11.01.2015

Rozdział 21

 - Idę do Gabi, nie wiem kiedy wrócę – oznajmiłam szybko bratu i chciałam wyjść.
 - Nie powinnaś się uczyć? – zatrzymał mnie. – W środku tygodnia akurat musisz gdzieś łazić?
 - Nie zaczynaj znowu – wywróciłam oczami. – Gabi ma problem i muszę z nią pogadać.
Wymyśliłam to na poczekaniu, ale wiem, że jakby co to przyjaciółka będzie mnie kryć.
 - Matura się..
 - Sama nie napisze. Wiem – mruknęłam. – Te 2 godziny mnie nie zbawią. Cześć.
Wzięłam kurtkę i wyszłam z mieszkania. Na klatce minęłam się z Michałem.
 - A gdzie taka piękna dama wybiera sama o później porze? – uniósł pytająco jedną brew.
 - Do Gabi – odparłam. – Jeśli chcesz mi robić wykłady, jak Zbyszek, że powinnam się teraz uczyć, to daruj sobie.
 - Czyli Bartmany znów pokłócone – wywrócił oczami. – To nawet do niego nie idę, bo mi się oberwie.
 - Dobrze robisz – puściłam mu oczko. – A teraz wybacz, ale autobus mi zwieje, więc lecę.
 - Odwieźć cię?
Zaskoczył mnie tym pytaniem. Musiałam jakoś ostrożnie mu odmówić.
 - Nie trzeba – uśmiechnęłam się.
 - Ale to żaden problem. Tylko klucze wezmę – odparł.
 - Serio. Idź sobie odpocznij, a ja się przejadę autobusem. Pa – cmoknęłam go w policzek i ruszyłam na dół.
 - Jak chcesz. Pa – wzruszył ramionami i poszedł do siebie. Uff, udało mi się.

