Wstałam dość wcześnie rano, ponieważ chciałam się pożegnać
z dziadkami. Michał dalej spał jak zabity, więc cmoknęłam go przelotnie i
wstałam z łóżka. Uśmiechnął się, przewrócił na bok i spał dalej. On jest mega
rozkoszny jak śpi. Szybko się umyłam i w szlafroku zeszłam do swojego
mieszkania, gdzie wszyscy już siedzieli w kuchni. Przywitałam się z rodziną
buziakiem w policzek i zjadłam śniadanie. Potem szybko się ubrałam (link),
poczesałam i zrobiłam mój codzienny makijaż. Oczywiście byłam popędzana przez
Zbyszka 10 razy, bo był święcie przekonany, że dziadkowie spóźnią się na
pociąg. Jako osoba, która ma swoje lata to znałam się na zegarku, więc byłam
spokojna. Ubrałam kurtkę i mogliśmy wyjść z mieszkania. Zbyszek wziął walizkę
staruszków i wsadził ją do bagażnika. Po kilkunastu minutach byliśmy na stacji
PKP.
- Dbajcie o siebie,
dzieciaki – powiedziała babcia, tuląc nas, każdego z osobna rzecz jasna.
- Będziemy dbać –
uśmiechnęłam się.
- Zbyszku, pilnuj
siostry – wtrącił dziadek.
- Zawsze pilnuję –
wyszczerzył się mój braciszek.
- Nawet za bardzo –
wywróciłam oczami.
- Kiedy nas
odwiedzicie? – zapytała staruszka.
- Wiesz babciu, że
ja bym nawet jutro przyjechał, ale cóż..
- No wiem, wiem –
zasmuciła się. – Ale pamiętajcie, że możecie wpadać nawet bez uprzedzenia. Ale
jak uprzedzicie, to zdążę zrobić ciasto!
Zaśmialiśmy się wszyscy.
- Będziemy tęsknić
– wyznałam.
- My też, serduszko
– babcia ucałowała mnie w czoło.
- Zadzwońcie, jak
dojedziecie – Zibi podał dziadkowi walizkę.
- Nie martw się,
zadzwonimy. Do zobaczenia!
Pożegnaliśmy się i obserwowaliśmy jak dziadkowie wchodzą
do odpowiedniego pociągu, na którym piało: WARSZAWA. Tęskniłam za tym miastem,
ale kto wie, może kiedyś zamieszkam tam na dłużej? Zbyszek mnie objął i
skierowaliśmy się na parking.
- Zibi –
powiedziałam słodko, patrząc na brata maślanymi oczkami.
- Oho, coś chcesz –
mruknął spostrzegawczy.
- Bo ja mam od
prawie dwóch miesięcy prawko, a ty mi tak mało dajesz jeździć autem –
wyszczerzyłam się.
- A czy dotrzemy
pod twoją szkołę w jednym kawałku? – zapytał lekko przestraszony.
- Za kogo ty mnie
masz? – prychnęłam. – To dasz się przejechać? No proszę, proszę, proszę!
- Obym tego nie
żałował – westchnął i podał mi kluczyki. Pisnęłam ucieszona i cmoknęłam go w
policzek. Jak na skrzydłach popędziłam do samochodu i zasiadłam od strony
kierowcy. Ustawiłam sobie wszystko, zapięłam pas i odpaliłam silnik.
- Zapnij pasy –
mruknęłam do siatkarza.
- A no tak, przy
tobie lepiej to zrobić – rzucił.
- Bo cię wywalę
gdzieś po drodze – warknęłam.
- No spokojnie,
spokojnie. Jedź już – wystawił mi język.
Wrzuciłam
,,jedynkę’’ i ruszyłam. Droga nie była skomplikowana, trochę ruch był większy,
ponieważ rano wszyscy się spieszyli do pracy. Nie przeszkadzało mi to, aby
lekko przekroczyć prędkość.
- Chcesz nas kurwa
zabić?! – krzyknął Zbyszek, gdy znowu dość ostro ścięłam zakręt.
- Czyżby wielki
Zbigniew Bartman się bał? – parsknęłam śmiechem.
- Masz prawo jazdy
od dwóch miesięcy, a już chcesz jeździć jak rajdowiec. Zwolnij! – wkurzył się.
- O jejku,
zażartować nie można – wywróciłam oczami i zmniejszyłam prędkość.
- Ty jesteś
stuknięta – pokręcił głową.
- Ty też tak
jeździsz i nikt się na ciebie nie drze.
- Bo zauważ, że ja
mam prawko od lat.
- Widać mamy to w
genach – warknęłam lekko podirytowana. Zaparkowałam na parkingu pod szkołą i
zaciągnęłam hamulec ręczny.
