W końcu przyjechał mój autobus, do którego wsiadłam i
skasowałam bilet. Otarłam spływającą po policzku łzę. Gdy wysiadłam z pojazdu,
to skierowałam się powolnym krokiem do domu. Gdy do niego doszłam do było już
grubo po 17, a na zewnątrz ciemno jak w dupie. Gdy znalazłam się w mieszkaniu,
to od razu znaleźli się przy mnie Zbyszek z Michałem.
- Gdzie ty tyle
byłaś?! – zapytał od razu Zibi. Wyglądał na przestraszonego.
- Gdzieś –
mruknęłam.
- Jesteś cała
zmarznięta – zauważył Michał.
- Bo zapomniałam
czapki – wyjaśniłam i ściągnęłam kurtkę.
- Zrobię ci
herbaty – zaproponował przyjmujący.
- A my musimy
porozmawiać – oznajmił mój brat i zaprowadził do salonu, gdzie usiadł koło
mnie. Popatrzył na mnie troskliwie.
- Wiem, że trochę
przegiąłem – westchnął. – Kubi już mi przegadał do rozumu, że powinienem
najpierw faktycznie pogadać z tobą. Ale sama przyznasz, że często zrywasz się z
lekcji i już nie raz dzwonili do mnie twoi wychowawcy.
- Ale jesteś moim
bratem i powinieneś się zorientować, że coś jest nie tak – powiedziałam z
wyrzutem.
- Płakałaś? –
zauważył, patrząc w moje oczy.
- Nie – pokręciłam
głową. – Znaczy starałam się nie..
Misiek położył gorącą herbatę na stole przede mną i
usiadł z drugiej strony.
- Co się stało,
mała? – zapytał, obejmując mnie ramieniem. Oczywiście po przyjacielsku, bo obok
był Zibi.
- Znowu ta
pieprzona Iza – warknęłam.
- O co poszło? –
spytał tym razem atakujący.
- Zaczęło się od
tego, ze zaczęła mówić, ze wyglądam jak pokraka, ale to nic. To mnie nawet
śmieszyło, ale jak powiedziała, że nie dziwi się, czemu rodzice mnie zostawili,
to już nie wytrzymałam – przymknęłam powieki i zacisnęłam pięści. Michał
przytulił mnie mocniej, a Zbyszek chwycił za rękę.
- Nie przejmuj się
gadaniem jakiejś głupiej laski – powiedział. – Dobrze wiesz, że to co
powiedziała nie jest prawdą.
- Wiem, ale jak
ktoś mówi o rodzicach to nie wytrzymuję – chlipnęłam. Znowu łza mi pociekła po
policzku. – Przepraszam was, ale chcę iść do siebie.
Wyswobodziłam się z objęć siatkarza i ruszyłam do swojego
pokoju. Położyłam się na łóżku, plecami do drzwi i przytuliłam do mojego
ulubionego pluszaka. Był on ze mną od moich 5 urodzin. Dostałam go od mamy i
taty. Dlatego właśnie był dla mnie taki ważny.
Po kilku minutach usłyszałam delikatne pukanie i dźwięk
uchylanych drzwi.
- Herbata ci
wystygnie – powiedział Kubiak.
- Lubię zimną –
odparłam cicho. Poczułam, że łóżko ugina się pod ciężarem siatkarza. Pogłaskał
mnie czule po plecach.
- Gdyby nie była
dziewczyną, to uwierz, że obiłbym jej mordę – westchnął.
- Też chciałam,
ale wiedziałam, że będzie afera.
Odwróciłam się twarzą w jego stronę i spojrzałam w oczy.
Odgarnął zabłąkany kosmyk z mojej twarzy i włożył mi go za ucho.
- Nie przejmuj się
jakąś idiotką – powiedział.
- Łatwo mówić –
mruknęłam. – Wiesz przecież, że zawsze ją olewam, ale jak chodzi o rodziców..
- Skarbie, wiem,
co przeżywałaś, bo byłem obok. Nie musisz jej się z niczego tłumaczyć.
Najważniejsze, że ci co powinni wiedzą jak jest.