Autobusem skierowałam się na odpowiednią ulicę. Na przystanku czekał już na mnie Wojtek. Przytuliłam kolegę na powitanie. Podekscytowana ruszyłam za nim.
 - Widzę, że się cieszysz – zaśmiał się.
 - Człowieku, od małego kocham szybkie auta – wyszczerzyłam się.
 - To tak jak ja. Piona, Bartman – uniósł dłoń, więc przybiłam z nim tzw. Piątkę.
Doszliśmy na jakieś zadupie. Oprócz garstki ludzi i dwóch aut nie było nic. Po bokach było pełno drzew, a środkiem przebiegała droga. Nie była jednak betonowa, ani asfaltowa. No ewidentne zadupie. Cywilizacja o tym miejscu zapomniała. Ale to było plusem. Mogli się tu ścigać do woli.
 - Siema, Bolo – Wojtek przywitał się z jakimś facetem przy niebieskiej Hondzie. – To jest ta moja koleżanka.
 - Zuza – wystawiłam rękę w celu uściśnięcia, ale on zamiast tego ujął ją, nachylił się i pocałował. No, no, dżentelmen.
 - Hubert Bolanowski, ale znajomi mówią mi Bolo – przedstawił się, a na koniec uśmiechnął czarująco. – Co taka piękna dziewczyna robi na wyścigach samochodowych?
 - Ta nie powiedziałabym, ze piękna dziewczyna przyszła popatrzeć na szybkie samochody, gdyż lubi to od dziecka – wyjaśniłam.
 - Rzadko się z czymś takim spotykam – przyznał. – Ale liczę, że to mi będziesz kibicować.
 - Tego to jeszcze sama nie wiem.
Czy on ze mną flirtował? Sorry, zajęta jestem koleś. Może i był przystojny, ale duzo bardziej wolałam swojego Miśka.
 - To my sobie staniemy z boku i będziemy ci kibicować – wtrącił Wojtek. Chyba czuł się trochę zapomniany.
 - A może Zuza chce się przejechać? –zapytał Hubert.
 - Serio? – zdziwiłam się.
 - Jak najbardziej. Nie masz się czego bać. Ze mną nic ci się nie stanie – puścił mi oczko.
 - Hmm, to następnym razem, bo teraz jednak wolę się przyglądnąć – uśmiechnęłam się.
 - Przynajmniej wiem, że jeszcze cię tu zobaczę.A teraz muszę was przeprosić, ale musze porozmawiać z rywalem.
Pożegnał się i podszedł do drugiego uczestnika tego wyścigu. Odeszliśmy z Wojtkiem kawałek.
 - Wpadłaś mu w oko – szturchnął mnie kolega.
 - Co? – zdziwiłam się. – Nie strasz nawet.
 - Dlaczego? Wydawało mi się, ze on tobie też.
 - No jeszcze czego – zaśmiałam się. – Nie mój typ.
 - Czyli szybkie auta lubisz, ale kierowców już nie? – uśmiechnął się.
 - Po prostu wydaje mi się być zbyt pewny siebie i taki, hmm… egoista?
 - Parę minut a ty już go przejrzałaś. Cały Bolo – wyszczerzył się. – Ale jest uparty i lubi stawiac na swoim.
 - Dobrze wiedzieć.
 - Więc się módl żeby sobie nie uznał ciebie za cel.
 - Czy ty mnie straszysz? – uniosłam jedną brew.
 - Po prostu bardzo cię lubię, a znam Bola od gimnazjum i wolałem cię uprzedzić.
 - On jest w naszym wieku? – byłam zaskoczona. Wyglądał na starszego i to o wiele. Ten zarost sprawiał takie wrażenie.
 - 3 lata starszy, ale kiblował parę razy i w 2 klasie wylądowaliśmy razem – oznajmił.
 - To mi wiele wyjaśnia.
 - Czyli gdyby chciał twój numer to mam nie dawać?
 - Jeśli mu dasz, to cię zabiję – spojrzałam na niego wymownie.
 - Z tobą lepiej nie zadzierać, więc posłucham – zaśmiał się.
Zaczęli powoli zaczynać. Ustawili się na mecie. Między nimi stanął chłopak z flagą w czarno-białą kratkę. Normalnie jak w filmach, a tu proszę, takie Jastrzębie-Zdrój. Gdy dał sygnał auta z piskiem opon ruszyły. Do setki im chyba już na starcie niewiele brakowało. Oczy mi się aż zaświeciły.
 - Jakie cuda – powiedziałam.
 - Zajebiste, nie? – zaśmiał się Dębski.
 - Jeszcze pytasz? Ja się z tym Bolem jednak musze przejechać!
 - Jak ja ostatnio jechałem to w środku było jeszcze lepiej niż tutaj.
 - Zaczynam oszczędzać na takie auto, bo Zbyszek mi nie kupi – westchnęłam.
 - Musisz mieć od razu sportowe? Zacznij od zwykłego – wzruszył ramionami.
 - On mi żadnego nie kupi, a swojego nie da – mruknęłam niezadowolona.
 - A to dlaczego? Przecież masz prawko – zdziwił się.
 - Za szybko jeżdżę, a on na mnie dmucha, jak… szkoda gadać – machnęłam ręką
 - Współczuję – skrzywił się. – Ale on też pewnie depnąć lubi. Nie wygląda na spokojnego.
 - I to jak lubi! Ale nie, bo jemu wolno, a mi nie.
 - Przekona się. Po prostu siostra mu dorosła, to się przyzwyczaić nie może – wyszczerzył się.
 - To niech się lepiej przyzwyczai.
Całe wydarzenie nie trwało długo i o 10 sekund szybszy był mój nowy znajomy. Oho, pewnie zacznie się chwalenie. Wojtek od razu ruszył w kierunku kumpla, a ja poszłam za nim, bo nie chciałam stać sama.
 - Gratuluję, stary – Dębski uścisnął dłoń koledze. – Jak zwykle pierwszy.
 - Ale przez chwilę mnie doganiał, więc depnąłem na zakręcie, kiedy on zwolnił i oto jestem – teatralnie się ukłonił i zaśmiał.
 - Niezły z ciebie ryzykant – skrzyżowałam ręce na piersi. Przyspieszać na zakręcie mógł jedynie jakiś szaleniec.
 - Dobrze to określiłaś – zmierzył mnie wzrokiem. – Może skoczycie ze mną na coś do jedzenia?
 - Jasne – odparł od razu mój kolega.
 - Miłej zabawy wam życzę. Ja spadam do domu – odparłam, co nie zadowoliło moich towarzyszy.
 - Nie daj się prosić – nalegał Bolo.
 - Przecież brat ci domu nie zamknie. Chodź – dodał Wojtek. Niechętnie się zgodziłam. Nie uśmiechało mi się wyjście z tym kolesie. Wydawał mi się jakiś podejrzany. Na szczęście na normalnych drogach już tak nie szalał. Jechał dość dobrze. Oczywiście gdybym ja tak jeździła, to Zbyszek skonfiskowałby mi prawo jazdy.

Poszliśmy do jakiejś pizzerii. Dostaliśmy karty i w końcu wspólnie wybraliśmy jaką pizze zamówić. Było w niej mnóstwo dodatków.
 - To jak, chcesz się następnym razem przejechać ze mną? – zapytał Bolo.
 - Chętnie skorzystam, jeżeli obiecasz, że przeżyję – uśmiechnęłam się.
 - W poniedziałek dasz radę?
 - Jasna sprawa – odparłam. Wreszcie zaczął mówić do rzeczy.
W pewnym momencie dostałam smsa od Gabi. Zbyszek do mnie dzwonił, ale powiedziałam, że jesteś w łazience jak chciał z tobą rozmawiać – przeczytałam.
 - Cholera – wyrwało mi się.
 - Zbyszek? – zapytał od razu Wojtek.
 - Myśli, że jestem u Gabi i do niej dzwonił. Zajebiście – westchnęłam.
 - Spoko, ona cię będzie kryć.
 - Wiem, ale wkurza mnie, że mi nie ufa.
 - Chyba ma racje – wtrącił Hubert. – Zbyszek to twój brat?
 - Yhym – mruknęłam. – O kurwa…
Wyrwało mi się. Zauważyłam jak do pizzerii wchodzi Michał. W dodatku nie sam, bo z jakąś dziewczyną. Ładną dziewczyną. Zakuło mnie w sercu, a po chwili dotarło do mnie, że on nie może mnie tu zobaczyć. Wojtek podążył wzrokiem w miejsce, które ja patrzyłam.
 - Wyczuwam kłopoty – stwierdził.
 - Nie może mnie tu zobaczyć – schyliłam się trochę i starałam zasłonić Wojtkiem.
 - Skądś go kojarzę – zastanawiał się Bolo.
 - Nie czas teraz na skojarzenia. Musze wyjść niezauważona – mruknęłam.
 - Ubierz moją kurtkę i wyjdź na dwór. Zaraz do Ciebie dołączę i w torbie wezmę twoją. Okej? – zaproponował Dębski.
 - Okej. Pa, Bolo – rzuciłam do kierowcy.
 - Do zobaczenia w poniedziałek – puścił mi oczko. Ubrałam kurtkę Wojtka i starałam się cichaczem wyjść z knajpy. Kątem oka obserwowałam Michała. I tak by mnie nie zauważył, nawet bez tego przebrania, bo strasznie się zagadał z nieznajomą mi koleżanką. Był cały roześmiany i wciagnięty w rozmowę z nią. Gdy zauważyłam, że ona pogłaskała mu dłoń, a on się tak promiennie uśmiechnął, to coś tak mnie ścisnęło, że przyspieszyłam. Niewiele brakowało żebym trzasnęła drzwiami. Wojtek wyszedł zaraz za mną, dlatego starałam się być normalna.
 - Że też ten twój przyjaciel musiał akurat tutaj na randkę przyleźć – pokręcił głową. Jeszcze bardziej mnie ruszyło po tych słowach.
 - Dzięki, ze pomogłeś mi się kryć. Od razu by wygadał Zbyszkowi – powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
 - Nie ma sprawy – odparł i mnie przytulił na pożegnanie. 

Wolnym krokiem ruszyłam na przystanek. W pewnym momencie zauważyłam znajome auto, które zaczęło powoli jechać koło mnie. Gdy szyba się uchyliła, od razu usłyszałam znajomy głos.
 - Wskakuj, to cię podrzucę – powiedział.
 - Dzięki, poradzę sobie – odparłam, nawet na niego nie patrząc.
 - Dochodzi 10, jest ciemno i zimno. Naprawdę masz odwagę iść sama?
 - A myślisz, ze mam odwagę jechać z tobą sama? – spojrzałam na niego.
 - Ja mam ręce na kierownicy, więc nic ci nie zrobię – zaśmiał się. Westchnęłam i wsiadłam. W sumie lepiej jechać taką fajną bryką, niż tłuc się autobusem. Teraz pewnie podejrzane typy by się w nim kręciły. Tak samo na ulicach. Oczywiście nie twierdzę, że Hubert przestał być podejrzany.
 - To gdzie jedziemy? – zapytał zadowolony, gdy zapinałam pas.
 - Do Żor.
 - Jak sobie księżniczka życzy – dodał gazu i skierował się w kierunku wyjazdu z Jastrzębia. Przez pewną część drogi oboje milczeliśmy, co było trochę krępujące, ale nie zawracałam sobie tym głowy. Moje myśli zostały w tej pizzerii.
 - Ten koleś nie jest ci obojętny, co? – zapytał nagle, a mnie zatkało.
 - Co? Skąd ci to przyszło do głowy? – odparłam natychmiast.
 - Widziałam, że dziwnie się zachowywałaś, ale nie chodziło o to, ze to jakiś tam twój znajomy, który mógłby cię wydać – oznajmił swobodnie. Dlaczego jakiś obcy koleś od razu mnie rozgryzł?
- Wydaje ci się – wzruszyłam ramionami.
 - Znam się na ludziach. Nie jestem taki, jak sobie myślisz – odparł pewnie.
 - A skąd ty wiesz, co ja myślę?
 - Bo wszyscy myślą o mnie tak samo. Cwaniak, zbyt pewny siebie, goguś, playboy, wariat. Wymieniac dalej?
 - Nie przeszkadza ci, że inni tak myślą? – zdziwiłam się.
 - Co mnie obchodzi ich zdanie? – parsknął śmiechem. – Mam ich w dupie.
 - Masz ciekawy sposób życia – stwierdziłam.
 - Ale nie mówiliśmy o mnie, tylko o tobie – zauwazył.
 - Tu skręć w prawo – pokierowałam go.
 - Ale teraz mów.
 - Znamy się 2 godziny i sądzisz, że zacznę ci się zwierzać? – uniosłam pytająco jedną brew.
 - Nie, ale widzę, że coś w sobie dusisz. Nie naciskam.
 - Tam na przystanku możesz mnie wysadzić. Nie chcę żeby brat widział, że przyjechałam z kimś autem, bo nici z poniedziałku.
Posłusznie zatrzymał się we wskazanym miejscu. Chciałam się szybko pożegnać i ulotnić, ale nie mogłam, bo drzwi były zamknięte.
 - Co ty jeszcze chcesz? – westchnęłam, odwracając się do niego.
 - Jak jednak zdecydujesz się pogadać przy piwie, whisky, winie, czy wódce to zadzwoń, napisz, będę – podał mi karteczkę, na której napisał swój numer telefonu. Zaskakiwał mnie z minuty na minutę.
 - Nie wiem, czy skorzystam, ale dzięki – odparłam w szoku.
 - Ale ja wiem – uśmiechnął się. – Do zobaczenia.
Pożegnałam się i wyszłam. Nie wiem, co ten koleś kombinował, ale wyczuwałam w nim szczerość i mimo wszystko empatię. Być może tylko zgrywał takiego bad boya, a naprawdę był całkiem inny? Takie trochę rozdwojenie jaźni. Ale skoro w środku faktycznie był taki, jaki podejrzewałam, to niepotrzebnie to ukrywał. Szybko odkrył, że coś ze mną nie tak. Właśnie… coś. Zbyszek już ostatnio wspominał, że widział Michała z dziewczyną. Teraz ja go z nią widziałam. Była naprawdę ładna. Ba, piękna! Choć była w spodniach, to były one tak obcisłe, że widać było jakie ma szczupłe i długie nogi. Moje tez były długie, ale przy niej przypominały 2 balerony! W dodatku miała twarz bez żadnych wyprysków, pryszczów, ani nawet zaczerwienień. Tak idealnego podkładu nie ma! Załamywałam się coraz bardziej. O włosach to nawet nie wspomnę. Moje były skręcone, a każdy w inną stronę. Nigdy nie układały się tak jak chciałam. Ona miała swoje związane niby w niedbałego koka, ale był on zrobiony z taką gracją, jak mi nigdy nie wychodzi. Zaczynałam popadać w kompleksy coraz większe. Nie widziałam jej sylwetki, bo miała płaszczyk. Może to i lepiej, bo na bank miała większy biust i talię osy. Czułam się jak pokraka.
 - Wreszcie przyszłaś – Zibi stanął w progu salonu. Do moich nóg podbiegł stęskniony Bobek, który przez ten dzień bardzo się do mnie przyzwyczaił. Pogłąskałam go po łebku.
 - Nie było mnie nieco ponad 2 godziny – odparłam spokojnie. Nie chciałam się jeszcze z nim kłócić. – Nie podoba mi się, że mi nie ufasz i dzwonisz do Gabi.
 - Ufam ci – odparł od razu.
 - To czemu mnie kontrolujesz?
 - Bo mam wrażenie, że z każdym dniem się ode mnie oddalasz.
 - To może porozmawiaj ze mną na ten temat, a nie mnie kontroluj, czy zabraniaj wszystkiego. Znasz mnie i powinieneś wiedzieć, że to mnie tylko denerwuje.
 - Martwię się, że się ode mnie odwrócisz – spuścił wzrok. Co tego Zbyszka teraz u licha naszło na taie wyznania?! Przecież ja tu się zaraz popłaczę…
 - Nie martw się. Zawsze będziesz moim kochanym braciszkiem – przytuliłam się do niego. Objął mnie i cmoknął troskliwie w czubek głowy.
 - A ty moją kochaną małą siostrzyczką – odparł.
 - Akurat z tą mała mógłbyś nie przesadzać – oderwałam się od niego. – Dorosłam.

 - Staram się przyzywczaić – westchnął.

_______________

Rozdziały będa w niedziele :D
Pozdrawiam ;*

7 komentarzy:

  1. O nowy rozdział , super niespodzianka!
    Na początku miałam złe przeczucia ,ale może nowy kolega będzie spoko :)
    Kurde co ten Michał kombinuje?
    Jakoś nie chce mi się wierzyć ,żeby miał kogoś na boku..
    No i te urocze wyznania rodzeństwa ,aww <3
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O i jak miło :). Mam dobre i złe przeczucia do tego Bola. A MICHAŁ ???!!!!! Wkurzył mnie na maksa !. Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  3. coś mi się wydaje, że Michał będzie miał przejebane ;x
    Bola i tak nie lubię, więc nie będę się tutaj o nim rozpisywać, a Zbyszek zaskoczył i to tak na maxa.. ; o

    OdpowiedzUsuń
  4. O to się porobiło ;// No sama nie wiem co sądzić o Bolu. Jeśli chce być jej przyjacielem to ok, ale jeśli to coś wiecej to odradzam :D
    Co do Michała to mnie zdenerwował. Nie podoba mi się jego zachowanie, zobaczymy jak będzie dalej.
    A Zbyszek to Zbyszek :D Nic mnie juz z jego strony nie zaskoczy. Nawet takie wyznanie ;D Miło, ze tak powiedział. Ale czasami jest aż zbyt nadopiekuńczy. Pozdrawiam i do następnego. Gośka ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślałam że na tych wyścigach będzie jakiś wypadek,, a tu nic. Tylko ten Bolo... W sumie nie wiem co o nim myśleć ale na razie go lubie ;) Zobacze co dalej.
    Zapraszam do siebie na 55
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. No się porobiło najpierw Bolo chciał poderwać naszą Zuzę,później ona spotyka Miśka z jakąś dziewczyną,przeczuwam kłótnię w następnym rozdziale :(
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Best slots and table games - Drmcd
    How did you 삼척 출장샵 become a casino player? · Playing slots is easy. · In an online 경기도 출장샵 casino, you can have two or more 제천 출장마사지 players. 천안 출장마사지 · 밀양 출장마사지 Live dealer slots are

    OdpowiedzUsuń