- Przynajmniej
widzę, że nie dam ci samej prowadzić – stwierdził, wysiadając. Wzięłam wkurzona
swoją torbę z tylnego siedzenia.
- Teraz będziesz
się obrażać? – mruknął, podchodząc do mnie.
- Bo się czepiasz
mojej jazdy.
- Bo jeździsz za
szybko i za bardzo szarżujesz.
- Jejku, teraz tak
tylko pojechałam – wywróciłam oczami. – Myślałam, że będzie zabawnie, ale
oczywiście zjebałeś.
- Wyrażaj się –
spiorunował mnie spojrzeniem.
- Spadam do szkoły,
bo chyba cię tu zaraz zabiję – syknęłam i ruszyłam w kierunku dużego budynku.
- Tylko masz być na
wszystkich lekcjach! – krzyknął za mną. Zacisnęłam zęby i przyspieszyłam.
- Bałwan –
mruknęłam, wchodząc do szatni, gdzie spotkałam swoją przyjaciółkę.
- Ja? – zdziwiła
się.
- Nie ty. Zbyszek –
wyjaśniłam, ściągając kurtkę.
- Co ci zrobił tym
razem?
- Trochę
zażartowałam i pojechałam szybciej i już mi wykład zrobił – wywróciłam oczami.
– Czasem to mam go po dziurki w nosie.
- Nie przejmuj się.
Przejdzie mu – puściła mi oczko.
- Wątpię –
westchnęłam. Wyszłyśmy z szatni. – O której masz to spotkanie? Muszę Michałowi
napisać.
- O 18. On nie jest
zły, że tak go wykorzystujemy?
- Niee. Nawet
powiedział, że to fajnie, że go prosimy, bo jednak nie wiadomo kto to może być
– przyznałam.
- Ej, nie strasz
mnie – jęknęła.
- Nie powiedziałam
ci tego, żeby cię straszyć tylko żebyś wiedziała, że Michał nie jest zły –
objęłam ją ramieniem. – W naszej szkole jedynym psycholem jest Izka.
- Mam nadzieję, że
to nie ona jest tym wielbicielem – wzdrygnęła się, a po chwili się zaśmiałyśmy.
- Wpadnę do ciebie
potem żeby cię zrobić na bóstwo – puściłam jej oczko.
- Ale po co?
- O Jezu –
uderzyłam się w czoło. – Po jajco, wiesz? Heloł, na randkę idziesz!
- To nie jest
randka – zaprzeczyła od razu.
- To niby co
takiego?
- Zwykłe spotkanie ze znajomym – wzruszyła ramionami.
- Nieznajomym –
podkreśliłam.
- Miałaś mnie nie
straszyć – oburzyła się.
- Nie bój się,
sieroto – wystawiłam jej język. – Zrobię cię na bóstwo i chłopak od razu będzie
twój!
- A może ja nie
chce chłopaka?
- Przecież widzę,
że ci się oczy świecą jak z nim piszesz – szturchnęłam ją.
- Ale ja go nie
znam w sumie. Wiem tyle, co z rozmów przez telefon.
- Oj tam oj tam.
Daj już spokój.
Skończyłyśmy rozmowę na ten temat, bo doszli do nas nasi
koledzy, więc jak zwykle coś tam zaczęli żartować. Przynajmniej zdążyłam
zapomnieć o bracie, który mnie wkurzył.
- Zgadnijcie, gdzie
idę wieczorem – Wojtek poruszył zabawnie brwiami.
- Zapewne do domu,
bo nie masz życia towarzyskiego – pocisnął mu Jarek. Dębski zjechał blondyna
spojrzeniem.
- Ja to nie ty –
warknął.
- To oświecisz nas,
gdzie idziesz, Wojtusiu? – dopytywała się Gabrysia.
- Na wyścigi –
wyszczerzył się.
- Jakie? –
zaciekawiłam się.
- Kolega bierze
udział i zaproponował żebym się raz z nim przejechał, a ja uwielbiam szybką
jazdę, więc od razu się zgodziłem – mówił podekscytowany.
- Ej, opowiedz mi
więcej o tych wyścigach – zaciekawiłam się.
- Zuza, wiem co
kombinujesz – wtrąciła Gabi.
- Oj cicho –
wywróciłam oczami. Na lekcji usiadłam specjalnie koło Wojtka żeby poopowiadał
mi o tych wyścigach. I tak oto dowiedziałam się, że za miastem organizowane są
wyścigi sportowych samochodów. Sama zatem nie mogłam w takim wziąć udziału,
gdyż nie posiadałam sportowego cacka. Nie były one legalne, więc głośno o nich
nie jest. Wojtek obiecał, że następnym razem mnie weźmie. Już się nie mogłam
doczekać! Kręciła mnie szybka jazda, dlatego prawko zaczęłam robić najwcześniej
jak tylko mogłam. Wiem, że Zbyszek nie byłby zadowolony, ale co mi tam.
