15.09.2014

Rozdział 10

W końcu przyjechał mój autobus, do którego wsiadłam i skasowałam bilet. Otarłam spływającą po policzku łzę. Gdy wysiadłam z pojazdu, to skierowałam się powolnym krokiem do domu. Gdy do niego doszłam do było już grubo po 17, a na zewnątrz ciemno jak w dupie. Gdy znalazłam się w mieszkaniu, to od razu znaleźli się przy mnie Zbyszek z Michałem.
 - Gdzie ty tyle byłaś?! – zapytał od razu Zibi. Wyglądał na przestraszonego.
 - Gdzieś – mruknęłam.
 - Jesteś cała zmarznięta – zauważył Michał.
 - Bo zapomniałam czapki – wyjaśniłam i ściągnęłam kurtkę.
 - Zrobię ci herbaty – zaproponował przyjmujący.
 - A my musimy porozmawiać – oznajmił mój brat i zaprowadził do salonu, gdzie usiadł koło mnie. Popatrzył na mnie troskliwie.
 - Wiem, że trochę przegiąłem – westchnął. – Kubi już mi przegadał do rozumu, że powinienem najpierw faktycznie pogadać z tobą. Ale sama przyznasz, że często zrywasz się z lekcji i już nie raz dzwonili do mnie twoi wychowawcy.
 - Ale jesteś moim bratem i powinieneś się zorientować, że coś jest nie tak – powiedziałam z wyrzutem.
 - Płakałaś? – zauważył, patrząc w moje oczy.
 - Nie – pokręciłam głową. – Znaczy starałam się nie..
Misiek położył gorącą herbatę na stole przede mną i usiadł z drugiej strony.
 - Co się stało, mała? – zapytał, obejmując mnie ramieniem. Oczywiście po przyjacielsku, bo obok był Zibi.
 - Znowu ta pieprzona Iza – warknęłam.
 - O co poszło? – spytał tym razem atakujący.
 - Zaczęło się od tego, ze zaczęła mówić, ze wyglądam jak pokraka, ale to nic. To mnie nawet śmieszyło, ale jak powiedziała, że nie dziwi się, czemu rodzice mnie zostawili, to już nie wytrzymałam – przymknęłam powieki i zacisnęłam pięści. Michał przytulił mnie mocniej, a Zbyszek chwycił za rękę.
 - Nie przejmuj się gadaniem jakiejś głupiej laski – powiedział. – Dobrze wiesz, że to co powiedziała nie jest prawdą.
 - Wiem, ale jak ktoś mówi o rodzicach to nie wytrzymuję – chlipnęłam. Znowu łza mi pociekła po policzku. – Przepraszam was, ale chcę iść do siebie.
Wyswobodziłam się z objęć siatkarza i ruszyłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku, plecami do drzwi i przytuliłam do mojego ulubionego pluszaka. Był on ze mną od moich 5 urodzin. Dostałam go od mamy i taty. Dlatego właśnie był dla mnie taki ważny.
Po kilku minutach usłyszałam delikatne pukanie i dźwięk uchylanych drzwi.
 - Herbata ci wystygnie – powiedział Kubiak.
 - Lubię zimną – odparłam cicho. Poczułam, że łóżko ugina się pod ciężarem siatkarza. Pogłaskał mnie czule po plecach.
 - Gdyby nie była dziewczyną, to uwierz, że obiłbym jej mordę – westchnął.
 - Też chciałam, ale wiedziałam, że będzie afera.
Odwróciłam się twarzą w jego stronę i spojrzałam w oczy. Odgarnął zabłąkany kosmyk z mojej twarzy i włożył mi go za ucho.
 - Nie przejmuj się jakąś idiotką – powiedział.
 - Łatwo mówić – mruknęłam. – Wiesz przecież, że zawsze ją olewam, ale jak chodzi o rodziców..
 - Skarbie, wiem, co przeżywałaś, bo byłem obok. Nie musisz jej się z niczego tłumaczyć. Najważniejsze, że ci co powinni wiedzą jak jest.
 - Wiem, ale jak tylko ktoś wspomina o nich, to…
Znowu łzy napłynęły mi do oczu. Podniosłam się do pozycji siedzącej i wtuliłam mocno w chłopaka. Objął mnie i zamknął szczelnie w swoich ramionach. Łkałam tak cicho przez kilka minut. W międzyczasie miałam wrażenie, że Bartman był w pokoju, ale nie przejmowałam się tym.
 - Dziękuję – uśmiechnęłam się delikatnie do niego i otarłam mokre policzki. – Niezły mazgaj ze mnie.
 - Z ciebie? Przecież ty rzadko masz takie chwile słabości, mała – puścił mi oczko.
 - Nie przeszkadza ci, że jesteś z taką smarkulą?
 - Jaką smarkulą? – zaśmiał się. – Owszem, parę lat temu miałem cię tylko za młodszą siostrę mojego przyjaciela i za moją przyjaciółkę, ale teraz trochę się pozmieniało. Przecież jesteś dorosła.
 - Kocham cię – uśmiechnęłam się i złączyłam nasze usta w pocałunku. Gdy siatkarz go pogłębił zamruczałam zadowolona. Po chwili odsunęłam się od niego i przeczesałam ręką jego przydługawe już włosy.
 - Zbyszek mógłby gdzieś sobie pójść. Mielibyśmy chwilę dla siebie – stwierdziłam.
 - No przecież nie wywalę kumpla z jego własnego domu – zaśmiał się.
 - Ale wiesz, jakąś aluzję o Asi byś rzucił – poruszyłam zabawnie brwiami.
 - Ale z ciebie kombinatorka – pokręcił głową ze śmiechem.
 - A co tu tak wesoło? – zapytał Zbyszek, wchodząc do pokoju.
 - Obgadujemy cię – wyszczerzył się przyjmujący.
 - Zibi – zaczęłam, wstając z łóżka. Podeszłam do niego i wtuliłam się w niego niczym mała dziewczynka. – Przepraszam.
 - Za obgadywanie? No co ty, przecież nie jestem zły – zaśmiał się i mnie objął.
 - Nie za to – wywróciłam oczami. – Za moje zachowanie.
 - Nie jestem zły, bo wiem, że ty to wszystko przeżywasz, mała – pocałował mnie w czubek głowy.
 - Wiecie co, ja was lepiej zostawię – stwierdził Misiek.
 - Nie no, co ty, zostań – rzucił Bartman, patrząc na kumpla.
 - I tak za dużo czasu tu u was spędzam, a za mieszkanie przecież płacę – wyszczerzył się. – Na razie, Bartmany.
 - Pa, Kubiaczyna – puściłam mu oczko, co i on zrobił.
 - Wy macie jakieś sekrety, czy jak? – zapytał po wyjściu siatkarza.
 - Po prostu czasem potrzebuję takiego niespokrewnionego spojrzenia – wyjaśniłam. Kupił to od razu.
 – Chodź, zamówimy sobie pizzę – zaproponował. Spędziłam zatem miły wieczór w towarzystwie brata, co dawno nam się nie zdarzało, bo często wybywał do Asi, albo ona była u nas.


