chwili byliśmy tylko w bieliźnie. Całowaliśmy się zachłannie, robiąc krótkie przerwy na zaczerpnięcie powietrza.
 - Chcesz tego, księżniczko? – zapytał w pewnym moemcnie.
 - Chcę – szepnęłam, bo byłam już na granicy wytrzymałości.
 - A Michał? Kochasz go?
 - Kocham – przytaknęłam i zaczęłam płakać. Całował mnie w miejscach, w których płynęły mi łzy.
 - To nie rób tego – pokręcił głową.
 - Przepraszam.
Pomógł mi się ubrać i dojść do swojej sypialni. Połozył się koło mnie. Wtuliłam się w niego mocno, a on mnie objął ramieniem. Wciąż płakałam, bo docierało do mnie, że zycie mi się sypie na kawałki. Podejrzewałam Michała o zdradę, a sama to zrobiłam. Czułam się żałośnie.
 - Nie myśl o tym – szepnął mi do ucha.
 - Nie umiem – popatrzyłam mu w oczy.
 - On nie ma wyrzutów sumienia, więc ty też nie miej – puścił mi oczko. Musnął moje wargi. Tym razem zrobił to delikatnie i czule. Nie wiem, co mnie do niego ciągnęło, ale znów odwzajemniłam gest. Jednak skończyło się tylko na całowaniu. W końcu udało mi się zasnąć.

 - Śpiąca królewna wstała – obudził mnie głos Huberta. Otworzyłam oczy i jęknęłam z bólu. Myślałam, ze rozsadzi mi głowę. Mój towarzysz się zaśmiał.
 - Chodź, dam ci coś, co ci przyniesie ulgę.
Pociagnął mnie za rękę i zaprowadził do kuchni. Usiadłam przy stole ledwo żywa. Podał mi szklankę wody, do której wcisnął cytryne. Oprócz tego podał mi kilka tabletek witaminy C.
 - Popij duszkiem, a za parę minut poiwnno być lepiej – oznjamił. Kiwnęłam głową i zrobiłam, to co powiedział. Faktycznie po jakimś czasie zaczęłam wracać do siebie.
 - Dziękuję – uśmiechnęłam się lekko. Dokładnie pamiętałam, co się wydarzyło poprzedniego wieczora i byłam wdzięczna Hubertowi, ze nie wykorzystał okazji żeby mnie przelecieć.
 - A teraz trzymaj, bo się brat dobija – podał mi komórkę. Skrzywiłam się, widząc tyle nieodebranych połączeń. Wykręciłam numer i spokojnie czekałam na kazanie.
 - Gdzie ty do jasnej cholery jesteś?! Odchodzę tu od zmysłów! Nie wspominałaś, ze wychodzisz!
 - Przepraszam. Koleżanka nagle zadzwoniła, że robi mała imprezkę, a ty byś nie odebrał na tym spotkaniu. Później już mi to z głowy wyleciało.
 - Ale jesteś cała, tak?
 - Nie, nie mam ręki – mruknęłam.
 - Podjechać po ciebie?
 - Nie trzeba.
 - A kiedy będziesz?
 - Niedługo. Nie martw się.
Pożegnałam się z nim i odłożyłam telefon. Westchnęłam, a Bolo się zaśmiał.
 - Co cię tak śmieszy? – zapytałam.
 - To, ze pewnie będziesz mieć niezłe kazanie po powrocie – odparł.
 - Jakbym nie wiedziała – mruknęłam.
 - Odwiózłbym cię, ale jeszcze w moim organizmie krąży alkohol, a nie chcę stracić prawka.
 - Dam sobie radę. Dzięki za wszystko – wstałam z miejsca. – Będę się zbierać.
 - Śniadania nie chcesz?
 - Jestem skacowana, a ty myślisz, ze coś przełknę? – uniosłam jedną brew.
 - Co racja, to racja.
Odprowadził mnie do drzwi i patrzył jak się ubieram.
 - Jakby co, to pisz. Chętnie cię jeszcze poratuje, jak będziesz mieć problem – rzucił.
 - Wiesz co ci powiem? Jesteś dziwny – stwierdziłam.
 - Uznam to za komplement – uśmeichnął się w ten swój sposób.
 - Każdy na twoim miejsu nie zawachałby się na moment i zaciagnął mnie do łóżka, a ty tego nie zrobiłeś – pokręciłam głową.
 - Jak to nie? Przecież spaliśmy w jednym łóżku – puścił mi oczko.
 - Nie w tym sensie – wywróciłam oczami. – Dlatego dzięki, że mnie ogarnąłeś.
 - Nie ma sprawy. Przejedziesz się ze mną w poniedziałek?
 - Chętnie – uśmiechnęłam się.
Pożegnałam się i chciałam wyjść, ale przytrzymał drzwi nogą, więc spojrzałam na niego pytająco.
 - Brzydko się pożegnałaś – pokręcił głową. Stanęłam więc na palcach, chcąc cmoknąć go przelotnie, ale oczywiście mi na to nie pozwolił. Przytrzymał mnie w pasie i pogłebił pieszczotę, badając językiem moje podniebienie. Nie wiem czemu, ale zamruczałam zadowolona. To nasze pożegnanie trwało chyba kilka minut. W końcu zabrakło nam powietrza, więc się od niego oderwałam.
 - A takie może być? – zapytałam, patrząc mu w oczy.
 - O wiele bardziej takie mi się podoba – powiedział, owtierając mi drzwi. Zachowywałam się skandalicznie, ale w jego obecncości nie umiałam nad sobą zapanować. Pociągał mnie swoim wyglądem i sposobem bycia. Nie, nie czułam nic do niego. Nie umiałam określić, co to było, ale na pewno nic więcej niż sympatia. Wciąż zakochana byłam w Michale, ale jak widać nadal było to uczucie beznadziejne. Podjęłam ważną decyzję. Obym tylko później tego nie żałowała. Chciałam żeby był szczęśliwy. Byłam totalną idiotką i zimną suką.