- Zwariowałaś z tymi wyścigami – powiedziała Gabryśka,
przynosząc nam soku, kiedy byłyśmy w jej pokoju.
- Daj spokój.
Przecież nie chcę Bóg wie czego robić tylko przejść się raz, czy dwa –
wzruszyłam ramionami i upiłam łyk.
- Brat cię zabije –
pokręciła głową.
- Nie, bo o niczym
się nie dowie – spojrzałam na nią wymownie.
- Wiesz, ze mu nie
powiem – odparła natychmiast. – Ale nie pakuj się w to. Te wyścigi nie są ani
legalne, ani bezpieczne.
- Gdyby nie były
bezpieczne, to byłoby głośno o wypadkach w nielegalnych wyścigach, a sama
widzisz, ze dowiedziałyśmy się o tym dzisiaj przez przypadek.
- Niby tak… -
zawahała się.
- Nie bój się,
tylko otwieraj szafę – wyszczerzyłam się.
Starska pokazała mi nad jakim strojem myślała, ale nie
mogłam pozwolić, by poszła aż tak zwyczajnie. Nie chciałam też przesadzać, żeby
sobie chłopak nie pomyślał, jak ona się dla niego stara. Postawiłam więc na
taki zestaw (link).
- I co o tym
sądzisz? – spytałam. Popatrzyła się chwilę na ubrania leżące na łóżku.
- W sumie.. nie
jest źle – uśmiechnęła się.
- Więc masz się w
to ubrać, bo jak zobaczę cię w czymś innym to masz wpierdol – pogroziłam jej
palcem. – Lecę na trening. Będę za 10, tak jak się umawiałyśmy.
- Dzięki jeszcze
raz – cmoknęła mnie w policzek i odprowadziła do wyjścia. Czekał mnie jeszcze
trening, a jako, ze nie chciało mi się siedzieć w domu z bratem, to
postanowiłam go nie olać. Wstąpiłam tylko po strój i znowu wyszłam. 1,5 godziny
wzmożonego wysiłku fizycznego na hali pozwolił mi ochłonąć, dlatego w drodze
powrotnej wzięłam chińszczyznę na wynos, którą potem dałam bratu.
- Żebyś nie
głodował – rzuciłam, dając mu opakowanie.
- Już nie jesteś
zła? Foch przeszedł? – zaśmiał się.
- Wyżyłam się na treningu
– wzruszyłam ramionami. – Teraz nie mam siły się z tobą użerać.
- Musze podziękować
twojemu trenerowi – zaśmiał się.
- Dzisiaj akurat
mieliśmy zajęcia z panem Jarkiem – wyszczerzyłam się.
- A to czemu?
- Trener uznał, ze
przyda nam się mała zmiana i szkoła chce
współpracować z Akademią Talentów.
- I co,
obgadywaliście Michała? – zaśmiał się.
- Ja się, mój
drogi, skupiłam na trenowaniu.
- Yhym, tak, tak. A
w tej bajce były smoki? – parsknął śmiechem.
- Przychodzę i na
ciebie nie krzyczę, w dodatku daję ci jedzenie, a ty jeszcze się nabijasz. Co
za niewdzięczne stworzenie!
- Już dobra, dobra.
Nie spinaj się, Zuz – wystawił mi język i kontynuował jedzenie. Wywróciłam
oczami i poszłam pod prysznic. Musiałam się szybko przebrać żeby zdążyć na to
spotkanie. Wzięłam więc pierwsze lepsze ciuchy z szafy (link) i na siebie
włożyłam. Poczesałam włosy i związałam w kłosa.
- Wybierasz się
gdzieś? – zapytał Zbyszek, widząc, że nakładam podkład na twarz.
- Yhym – odparłam.
- A mogę wiedzieć
gdzie?
- Z Gabryśką i
Michałem – wyjaśniłem.
- A po co wam
Michał? – zdziwił się.
- Nie chcę
wszystkim rozpowiadać, bo mnie Gabi zabije. Po prostu jest nam potrzebny –
odparłam.
- Dobra, jeśli
tylko nie będę was musiał odbierać z komisariatu, to róbcie co chcecie –
zaśmiał się i wyszedł. Pokręciłam głową. Ten, to ma pomysły.
Wyszłam z mieszkania i piętro niżej na klatce czekał już
Michał. Pocałowałam go na powitanie. Pogłębił ten gest, ale nie mieliśmy czasu
na przyjemności, więc go pociągnęłam szybko za rękę.
- Ale ty się
spieszysz, dziewczyno – pokręcił głową.
- Nie możemy się
spóźnić.
- Poprawka: to Gabi
nie może się spóźnić.
Otworzył mi drzwi od strony pasażera. Wsiadłam do
samochodu. Po chwili przyjmujący był już na miejscu kierowcy. Zapalił silnik i
od razu włączył ogrzewanie, bo wiedział, że będę narzekać.
- Ale umówiłam się
z nią, ze spotkamy się za 10 niedaleko tej kawiarni. O 18 ona tam pójdzie, a my
dojdziemy za jakiś czas żeby nie było podejrzanie.
- Jezu, jakie plany
– zagwizdał. – A potem się okaże, ze ten wasz wielbiciel to totalna ciota i
dupa z tego.
- Nie zakładaj od
razu najgorszego – zbeształam go.
- Ja tylko mówię,
co myślę – wzruszył ramionami.
Kiedy przyszliśmy w umówione miejsce, to moja przyjaciółka
już tam była. Wyglądała na nieźle zestresowaną, więc nawet nie zamierzałam jej
zadawać tego głupiego pytania. Niestety nie przewidziałam, że Kubiak jest tępy i
je zada.
- I jak,
zdenerwowana?
Spojrzałyśmy na niego z mordem w oczach, więc zrobił krok
do tyłu.
- Okej, nie było
pytania.
- Co za debil –
wywróciłam oczami.
- Mądra się
znalazła – prychnął.
- A jak nie
przyjdzie? – zastanawiała się Gabryśka.
- Nie panikuj –
uspokoiłam ją. – Skoro zadał sobie tyle trudu żeby cię przekonać na to
spotkanie to na pewno przyjdzie. A teraz się uśmiechnij, wciągnij brzuch, cycki
do przodu i idziesz!
Zaśmiałyśmy się. Przyjaciółka oddaliła się w kierunku
kawiarni.
_________________
No dobry wieczór :D Zaskoczeni, ze tak szybko coś tu się pojawiło? Ja też. Mam jeszcze jeden rozdział w zapasie i pół kolejnego. Magia świąt zadziałała i wena przyszła ;)
Pozdrawiam ;*
Pozdrawiam ;*
Aż się nie mogę doczekać tego spotkania z wielbicielem:)
OdpowiedzUsuńAle też jestem ciekawa kiedy Zibi się dowie , że jego kochana siostrzyczka jest z Michałem :D
Fajnie , że wena działa i jest trochę czasu na pisanie. Rozdziały u Ciebie to zawsze czyta przyjemność :D
Pozdrawiam i zapraszam do mnie w końcu udało mi się coś dodać :)
ale się cieszę;) czekam
OdpowiedzUsuńTo ja teraz czaruje i przesylam Cię mnóstwo tej weny :) by kolejny rozdział przyszedł rownie szybko co ten :P. Świetnie ! Już się nie mogę doczekać tej tajemniczej " randki ". Pozdrawiam Dooma :)
OdpowiedzUsuńCiekawe jak to spotkanie wypadnie i czy wielbiciel przyjdzie. Mam nadzieje że wszystko wypadnie dobrze. Czekam na kolejny z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Ja tu juz nastawiona na to spotkanie Gabi z nieznajomym, a Ty konczysz w takim momencie -.-
OdpowiedzUsuńCzakam na nastepny, oby pojawil sie tutaj tak szybko jak ten ;D
ciekawe co to za koleś będzie ;d i super by było jakby szybko było coś o wyścigach :D zdecydowanie czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńMusiałaś w taki momencie skończyć, noo... Egh dobra wybaczę ci :p Jestem strasznie ciekawa kim będzie ten chłopak. Mam nadzieje, że nie jakimś pedofilem czy coś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następny :*
Więcej tej weeny, więcej!
OdpowiedzUsuńCiekawe kto jest tym wielbicielem Gabi.. kurcze ciekawość mnie chyba zje od środka xD Ej a z tymi wyścigami to tak na poważnie? Nasza Zuzka i wyścigi? Chyba nie za dobre połączenie XD
Buziaki i do nn:*
Super:)) Zobaczymy co będzie dalej. Pozdrawiam i czekam na nowość ;D
OdpowiedzUsuńTaki długi, że myślam, że spotkanie też się tu zmieści a tu dupa blada :(
OdpowiedzUsuńNie moge się doczekać aż się dowiem kto jest tym tajemniczym wielbicielem Gabi ^^
Pozdrawiam ;**
Od początku rozdziału czekałam na to kim jest ten tajemniczy wielbicie, a Ty w takim momencie skończyłaś ;d Już nawet próbowałam sama odgadnąć kim jest ten chłopak. Niestety muszę pożyć jeszcze trochę w niewiedzy ;D Rozdział świetny jak zwykle i mam nadzieję, że szybko będzie następny ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*