- Wiem, ale jak
tylko ktoś wspomina o nich, to…
Znowu łzy napłynęły mi do oczu. Podniosłam się do pozycji
siedzącej i wtuliłam mocno w chłopaka. Objął mnie i zamknął szczelnie w swoich
ramionach. Łkałam tak cicho przez kilka minut. W międzyczasie miałam wrażenie,
że Bartman był w pokoju, ale nie przejmowałam się tym.
- Dziękuję –
uśmiechnęłam się delikatnie do niego i otarłam mokre policzki. – Niezły mazgaj
ze mnie.
- Z ciebie?
Przecież ty rzadko masz takie chwile słabości, mała – puścił mi oczko.
- Nie przeszkadza
ci, że jesteś z taką smarkulą?
- Jaką smarkulą? –
zaśmiał się. – Owszem, parę lat temu miałem cię tylko za młodszą siostrę mojego
przyjaciela i za moją przyjaciółkę, ale teraz trochę się pozmieniało. Przecież
jesteś dorosła.
- Kocham cię –
uśmiechnęłam się i złączyłam nasze usta w pocałunku. Gdy siatkarz go pogłębił
zamruczałam zadowolona. Po chwili odsunęłam się od niego i przeczesałam ręką
jego przydługawe już włosy.
- Zbyszek mógłby
gdzieś sobie pójść. Mielibyśmy chwilę dla siebie – stwierdziłam.
- No przecież nie
wywalę kumpla z jego własnego domu – zaśmiał się.
- Ale wiesz, jakąś
aluzję o Asi byś rzucił – poruszyłam zabawnie brwiami.
- Ale z ciebie
kombinatorka – pokręcił głową ze śmiechem.
- A co tu tak
wesoło? – zapytał Zbyszek, wchodząc do pokoju.
- Obgadujemy cię –
wyszczerzył się przyjmujący.
- Zibi – zaczęłam,
wstając z łóżka. Podeszłam do niego i wtuliłam się w niego niczym mała
dziewczynka. – Przepraszam.
- Za obgadywanie?
No co ty, przecież nie jestem zły – zaśmiał się i mnie objął.
- Nie za to –
wywróciłam oczami. – Za moje zachowanie.
- Nie jestem zły,
bo wiem, że ty to wszystko przeżywasz, mała – pocałował mnie w czubek głowy.
- Wiecie co, ja
was lepiej zostawię – stwierdził Misiek.
- Nie no, co ty,
zostań – rzucił Bartman, patrząc na kumpla.
- I tak za dużo
czasu tu u was spędzam, a za mieszkanie przecież płacę – wyszczerzył się. – Na
razie, Bartmany.
- Pa, Kubiaczyna –
puściłam mu oczko, co i on zrobił.
- Wy macie jakieś
sekrety, czy jak? – zapytał po wyjściu siatkarza.
- Po prostu czasem
potrzebuję takiego niespokrewnionego spojrzenia – wyjaśniłam. Kupił to od razu.
– Chodź, zamówimy
sobie pizzę – zaproponował. Spędziłam zatem miły wieczór w towarzystwie brata,
co dawno nam się nie zdarzało, bo często wybywał do Asi, albo ona była u nas.
Następnego dnia niechętnie wstałam z łóżka. Perspektywa
konfrontacji z Izą nie była zbyt optymistyczna. Leniwym krokiem poszłam do
łazienki, gdzie się szybko umyłam i ubrałam (link). Włosy zaczesałam w kłosa i
zrobiłam sobie lekki makijaż. W kuchni czekała już na mnie jajecznica.
- Tylko nie pobij
jej, okej? – poprosił mnie Zbyszek.
- Postaram się –
mruknęłam z pełną buzią.
- Nie chcę wizyty
w gabinecie dyrektora – westchnął.
- Spokojnie. Nie
będzie takiej wizyty – uśmiechnęłam się lekko.
- I bardzo dobrze
– puścił mi oczko.
Po zjedzeniu dopakowałam torbę, ubrałam kurtkę i razem z
bratem wyszliśmy z mieszkania. Nie odjechaliśmy jednak od razu, bo mieliśmy
czekać na Kubiaka. Przybiegł po kilku minutach.
- Sorry, zaspałem
– wysapał zdyszany.
- To co ty w nocy
robiłeś, stary? – zaśmiał się Zibi. – Pewnie dlatego wczoraj się tak szybko
zmyłeś.
