- Idę do Gabi, nie
wiem kiedy wrócę – oznajmiłam szybko bratu i chciałam wyjść.
- Nie powinnaś się
uczyć? – zatrzymał mnie. – W środku tygodnia akurat musisz gdzieś łazić?
- Nie zaczynaj
znowu – wywróciłam oczami. – Gabi ma problem i muszę z nią pogadać.
Wymyśliłam to na poczekaniu, ale wiem, że jakby co to
przyjaciółka będzie mnie kryć.
- Matura się..
- Sama nie napisze.
Wiem – mruknęłam. – Te 2 godziny mnie nie zbawią. Cześć.
Wzięłam kurtkę i wyszłam z mieszkania. Na klatce minęłam
się z Michałem.
- A gdzie taka
piękna dama wybiera sama o później porze? – uniósł pytająco jedną brew.
- Do Gabi –
odparłam. – Jeśli chcesz mi robić wykłady, jak Zbyszek, że powinnam się teraz
uczyć, to daruj sobie.
- Czyli Bartmany
znów pokłócone – wywrócił oczami. – To nawet do niego nie idę, bo mi się
oberwie.
- Dobrze robisz –
puściłam mu oczko. – A teraz wybacz, ale autobus mi zwieje, więc lecę.
- Odwieźć cię?
Zaskoczył mnie tym pytaniem. Musiałam jakoś ostrożnie mu
odmówić.
- Nie trzeba –
uśmiechnęłam się.
- Ale to żaden
problem. Tylko klucze wezmę – odparł.
- Serio. Idź sobie
odpocznij, a ja się przejadę autobusem. Pa – cmoknęłam go w policzek i ruszyłam
na dół.
- Jak chcesz. Pa –
wzruszył ramionami i poszedł do siebie. Uff, udało mi się.
Autobusem skierowałam się na odpowiednią ulicę. Na
przystanku czekał już na mnie Wojtek. Przytuliłam kolegę na powitanie.
Podekscytowana ruszyłam za nim.
- Widzę, że się
cieszysz – zaśmiał się.
- Człowieku, od
małego kocham szybkie auta – wyszczerzyłam się.
- To tak jak ja.
Piona, Bartman – uniósł dłoń, więc przybiłam z nim tzw. Piątkę.
Doszliśmy na jakieś zadupie. Oprócz garstki ludzi i dwóch
aut nie było nic. Po bokach było pełno drzew, a środkiem przebiegała droga. Nie
była jednak betonowa, ani asfaltowa. No ewidentne zadupie. Cywilizacja o tym
miejscu zapomniała. Ale to było plusem. Mogli się tu ścigać do woli.
- Siema, Bolo –
Wojtek przywitał się z jakimś facetem przy niebieskiej Hondzie. – To jest ta
moja koleżanka.
- Zuza – wystawiłam
rękę w celu uściśnięcia, ale on zamiast tego ujął ją, nachylił się i pocałował.
No, no, dżentelmen.
- Hubert
Bolanowski, ale znajomi mówią mi Bolo – przedstawił się, a na koniec uśmiechnął
czarująco. – Co taka piękna dziewczyna robi na wyścigach samochodowych?
- Ta nie
powiedziałabym, ze piękna dziewczyna przyszła popatrzeć na szybkie samochody,
gdyż lubi to od dziecka – wyjaśniłam.
- Rzadko się z
czymś takim spotykam – przyznał. – Ale liczę, że to mi będziesz kibicować.
- Tego to jeszcze
sama nie wiem.
Czy on ze mną flirtował? Sorry, zajęta jestem koleś. Może
i był przystojny, ale duzo bardziej wolałam swojego Miśka.
- To my sobie
staniemy z boku i będziemy ci kibicować – wtrącił Wojtek. Chyba czuł się trochę
zapomniany.
- A może Zuza chce
się przejechać? –zapytał Hubert.
- Serio? –
zdziwiłam się.
- Jak najbardziej.
Nie masz się czego bać. Ze mną nic ci się nie stanie – puścił mi oczko.
- Hmm, to następnym
razem, bo teraz jednak wolę się przyglądnąć – uśmiechnęłam się.
- Przynajmniej
wiem, że jeszcze cię tu zobaczę.A teraz muszę was przeprosić, ale musze porozmawiać z rywalem.
Pożegnał się i podszedł do drugiego uczestnika tego
wyścigu. Odeszliśmy z Wojtkiem kawałek.
- Wpadłaś mu w oko
– szturchnął mnie kolega.
- Co? – zdziwiłam
się. – Nie strasz nawet.
- Dlaczego?
Wydawało mi się, ze on tobie też.
- No jeszcze czego
– zaśmiałam się. – Nie mój typ.
- Czyli szybkie
auta lubisz, ale kierowców już nie? – uśmiechnął się.
- Po prostu wydaje
mi się być zbyt pewny siebie i taki, hmm… egoista?
- Parę minut a ty
już go przejrzałaś. Cały Bolo – wyszczerzył się. – Ale jest uparty i lubi
stawiac na swoim.
- Dobrze wiedzieć.
- Więc się módl
żeby sobie nie uznał ciebie za cel.
- Czy ty mnie
straszysz? – uniosłam jedną brew.
- Po prostu bardzo
cię lubię, a znam Bola od gimnazjum i wolałem cię uprzedzić.
- On jest w naszym
wieku? – byłam zaskoczona. Wyglądał na starszego i to o wiele. Ten zarost
sprawiał takie wrażenie.
- 3 lata starszy,
ale kiblował parę razy i w 2 klasie wylądowaliśmy razem – oznajmił.
- To mi wiele
wyjaśnia.
- Czyli gdyby
chciał twój numer to mam nie dawać?
- Jeśli mu dasz, to
cię zabiję – spojrzałam na niego wymownie.
- Z tobą lepiej nie
zadzierać, więc posłucham – zaśmiał się.
Zaczęli powoli zaczynać. Ustawili się na mecie. Między
nimi stanął chłopak z flagą w czarno-białą kratkę. Normalnie jak w filmach, a
tu proszę, takie Jastrzębie-Zdrój. Gdy dał sygnał auta z piskiem opon ruszyły.
Do setki im chyba już na starcie niewiele brakowało. Oczy mi się aż zaświeciły.
- Jakie cuda –
powiedziałam.
- Zajebiste, nie? –
zaśmiał się Dębski.
- Jeszcze pytasz?
Ja się z tym Bolem jednak musze przejechać!
- Jak ja ostatnio
jechałem to w środku było jeszcze lepiej niż tutaj.
- Zaczynam oszczędzać
na takie auto, bo Zbyszek mi nie kupi – westchnęłam.
- Musisz mieć od
razu sportowe? Zacznij od zwykłego – wzruszył ramionami.
- On mi żadnego nie
kupi, a swojego nie da – mruknęłam niezadowolona.
- A to dlaczego?
Przecież masz prawko – zdziwił się.
- Za szybko jeżdżę,
a on na mnie dmucha, jak… szkoda gadać – machnęłam ręką
- Współczuję –
skrzywił się. – Ale on też pewnie depnąć lubi. Nie wygląda na spokojnego.
- I to jak lubi!
Ale nie, bo jemu wolno, a mi nie.
- Przekona się. Po
prostu siostra mu dorosła, to się przyzwyczaić nie może – wyszczerzył się.
- To niech się
lepiej przyzwyczai.
Całe wydarzenie nie trwało długo i o 10 sekund szybszy był
mój nowy znajomy. Oho, pewnie zacznie się chwalenie. Wojtek od razu ruszył w
kierunku kumpla, a ja poszłam za nim, bo nie chciałam stać sama.
- Gratuluję, stary
– Dębski uścisnął dłoń koledze. – Jak zwykle pierwszy.
- Ale przez chwilę
mnie doganiał, więc depnąłem na zakręcie, kiedy on zwolnił i oto jestem –
teatralnie się ukłonił i zaśmiał.
- Niezły z ciebie
ryzykant – skrzyżowałam ręce na piersi. Przyspieszać na zakręcie mógł jedynie
jakiś szaleniec.
- Dobrze to
określiłaś – zmierzył mnie wzrokiem. – Może skoczycie ze mną na coś do
jedzenia?
- Jasne – odparł od
razu mój kolega.
- Miłej zabawy wam
życzę. Ja spadam do domu – odparłam, co nie zadowoliło moich towarzyszy.
- Nie daj się
prosić – nalegał Bolo.
- Przecież brat ci
domu nie zamknie. Chodź – dodał Wojtek. Niechętnie się zgodziłam. Nie
uśmiechało mi się wyjście z tym kolesie. Wydawał mi się jakiś podejrzany. Na
szczęście na normalnych drogach już tak nie szalał. Jechał dość dobrze.
Oczywiście gdybym ja tak jeździła, to Zbyszek skonfiskowałby mi prawo jazdy.
Poszliśmy do jakiejś pizzerii. Dostaliśmy karty i w końcu
wspólnie wybraliśmy jaką pizze zamówić. Było w niej mnóstwo dodatków.
- To jak, chcesz
się następnym razem przejechać ze mną? – zapytał Bolo.
- Chętnie
skorzystam, jeżeli obiecasz, że przeżyję – uśmiechnęłam się.
- W poniedziałek
dasz radę?
- Jasna sprawa –
odparłam. Wreszcie zaczął mówić do rzeczy.
W pewnym momencie dostałam smsa od Gabi. Zbyszek do mnie dzwonił, ale powiedziałam,
że jesteś w łazience jak chciał z tobą rozmawiać – przeczytałam.
- Cholera – wyrwało
mi się.
- Zbyszek? –
zapytał od razu Wojtek.
- Myśli, że jestem
u Gabi i do niej dzwonił. Zajebiście – westchnęłam.
- Spoko, ona cię
będzie kryć.
- Wiem, ale wkurza
mnie, że mi nie ufa.
- Chyba ma racje –
wtrącił Hubert. – Zbyszek to twój brat?
- Yhym – mruknęłam.
– O kurwa…
Wyrwało mi się. Zauważyłam jak do pizzerii wchodzi Michał.
W dodatku nie sam, bo z jakąś dziewczyną. Ładną dziewczyną. Zakuło mnie w
sercu, a po chwili dotarło do mnie, że on nie może mnie tu zobaczyć. Wojtek podążył
wzrokiem w miejsce, które ja patrzyłam.
- Wyczuwam kłopoty
– stwierdził.
- Nie może mnie tu
zobaczyć – schyliłam się trochę i starałam zasłonić Wojtkiem.
- Skądś go kojarzę
– zastanawiał się Bolo.
- Nie czas teraz na
skojarzenia. Musze wyjść niezauważona – mruknęłam.
- Ubierz moją
kurtkę i wyjdź na dwór. Zaraz do Ciebie dołączę i w torbie wezmę twoją. Okej? –
zaproponował Dębski.
- Okej. Pa, Bolo –
rzuciłam do kierowcy.
- Do zobaczenia w
poniedziałek – puścił mi oczko. Ubrałam kurtkę Wojtka i starałam się cichaczem
wyjść z knajpy. Kątem oka obserwowałam Michała. I tak by mnie nie zauważył,
nawet bez tego przebrania, bo strasznie się zagadał z nieznajomą mi koleżanką.
Był cały roześmiany i wciagnięty w rozmowę z nią. Gdy zauważyłam, że ona
pogłaskała mu dłoń, a on się tak promiennie uśmiechnął, to coś tak mnie
ścisnęło, że przyspieszyłam. Niewiele brakowało żebym trzasnęła drzwiami. Wojtek
wyszedł zaraz za mną, dlatego starałam się być normalna.
- Że też ten twój
przyjaciel musiał akurat tutaj na randkę przyleźć – pokręcił głową. Jeszcze
bardziej mnie ruszyło po tych słowach.
- Dzięki, ze
pomogłeś mi się kryć. Od razu by wygadał Zbyszkowi – powiedziałam ze sztucznym
uśmiechem.
- Nie ma sprawy –
odparł i mnie przytulił na pożegnanie.
Wolnym krokiem ruszyłam na przystanek. W
pewnym momencie zauważyłam znajome auto, które zaczęło powoli jechać koło mnie.
Gdy szyba się uchyliła, od razu usłyszałam znajomy głos.
- Wskakuj, to cię
podrzucę – powiedział.
- Dzięki, poradzę
sobie – odparłam, nawet na niego nie patrząc.
- Dochodzi 10, jest
ciemno i zimno. Naprawdę masz odwagę iść sama?
- A myślisz, ze mam
odwagę jechać z tobą sama? – spojrzałam na niego.
- Ja mam ręce na
kierownicy, więc nic ci nie zrobię – zaśmiał się. Westchnęłam i wsiadłam. W
sumie lepiej jechać taką fajną bryką, niż tłuc się autobusem. Teraz pewnie
podejrzane typy by się w nim kręciły. Tak samo na ulicach. Oczywiście nie
twierdzę, że Hubert przestał być podejrzany.
- To gdzie
jedziemy? – zapytał zadowolony, gdy zapinałam pas.
- Do Żor.
- Jak sobie
księżniczka życzy – dodał gazu i skierował się w kierunku wyjazdu z Jastrzębia.
Przez pewną część drogi oboje milczeliśmy, co było trochę krępujące, ale nie
zawracałam sobie tym głowy. Moje myśli zostały w tej pizzerii.
- Ten koleś nie
jest ci obojętny, co? – zapytał nagle, a mnie zatkało.
- Co? Skąd ci to
przyszło do głowy? – odparłam natychmiast.
- Widziałam, że
dziwnie się zachowywałaś, ale nie chodziło o to, ze to jakiś tam twój znajomy,
który mógłby cię wydać – oznajmił swobodnie. Dlaczego jakiś obcy koleś od razu
mnie rozgryzł?
- Wydaje ci się – wzruszyłam ramionami.
- Znam się na
ludziach. Nie jestem taki, jak sobie myślisz – odparł pewnie.
- A skąd ty wiesz,
co ja myślę?
- Bo wszyscy myślą
o mnie tak samo. Cwaniak, zbyt pewny siebie, goguś, playboy, wariat. Wymieniac
dalej?
- Nie przeszkadza
ci, że inni tak myślą? – zdziwiłam się.
- Co mnie obchodzi
ich zdanie? – parsknął śmiechem. – Mam ich w dupie.
- Masz ciekawy
sposób życia – stwierdziłam.
- Ale nie mówiliśmy
o mnie, tylko o tobie – zauwazył.
- Tu skręć w prawo
– pokierowałam go.
- Ale teraz mów.
- Znamy się 2
godziny i sądzisz, że zacznę ci się zwierzać? – uniosłam pytająco jedną brew.
- Nie, ale widzę,
że coś w sobie dusisz. Nie naciskam.
- Tam na przystanku
możesz mnie wysadzić. Nie chcę żeby brat widział, że przyjechałam z kimś autem,
bo nici z poniedziałku.
Posłusznie zatrzymał się we wskazanym miejscu. Chciałam
się szybko pożegnać i ulotnić, ale nie mogłam, bo drzwi były zamknięte.
- Co ty jeszcze
chcesz? – westchnęłam, odwracając się do niego.
- Jak jednak
zdecydujesz się pogadać przy piwie, whisky, winie, czy wódce to zadzwoń,
napisz, będę – podał mi karteczkę, na której napisał swój numer telefonu.
Zaskakiwał mnie z minuty na minutę.
- Nie wiem, czy
skorzystam, ale dzięki – odparłam w szoku.
- Ale ja wiem –
uśmiechnął się. – Do zobaczenia.
Pożegnałam się i wyszłam. Nie wiem, co ten koleś
kombinował, ale wyczuwałam w nim szczerość i mimo wszystko empatię. Być może
tylko zgrywał takiego bad boya, a naprawdę był całkiem inny? Takie trochę
rozdwojenie jaźni. Ale skoro w środku faktycznie był taki, jaki podejrzewałam,
to niepotrzebnie to ukrywał. Szybko odkrył, że coś ze mną nie tak. Właśnie…
coś. Zbyszek już ostatnio wspominał, że widział Michała z dziewczyną. Teraz ja
go z nią widziałam. Była naprawdę ładna. Ba, piękna! Choć była w spodniach, to
były one tak obcisłe, że widać było jakie ma szczupłe i długie nogi. Moje tez
były długie, ale przy niej przypominały 2 balerony! W dodatku miała twarz bez
żadnych wyprysków, pryszczów, ani nawet zaczerwienień. Tak idealnego podkładu
nie ma! Załamywałam się coraz bardziej. O włosach to nawet nie wspomnę. Moje
były skręcone, a każdy w inną stronę. Nigdy nie układały się tak jak chciałam.
Ona miała swoje związane niby w niedbałego koka, ale był on zrobiony z taką
gracją, jak mi nigdy nie wychodzi. Zaczynałam popadać w kompleksy coraz
większe. Nie widziałam jej sylwetki, bo miała płaszczyk. Może to i lepiej, bo
na bank miała większy biust i talię osy. Czułam się jak pokraka.
- Wreszcie
przyszłaś – Zibi stanął w progu salonu. Do moich nóg podbiegł stęskniony Bobek,
który przez ten dzień bardzo się do mnie przyzwyczaił. Pogłąskałam go po łebku.
- Nie było mnie
nieco ponad 2 godziny – odparłam spokojnie. Nie chciałam się jeszcze z nim
kłócić. – Nie podoba mi się, że mi nie ufasz i dzwonisz do Gabi.
- Ufam ci – odparł
od razu.
- To czemu mnie
kontrolujesz?
- Bo mam wrażenie,
że z każdym dniem się ode mnie oddalasz.
- To może
porozmawiaj ze mną na ten temat, a nie mnie kontroluj, czy zabraniaj
wszystkiego. Znasz mnie i powinieneś wiedzieć, że to mnie tylko denerwuje.
- Martwię się, że
się ode mnie odwrócisz – spuścił wzrok. Co tego Zbyszka teraz u licha naszło na
taie wyznania?! Przecież ja tu się zaraz popłaczę…
- Nie martw się.
Zawsze będziesz moim kochanym braciszkiem – przytuliłam się do niego. Objął
mnie i cmoknął troskliwie w czubek głowy.
- A ty moją kochaną
małą siostrzyczką – odparł.
- Akurat z tą mała
mógłbyś nie przesadzać – oderwałam się od niego. – Dorosłam.
- Staram się
przyzywczaić – westchnął.
_______________
Rozdziały będa w niedziele :D
Pozdrawiam ;*
Pozdrawiam ;*
O nowy rozdział , super niespodzianka!
OdpowiedzUsuńNa początku miałam złe przeczucia ,ale może nowy kolega będzie spoko :)
Kurde co ten Michał kombinuje?
Jakoś nie chce mi się wierzyć ,żeby miał kogoś na boku..
No i te urocze wyznania rodzeństwa ,aww <3
Pozdrawiam :)
O i jak miło :). Mam dobre i złe przeczucia do tego Bola. A MICHAŁ ???!!!!! Wkurzył mnie na maksa !. Pozdrawiam Dooma :).
OdpowiedzUsuńcoś mi się wydaje, że Michał będzie miał przejebane ;x
OdpowiedzUsuńBola i tak nie lubię, więc nie będę się tutaj o nim rozpisywać, a Zbyszek zaskoczył i to tak na maxa.. ; o
O to się porobiło ;// No sama nie wiem co sądzić o Bolu. Jeśli chce być jej przyjacielem to ok, ale jeśli to coś wiecej to odradzam :D
OdpowiedzUsuńCo do Michała to mnie zdenerwował. Nie podoba mi się jego zachowanie, zobaczymy jak będzie dalej.
A Zbyszek to Zbyszek :D Nic mnie juz z jego strony nie zaskoczy. Nawet takie wyznanie ;D Miło, ze tak powiedział. Ale czasami jest aż zbyt nadopiekuńczy. Pozdrawiam i do następnego. Gośka ^^
Myślałam że na tych wyścigach będzie jakiś wypadek,, a tu nic. Tylko ten Bolo... W sumie nie wiem co o nim myśleć ale na razie go lubie ;) Zobacze co dalej.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na 55
Pozdrawiam ;**
No się porobiło najpierw Bolo chciał poderwać naszą Zuzę,później ona spotyka Miśka z jakąś dziewczyną,przeczuwam kłótnię w następnym rozdziale :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Best slots and table games - Drmcd
OdpowiedzUsuńHow did you 삼척 출장샵 become a casino player? · Playing slots is easy. · In an online 경기도 출장샵 casino, you can have two or more 제천 출장마사지 players. 천안 출장마사지 · 밀양 출장마사지 Live dealer slots are