Następnego dnia niechętnie wstałam z łóżka. Perspektywa konfrontacji z Izą nie była zbyt optymistyczna. Leniwym krokiem poszłam do łazienki, gdzie się szybko umyłam i ubrałam (link). Włosy zaczesałam w kłosa i zrobiłam sobie lekki makijaż. W kuchni czekała już na mnie jajecznica.
 - Tylko nie pobij jej, okej? – poprosił mnie Zbyszek.
 - Postaram się – mruknęłam z pełną buzią.
 - Nie chcę wizyty w gabinecie dyrektora – westchnął.
 - Spokojnie. Nie będzie takiej wizyty – uśmiechnęłam się lekko.
 - I bardzo dobrze – puścił mi oczko.
Po zjedzeniu dopakowałam torbę, ubrałam kurtkę i razem z bratem wyszliśmy z mieszkania. Nie odjechaliśmy jednak od razu, bo mieliśmy czekać na Kubiaka. Przybiegł po kilku minutach.
 - Sorry, zaspałem – wysapał zdyszany.
 - To co ty w nocy robiłeś, stary? – zaśmiał się Zibi. – Pewnie dlatego wczoraj się tak szybko zmyłeś.
Musiałam zrobić bardzo dziwną minę, bo Michał zaczął mówić.
 - Musze cię rozczarować, ale spędziłem wieczór oglądając tenisa, a zaspałem, bo nie ustawiłem budzika. Mi nie w głowie romanse, jak tobie – wyszczerzył się. Chciał mnie chyba w ten sposób uspokoić. Wyciągnęłam komórkę i napisałam SMSa do przyjmującego: I tak sobie o tym porozmawiamy, Misiaczku. Odczytał po chwili i się zaśmiał, kręcąc głową. Zainteresowało to mojego brata.
 - A teraz co dostałeś? Bo wątpię żeby kolejne 1000 zł do wygrania cię tak rozbawiło.
 - Mały mi wysłał coś śmiesznego. Luzik.
 - Czy ja mam być zazdrosny? – udawał rozpacz, a ja parsknęłam śmiechem.
 - Wy dwaj w ogóle jesteście zbyt podejrzani – stwierdziłam.
 - Ej, ale Asi ani mru, mru!
 - Jasne, jasne – zaśmiałam się.
Pożegnałam się z siatkarzami i wyszłam z samochodu. Wchodząc do szkoły poczułam wibrację telefonu. Odczytałam wiadomość i uśmiechnęłam się pod nosem. Michał odpisał: A co, zazdrosna jesteś kotku? :* . Popisaliśmy jeszcze trochę, dopóki trening mu się nie zaczął, bo musiał komórkę odstawić. W przerwach jednak starał się mi odpisywać.