Wróciłam do mieskzania. W kuchni zastałam Zbyszka i na moje nieszczęście Kubiaka. Obaj się poruszyli, gdy mnie zobaczyli.
 - Wiem, wiem, czeka mnie kazanie – wyprzedziłam ich. Ściągnęłam kurtkę i buty.
 - Wiesz, ze powinnaś mi powiedzieć, że znikasz na całą noc – mruknął wkurzony Zibi.
 - Wiem, mój błąd – westchnęłam. Podeszłam do blatu i sięgnęłam po butelkę wody mineralnej.
 - Martwiliśmy się – Misiek spojrzał na mnie troskliwie. Nie mogłam znieść tego spojrzenia, więc skupiłam się na wodzie. Było mi strasznie wstyd.
 - Widze, ze impreza udana – Bartman trochę odpuścił. –Saharę wyczuwam.
 - Nawet mi nie mów – mruknęłam. – Już i tak jest lepiej.
 - Dużo osób było?
 - Osób nie, picia już tak – wyjaśniłam. – Pójdę się położyć, bo padam.
 - Siostra mi się rozpiła – brat pokręcił głową rozbawiony.
Poszłam do siebie i położyłam się na łóżku. Nie wiedzialam, co ze sobą zrobić. Zaczęłam mieć potworne wyrzuty sumienia. I mimo to, gdybym miała druga okazję, to zrobiłabym to samo. To było chore. Co Hubert miał w sobie takiego, ze m nie do niego ciągnęło? Byłam mu jednak wdzięczna, że uświadomił mi parę kwestii. Zrobił to dość brutalnie, gdyż oznajmił wprost, ale przynajmniej wiedziałam, na czym stoję.
Moje rozmyślania w pewnym momencie przerwał SMS. Uśmiechnęłam się, czytając co napisał mi Hubert: Żyjesz księżniczko? Czy brat Cię zamknął w wieży? :P Pokręciłam głowa i oznajmiłam, że miał ze mnie taki sam ubaw, jak on. Chwilę popisaliśmy. Myślałam, że dostałam kolejną wiadomość od Bola. Była na jednak od Michała. Chciał, abym do niego wpadła, bo nie chciał rozmawiać przy Zbyszku. Wahałam się chwilę. Nawet dłuższą. Zniecierpliwiony Kubiak napisał, że dzieje się z nami coś niedobrego i bardzo nalega na to spotkanie. Odpisałam, że się ogarnę i przyjdę. Niechętnie wstałam z łóżka i poszłam pod prysznic. Podczas wycierania mokrego ciała ręcznikiem znowu zaczęłam się sobie przyglądać w lustrze. Skrzywiłam się, widząc grube uda i warstwę tłuszczu na brzuchu. Nigdy wcześniej nie brzydziłam się aż tak swoim ciałem. Westchnęłam i załozyłam bieliznę. Owinięta ręcznikiem wróciłam do pokoju. Założyłam pierwsze lepsze ubrania (link). Nie chciałam jeszcze iść do góry. Wolałam mniej więcej przewidzieć przebieg rozmowy i ułożyć sobie w głowie, co mogłabym powiedzieć. Wzięłam do reki laptopa i zaczęłam chodzić po różnych stronach. Nie wiem czemu, uznałam, ze to mnie dopręży. Będąc na stronie Jastrzębskiego Węgla odniosłam jednak odwrotny skutek. Klub dodał zdjęcia z tego wczorajszego spotkania. Widząc objętych Michała z tą całą Aldoną czułam jak rozsypuję się coraz bardziej. Nie wyglądali na zwykłych znajomych. Na tych zdjęciach ona patrzyła na Michała, jak na bóstwo. On również wzrok miał nie gorszy. W dodatku prawie ciągle przytuleni. Zamknęłam leptop i postanowiłam załatwić to szybko i bezboleśnie. Jasne, oszukiwałam samą siebie. Będzie mnie boleć, jak cholera.