Musiałam zrobić bardzo dziwną minę, bo Michał zaczął
mówić.
- Musze cię
rozczarować, ale spędziłem wieczór oglądając tenisa, a zaspałem, bo nie ustawiłem
budzika. Mi nie w głowie romanse, jak tobie – wyszczerzył się. Chciał mnie
chyba w ten sposób uspokoić. Wyciągnęłam komórkę i napisałam SMSa do
przyjmującego: I tak sobie o tym
porozmawiamy, Misiaczku. Odczytał po chwili i się zaśmiał, kręcąc głową.
Zainteresowało to mojego brata.
- A teraz co
dostałeś? Bo wątpię żeby kolejne 1000 zł do wygrania cię tak rozbawiło.
- Mały mi wysłał
coś śmiesznego. Luzik.
- Czy ja mam być
zazdrosny? – udawał rozpacz, a ja parsknęłam śmiechem.
- Wy dwaj w ogóle
jesteście zbyt podejrzani – stwierdziłam.
- Ej, ale Asi ani
mru, mru!
- Jasne, jasne –
zaśmiałam się.
Pożegnałam się z siatkarzami i wyszłam z samochodu.
Wchodząc do szkoły poczułam wibrację telefonu. Odczytałam wiadomość i uśmiechnęłam
się pod nosem. Michał odpisał: A co,
zazdrosna jesteś kotku? :* . Popisaliśmy jeszcze trochę, dopóki trening mu
się nie zaczął, bo musiał komórkę odstawić. W przerwach jednak starał się mi
odpisywać.
Dzień był spokojny, a to wszystko za sprawą tego, ze Izy
nie było w szkole. Co za piękny dzień! Gabi wraz z Jarkiem i Wojtkiem pytali
się, czemu wczoraj tak zwiałam bez słowa, ale zbyłam ich, że Izka tak mnie
wyprowadziła z równowagi, że musiałam ochłonąć. Nie dopytywali się.
Napisz Zibiemu, że
idziesz do koleżanki po szkole – odczytałam, siedząc w klasie na ostatniej
lekcji. Zdziwiona spytałam, po co. Odparł, że zobaczę za pół godziny. Nie
lubiłam takiej niepewności, ale niczego od niego nie wyciągnęłam. Napisałam
Zbyszkowi, że będę u Gabi. Miałam nadzieję, że nie będzie tego sprawdzać, bo
nie poprosiłam przyjaciółki żeby mnie kryła. Wiedziałam, że wtedy na bank
chciałaby wiedzieć, dlaczego i co planuję, a nie chciałam mówić o moim związku
z Michałem. Na razie była to tajemnica.
Gdy wyszłam z budynku dostałam wiadomość, że przyjmujący
czeka na mnie na sąsiedniej ulicy. Pożegnałam się więc z Gabryśką i ruszyłam w
tamtym kierunku. Wsiadłam do znajomego Infiniti. Z racji pustej ulicy mogłam
sobie pozwolić na krótki całus na powitanie.
- Co to za
tajemnica? – zapytałam.
- Chcę spędzić
czas ze swoją dziewczyną. To zbrodnia? – wyszczerzył się.
- Nie, ale
chciałabym wiedzieć, gdzie mnie porywasz – odparłam z uśmiechem. Uwielbiałam
słyszeć z jego ust ‘’moja dziewczyna’’.
- W fajne miejsce
– puścił mi oczko i ruszył przed siebie.
- Fajne, czyli? –
dopytywałam.
- Zobaczysz –
powiedział. Wciąż nie udawało mi się od niego wyciągnąć, co takiego kombinuje.
Wyjechaliśmy poza Jastrzębie, minęliśmy też Żory.
- Chcesz mnie
wywieźć za granicę, czy jak? – zastanawiałam się.
- Spokojnie,
bliżej – wyszczerzył się. Znudzona zaczęłam grzebać w jego schowku. Gust
muzyczny to on miał dziwny. Jak można takich smętów słuchać. Żadnej normalnej
płyty nie mogłam znaleźć. W pewnym momencie coś ciekawego rzuciło mi się w
oczy. Wyciągnęłam owy przedmiot.
- Hm, nie
wiedziałam, że się malujesz – mruknęłam. W ręce trzymałam krwisto-czerwoną
szminkę.
- To tam leży z
rok, spokojnie – uśmiechnął się.
- Nie no, spoko –
wzruszyłam ramionami. Naprawdę to wcale tak po mnie szybko nie spłynęło. Michał
to zauważył, bo chwycił mnie za rękę, ale ja wyrwałam.
- Zuza…
- Przecież nic się
nie dzieje – odparłam natychmiast.
- Naprawdę ta szminka siedzi tu bardzo długo, nie musisz być zazdrosna.
- Naprawdę ta szminka siedzi tu bardzo długo, nie musisz być zazdrosna.
- Nie jestem –
powiedziałam pewnie. Dobra, tak naprawdę byłam cholernie zazdrosna i
zastanawiałam się, czy aby na pewno ta szminka leży tu tak długo. Oglądnęłam ją
dokładnie z każdej strony i uśmiechnęłam się lekko. – Faktycznie jest stara –
rzuciłam i odłożyłam kosmetyk.
- Oczywiście mi na
słowo nie uwierzyłaś – mruknął niezadowolony.
- Sam wiesz, że
nasz związek nie jest normalny, więc muszę być czujna – cmoknęłam go szybko w
policzek.
- I tak to sobie
zapamiętam.
- A powiesz mi
gdzie jedziemy? – poruszyłam brwiami.
- Nie.
Zaklęłam pod nosem i opadłam zrezygnowana na oparcie
fotela.
Pół godziny później w końcu samochód się zatrzymał.
Rozejrzałam się dokładnie. Byliśmy pod jakąś górą. Był to jakiś stok, bo ludzie
zjeżdżali sobie na nartach, czy deskach. Kawałek dalej był wyciąg krzesełkowy
oraz wypożyczalnia nart. Spojrzałam zdziwiona na chłopaka.
- Yyy, co my tu
robimy? – spytałam.
- Spójrz na
tamtych ludzi i się domyśl – zaśmiał się i odpiął swój pas.
- Zwariowałeś? Ja
na nartach nie umiem jeździć – skrzywiłam się.
- Nic nowego, ty
nic nie umiesz – pokręcił głową.
- Spadaj
–warknęłam. – Nie wysiadam. W dodatku nie mam nic na narty.
- Pomyślałem o tym
– wyszczerzył się. – Mam nadzieję, że dobry rozmiar wybrałem.
Sięgnął po jakąś reklamówkę, którą miał za siedzeniem, a
która umknęła mi podczas jazdy. Zaciekawiona zajrzałam do środka. Był tam
kombinezon oraz kurtka potrzebna na narty.
- No chyba
zwariowałeś – pokręciłam głową.
- Nie zwariowałem.
Ubieraj szybko, a ja ubiorę swoje – puścił mi oczko i wyszedł z auta, a
następnie otworzył bagażnik. Wrócił po chwili już kompletnie ubrany.
- No ruszaj się! –
popędził mnie, bo wciąż wpatrywałam się w to ubranie. Skrzywiłam się, ale
założyłam posłusznie. Nie podobał mi się ten pomysł.
Ubrana wysiadłam z Infiniti.
- A to twoje gogle
i czapka – podał mi kolejne przedmioty.
- Michał, a ja nie
mogę obie po prostu pooglądać, jak zjeżdżasz? – jęknęłam.
- Nie. Chodź –
pociągnął mnie za rękę w kierunku wypożyczalni nart.
Po chwili mieliśmy już wykupiony wstęp, wypożyczony
ekwipunek i pozostało dostać się na samą górę, by potem zjechać. Wydaje się
proste jak bułka z masłem, ale ja w swojej głowie miałam raczej wizję wielkiego
upadku i być może złamania kilku kończyn, które z pewnością przydałyby mi się w
dalszym życiu, np. do chodzenia. Jechanie tą kolejką nie było takie złe.
Lubiłam takie atrakcje, ale zwykle kojarzyłam je z tym, że wyjadę do góry,
wyciągnę aparat, porobię zdjęcia i tym samym środkiem lokomocji dostanę się na
dół. Teraz jednak pod pachą trzymałam parę nart, która mi kompletnie nie
pasowała. Wysiedliśmy i przeszliśmy kawałek, aby nie przeszkadzać innym.