Dzień był spokojny, a to wszystko za sprawą tego, ze Izy nie było w szkole. Co za piękny dzień! Gabi wraz z Jarkiem i Wojtkiem pytali się, czemu wczoraj tak zwiałam bez słowa, ale zbyłam ich, że Izka tak mnie wyprowadziła z równowagi, że musiałam ochłonąć. Nie dopytywali się.
Napisz Zibiemu, że idziesz do koleżanki po szkole – odczytałam, siedząc w klasie na ostatniej lekcji. Zdziwiona spytałam, po co. Odparł, że zobaczę za pół godziny. Nie lubiłam takiej niepewności, ale niczego od niego nie wyciągnęłam. Napisałam Zbyszkowi, że będę u Gabi. Miałam nadzieję, że nie będzie tego sprawdzać, bo nie poprosiłam przyjaciółki żeby mnie kryła. Wiedziałam, że wtedy na bank chciałaby wiedzieć, dlaczego i co planuję, a nie chciałam mówić o moim związku z Michałem. Na razie była to tajemnica.
Gdy wyszłam z budynku dostałam wiadomość, że przyjmujący czeka na mnie na sąsiedniej ulicy. Pożegnałam się więc z Gabryśką i ruszyłam w tamtym kierunku. Wsiadłam do znajomego Infiniti. Z racji pustej ulicy mogłam sobie pozwolić na krótki całus na powitanie.
 - Co to za tajemnica? – zapytałam.
 - Chcę spędzić czas ze swoją dziewczyną. To zbrodnia? – wyszczerzył się.
 - Nie, ale chciałabym wiedzieć, gdzie mnie porywasz – odparłam z uśmiechem. Uwielbiałam słyszeć z jego ust ‘’moja dziewczyna’’.
 - W fajne miejsce – puścił mi oczko i ruszył przed siebie.
 - Fajne, czyli? – dopytywałam.
 - Zobaczysz – powiedział. Wciąż nie udawało mi się od niego wyciągnąć, co takiego kombinuje.
Wyjechaliśmy poza Jastrzębie, minęliśmy też Żory.
 - Chcesz mnie wywieźć za granicę, czy jak? – zastanawiałam się.
 - Spokojnie, bliżej – wyszczerzył się. Znudzona zaczęłam grzebać w jego schowku. Gust muzyczny to on miał dziwny. Jak można takich smętów słuchać. Żadnej normalnej płyty nie mogłam znaleźć. W pewnym momencie coś ciekawego rzuciło mi się w oczy. Wyciągnęłam owy przedmiot.
 - Hm, nie wiedziałam, że się malujesz – mruknęłam. W ręce trzymałam krwisto-czerwoną szminkę.
 - To tam leży z rok, spokojnie – uśmiechnął się.
 - Nie no, spoko – wzruszyłam ramionami. Naprawdę to wcale tak po mnie szybko nie spłynęło. Michał to zauważył, bo chwycił mnie za rękę, ale ja wyrwałam.
 - Zuza…
 - Przecież nic się nie dzieje – odparłam natychmiast.
 - Naprawdę ta szminka siedzi tu bardzo długo, nie musisz być zazdrosna.
 - Nie jestem – powiedziałam pewnie. Dobra, tak naprawdę byłam cholernie zazdrosna i zastanawiałam się, czy aby na pewno ta szminka leży tu tak długo. Oglądnęłam ją dokładnie z każdej strony i uśmiechnęłam się lekko. – Faktycznie jest stara – rzuciłam i odłożyłam kosmetyk.
 - Oczywiście mi na słowo nie uwierzyłaś – mruknął niezadowolony.
 - Sam wiesz, że nasz związek nie jest normalny, więc muszę być czujna – cmoknęłam go szybko w policzek.
 - I tak to sobie zapamiętam.
 - A powiesz mi gdzie jedziemy? – poruszyłam brwiami.
 - Nie.
Zaklęłam pod nosem i opadłam zrezygnowana na oparcie fotela.