Wyszłam z mieskzania, wcześniej informując Zbyszka, gdzie idę. Nie był zdziwiony, bo przecież jako przyjaciółka mogłam ot tak odwiedzić przyjaciela. Dobrze, że nie wiedział jaki jest cel tej wizyty. Zapukałam i nieśmiało weszłam do środka. Michał od razu stanął w korytarzu, jakby tylko nasłuchiwał, czy idę. Uśmiechnął się lekko.
 - Chciałeś pogadać – powiedziałam cicho.
 - Chodź, usiądziemy – pociągnął mnie za rękę do salonu. Usiedliśmy na kanapie. Uśmiechnęłam się w głowie na wspomnienie, ile razu się tu całowaliśmy, czy po prostu siedzieliśmy beztrosko wtuleni.
 - Zbyszek powiedział ci, ze idę z Aldoną na to spotkanie, imrpezę, czy jak to tam nazwać. Wiem, zawaliłem, powinienem ci powiedzieć, bo na pewno sobie pomyślałaś Bóg wie co – zaczął, drapiąc się po karku.
 - Spoko – wzruszyłam ramionami.
 - Masz prawo być na mnie zła, ale przysięgam ci, że to tylko koleżanka – złożył ręce jak do modlitwy. – Uwierz mi.
 - Tylko, że ja wiem, ze się spotykacie od jakiegoś czasu – uśmiechnęłam się sztucznie.
 - To nie jest to, na co wygląda – próbował się tłumaczyć.
 - Ale ja cię rozumiem – przerwałam mu. – Ona jest ładniejsza ode mnie, zapewne fajniejsza i starsza. Nie chcesz być z takim gówniarzem, to zrozumiałe.
 - Zuza, co ty bredzisz? Kocham cię i żadna Aldona się dla mnie nie liczy!
 - Michał, ale to nie ma sensu – wreszcie spojrzałam mu w oczy. – Oboje popełniliśmy błąd.
 - Jaki błąd? O czym ty mówisz? – miał przestraszony wzrok.
 - O nas. Nie chcę cię ograniczać…
 - Nie ograniczasz mnie – zaprzeczył od razu. – Zuza, zrozum, ze ja cię naprawdę kocham. Jeteś według mnie ideałem.
 - Nie utrudniaj mi tego – zacisnęłam powieki.
 - Chcesz to zakończyć? – zapytał wręcz szeptem. Kiwnęłam twierdząco głową, choć przyszło mi to z ogromnym bólem.
 - Chcę zebyś był szczęśliwy, a ze mną nie możesz – oznajmiłam, patrząc na niego zaszklonymi oczami.
 - Zuza, nie wierzę, ze ty tak sama na to wpadłaś – kręcił głową. – Jeżeli ktoś ci coś nagadał, to..
 - Uważam, ze się pospieszyliśmy. Poza tym, co to w ogóle za związek? Nikt o nas nie wie. To bez sensu!
 - Aha, czyli uważasz, ze moje uczucie jest bez sensu – powoli się chyba denerwował.
 - Uważam, ze ten związek jest bez sensu. A uczucie.. może pomyliliśmy to z miłością – spuściłam wzrok. – Pójdę już.
 - Nie wyjdziesz, dopóki nie pwoiesz mi prosto w oczy, ze mnie nie kochasz – odparł stanowczo.
 - Przepraszam – wyszeptałam i szybko wstałam. Jego siatarski refleks i szybkośc sprawiły, ze był przy mnie już w korytarzu. Chwycił mnie za nadgarstek i obrócił twarza w jego stronę. Nie czekając na moją reakcję pocałował mnie namietnie, co sprawiło, ze się w ogóle rozkleiłam.
 - Proszę, zostań – szeptał, a ja tylko pokręciłam głową. – Wiem, że też mnie kochasz.
 - To nie ma sensu, Misiek – powiedziałam.
 - Czemu kurwa nie ma sensu?! Nie rozumiesz, ze ciękocham i nie wyobrażam sobie już życia bez ciebie?! – spojrzał na mnie z wyrzutem.
 - Nie jestem w stosunku do ciebie do końca fair. Nie mogę cię tak ranić..
 - Wytłumacz mi to – poprosił ciepłym głosem.