- Pora na lekcję
jeżdżenia na nartach w kilku prostych krokach – zaczął z uśmiechem.
- Hura – machnęłam
ręką. Gołym okiem było widać, że poziom mojego entuzjazmu jest tak niski, jak
Żuławy Wiślane. Poniżej poziomu.
- Krok pierwszy:
przypnij buty do nart – oznajmił.
- Pytanie! –
podniosłam rękę do góry. Wywrócił oczami znudzony.
- Tak? Czego nie
rozumiesz?
- Nie chodzi o
rozumienie – pokręciłam głową. – Czy możemy od razu przejść do kroku
ostatniego, czyli bycia na dole?
- Odpowiedź brzmi:
nie – powiedział stanowczo.
- Noo prooooszęęę
– zrobiłam kocie oczka.
- Twoja prośba
została rozpatrzona negatywnie.
- Chcę się
odwołać! – oburzyłam się.
- Kotek, nie
traćmy czasu na pierdoły – wywrócił oczami. – Zapinaj narty i przechodzimy do
kroku drugiego.
- Nie przeżyję go
zapewne – mruknęłam i przykucnęłam aby zapiąć te przeklęte buty.
______________
Na początku przepraszam za jednodniową obsówkę czasową. Nie wyrobiłam się wczoraj ;/ Na pocieszenie macie Polskę w 6 najlepszych. Wyobraźcie sobie, że to moja sprawka i od razu złośc uchodzi XD
jak widzicie rozdział już z deka dłuższy i chyba mi wyszedł, bo odziwo mi się podoba. A jak wasze wrażenia?
Jutro Brazylia! Musimy skopać tyłki Kanarkom!
Pozdrawiam ;*
jak widzicie rozdział już z deka dłuższy i chyba mi wyszedł, bo odziwo mi się podoba. A jak wasze wrażenia?
Jutro Brazylia! Musimy skopać tyłki Kanarkom!
Pozdrawiam ;*
Bardzo fajny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Bartmany się dogadały i co nieco sobie wyjaśniły. Potrzebują tej więzi i wzajemnego wsparcia, w końcu mają tylko siebie. Cieszę się też, że Zuza może liczyć również na Michała. Zastanawiam się w ogóle jak długo jeszcze będą w stanie ukrywać swój związek, w końcu Zbyszek powoli zaczyna coś podejrzewać, chociaż jeszcze praktycznie nie wie nic. :)
Świetny rozdział ! Chce już poznać koleją część :)
OdpowiedzUsuńMisiek taki kochany *.*
Pozdrawiam :*
Jejciu *.*
OdpowiedzUsuńSkołuj mi drugiego takiego Kubiaka *.*
Mam nadzieje, ze Zuzia wyjdzie z tego cala.. ;D
Oj tak, skopiemy im dupy az milo xd
Pozdrawiam ;*
Mam nadzieję że Zbyszek ich nakryje i bedzie awantura xd
OdpowiedzUsuńDobrze że się ze Zbyszkiem pogodziła,Kubiak jaki on słodki chłopak :)
OdpowiedzUsuńNo Zbyszek robi się czujny.
Czekam na kolejny z niecierpliwością i mam nadzieję że oboje przeżyją tą jazdę.
Pozdrawiam ;*
Rozwaliłaś mnie tymi krokami xD
OdpowiedzUsuńna nic więcej mnie nie stać żeby napisać bo jestem zmęczona ;)
Zapraszam na 18 zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com
Pozdrawiam ;**
Dlaczego mam wrażenie, że Zuza coś sobie zrobi i będą się musieli z Michałem gęsto tłumaczyć.Ta przeklęta Izka... dobrze,że za chwilę matura i już nigdy więcej się nie zobaczą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Nie wiem czemu ale ja mam takie same wrażenie jak Wredna-Ania... ;/ Mi też się rozdział podoba! Ba, jest genialny :D Jacy oni są słodcy kiedy są razem przy Zbyszku i muszą się powstrzymywać od normalnego zachowania jak na parę przystało <3
OdpowiedzUsuńZspraszam na 20 zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;**