Pół godziny później w końcu samochód się zatrzymał. Rozejrzałam się dokładnie. Byliśmy pod jakąś górą. Był to jakiś stok, bo ludzie zjeżdżali sobie na nartach, czy deskach. Kawałek dalej był wyciąg krzesełkowy oraz wypożyczalnia nart. Spojrzałam zdziwiona na chłopaka.
 - Yyy, co my tu robimy? – spytałam.
 - Spójrz na tamtych ludzi i się domyśl – zaśmiał się i odpiął swój pas.
 - Zwariowałeś? Ja na nartach nie umiem jeździć – skrzywiłam się.
 - Nic nowego, ty nic nie umiesz – pokręcił głową.
 - Spadaj –warknęłam. – Nie wysiadam. W dodatku nie mam nic na narty.
 - Pomyślałem o tym – wyszczerzył się. – Mam nadzieję, że dobry rozmiar wybrałem.
Sięgnął po jakąś reklamówkę, którą miał za siedzeniem, a która umknęła mi podczas jazdy. Zaciekawiona zajrzałam do środka. Był tam kombinezon oraz kurtka potrzebna na narty.
 - No chyba zwariowałeś – pokręciłam głową.
 - Nie zwariowałem. Ubieraj szybko, a ja ubiorę swoje – puścił mi oczko i wyszedł z auta, a następnie otworzył bagażnik. Wrócił po chwili już kompletnie ubrany.
 - No ruszaj się! – popędził mnie, bo wciąż wpatrywałam się w to ubranie. Skrzywiłam się, ale założyłam posłusznie. Nie podobał mi się ten pomysł.
Ubrana wysiadłam z Infiniti.
 - A to twoje gogle i czapka – podał mi kolejne przedmioty.
 - Michał, a ja nie mogę obie po prostu pooglądać, jak zjeżdżasz? – jęknęłam.
 - Nie. Chodź – pociągnął mnie za rękę w kierunku wypożyczalni nart.
Po chwili mieliśmy już wykupiony wstęp, wypożyczony ekwipunek i pozostało dostać się na samą górę, by potem zjechać. Wydaje się proste jak bułka z masłem, ale ja w swojej głowie miałam raczej wizję wielkiego upadku i być może złamania kilku kończyn, które z pewnością przydałyby mi się w dalszym życiu, np. do chodzenia. Jechanie tą kolejką nie było takie złe. Lubiłam takie atrakcje, ale zwykle kojarzyłam je z tym, że wyjadę do góry, wyciągnę aparat, porobię zdjęcia i tym samym środkiem lokomocji dostanę się na dół. Teraz jednak pod pachą trzymałam parę nart, która mi kompletnie nie pasowała. Wysiedliśmy i przeszliśmy kawałek, aby nie przeszkadzać innym.
 - Pora na lekcję jeżdżenia na nartach w kilku prostych krokach – zaczął z uśmiechem.
 - Hura – machnęłam ręką. Gołym okiem było widać, że poziom mojego entuzjazmu jest tak niski, jak Żuławy Wiślane. Poniżej poziomu.
 - Krok pierwszy: przypnij buty do nart – oznajmił.
 - Pytanie! – podniosłam rękę do góry. Wywrócił oczami znudzony.
 - Tak? Czego nie rozumiesz?
 - Nie chodzi o rozumienie – pokręciłam głową. – Czy możemy od razu przejść do kroku ostatniego, czyli bycia na dole?
 - Odpowiedź brzmi: nie – powiedział stanowczo.
 - Noo prooooszęęę – zrobiłam kocie oczka.
 - Twoja prośba została rozpatrzona negatywnie.
 - Chcę się odwołać! – oburzyłam się.
 - Kotek, nie traćmy czasu na pierdoły – wywrócił oczami. – Zapinaj narty i przechodzimy do kroku drugiego.