 - Nie teraz – wyznałam i wyrwałam mu się. Wyszłam z mieszkania zanim zdążył zareagować. Nie mogłam wrócić taka zapłakana do siebie, bo Zbyszek od razu by zaczął wypytywać. Nie miałam też kurtki, więc nie mogłam wyjsć na zewnątrz. Postanowiłam isć na wyższe piętro i posiedzieć na schodach, czekając aż się uspokoję. Spędziłam tak może z pół godziny. W końcu uznałam, ze mogę wrócić i tak też zrobiłam. Od razu jednak wybyłam, biorąc Bobka na spacer. Pochodzilismy po całym parku, z czego psiak był bardzo zadowolony. Choć on jeden był szczęśliwy. Nie to, co jego pani, która niszczyła sobie życie na własne życzenie.

_______________________

Dodaję na szybko, więc przepraszam za błędy. Mam nadzieję, że nie jesteście źle, że takie opóźnienie ;/
Pozdrawiam ;*

9 komentarzy:

  1. Za opóźnienie zła nie jestem, ale za to na górze już tak! No jak Zuza mogła to zrobić?? Ja rozumiem, że Michał też nie był do końca fair, ale nooo... Oni muszą być razem, to zerwanie.. Nie no płaczę :c

    OdpowiedzUsuń
  2. Za opóźnienie nie jestem zła bo wszystko rozumiem hahaha :). Ale za treść rozdziału tak i to bardzo !!!! Nie rozumiem tej całej sytuacji. To jest chore !!! o.O Dlaczego to musi być takie skomplikowane??? Ja i tak wiem ze zrobią małą przerwę i może się Zibi dowie i będą razem hahahah :*:) Pozdrawiam Dooma :).
    Zapraszam do siebie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahaha źle? Jest niesamowite :D
    Tylko treść ...
    Oni muszą być razem ...
    Zuza, rozumiem ją, chwila słabości się zdarza ale nie powinna zrywać z Miśkiem :'(
    Pozdrawiam i weny życzę :3 :*

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdział, hmm czyżby Bolo miał niedługo większy epizod w życiu Zuzki?;D i nie moge już się doczekać rozdziału z wyścigami ;p czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. NAJLEPSZY ROZDZIAŁ EVER! Cos sie dzieje i nie jest słodko! Strasznie mi sie podoba! I w ogole mam nadzieje ze Bolo jeszcze zamiesza :D a Kubiak wychodzi mi troche na mięczaka ze nie powiedział o związku z Zuza Bartmanowi. Czekam na następny z niecierpliwoscią :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Teoretycznie to powinnam być zła na Zuzke za te akcje z Hubertem:D Problem w tym ,że jak tak sobie to wszystko wyobraziłam , to mnie też taki chłopak w jakimś sensie by pociągał :P Mam nadzieję ,że mimo wszystko Michał i Zuza będą razem ,ale w sumie nie liczę na to,że to się stanie tak od razu. jakoś tak wkurzył mnie Kubiak tym ,że nawet nie raczył powiedzieć o tej Aldonie , gdyby powiedział nie było by problemu ,a tak właściwie mógł zagadać do Zibiego , że nie ma z kim iść i może Zuzka by mu potowarzyszyła, wiadomo ,że nie mogli by się zachowywać tam swobodnie ,ale przynajmniej Bartmanówna miała by pewność,że Miśkowi na niej zależy. Kurde niby wiem,że to fikcja literacka, ale ekscytuje się jak prawdziwym życiem.Ile ja bym dała za kolejny rozdział :D No cóż pozostaje mi czekać cierpliwie :) Pozdrawiam i dużo weny oraz czasu życzę ,żeby w dalszym ciągu takie cudeńka powstawały! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak Bolo ładnie do Zuzki mówi :)
      Księżniczko...
      No ale oczywiście nadal kibicuje jej i Miśkowi :D
      Nie zasnę dzisiaj haha

      Usuń
  7. Nie ogarniam zachowania Kubiaka. Niby kocha ale....no właśnie w miłości nie powinno być żadnego ale. Ja Zuzę rozumiem i chyba bym zachowała się w stosunku do Kubiaka podobnie:/ zachowuje sie jak c**a:(
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. czekam i czekam za następnym, mam nadzieję że niedługo dodasz i będzie tak dobry jak zawsze! :D

    OdpowiedzUsuń