 - Nie przeżyję go zapewne – mruknęłam i przykucnęłam aby zapiąć te przeklęte buty. 

______________

Na początku przepraszam za jednodniową obsówkę czasową. Nie wyrobiłam się wczoraj ;/ Na pocieszenie macie Polskę w 6 najlepszych. Wyobraźcie sobie, że to moja sprawka i od razu złośc uchodzi XD
jak widzicie rozdział już z deka dłuższy i chyba mi wyszedł, bo odziwo mi się podoba. A jak wasze wrażenia?
Jutro Brazylia! Musimy skopać tyłki Kanarkom!
Pozdrawiam ;*

9 komentarzy:

  1. Bardzo fajny rozdział. :)
    Cieszę się, że Bartmany się dogadały i co nieco sobie wyjaśniły. Potrzebują tej więzi i wzajemnego wsparcia, w końcu mają tylko siebie. Cieszę się też, że Zuza może liczyć również na Michała. Zastanawiam się w ogóle jak długo jeszcze będą w stanie ukrywać swój związek, w końcu Zbyszek powoli zaczyna coś podejrzewać, chociaż jeszcze praktycznie nie wie nic. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ! Chce już poznać koleją część :)
    Misiek taki kochany *.*
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejciu *.*
    Skołuj mi drugiego takiego Kubiaka *.*
    Mam nadzieje, ze Zuzia wyjdzie z tego cala.. ;D
    Oj tak, skopiemy im dupy az milo xd
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję że Zbyszek ich nakryje i bedzie awantura xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze że się ze Zbyszkiem pogodziła,Kubiak jaki on słodki chłopak :)
    No Zbyszek robi się czujny.
    Czekam na kolejny z niecierpliwością i mam nadzieję że oboje przeżyją tą jazdę.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozwaliłaś mnie tymi krokami xD
    na nic więcej mnie nie stać żeby napisać bo jestem zmęczona ;)
    Zapraszam na 18 zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlaczego mam wrażenie, że Zuza coś sobie zrobi i będą się musieli z Michałem gęsto tłumaczyć.Ta przeklęta Izka... dobrze,że za chwilę matura i już nigdy więcej się nie zobaczą.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem czemu ale ja mam takie same wrażenie jak Wredna-Ania... ;/ Mi też się rozdział podoba! Ba, jest genialny :D Jacy oni są słodcy kiedy są razem przy Zbyszku i muszą się powstrzymywać od normalnego zachowania jak na parę przystało <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Zspraszam na 20 zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń