- 10 minut – wymamrotałam zaspanym głosem.
- Chciałabyś. Wstawaj, bo już Zbyszek po ciebie dzwonił.
- Niech mi ten pajac da pospać w niedziele – mruknęłam niezadowolona.
- Powiedział, że jak zaraz nie zejdziesz, to sam po ciebie przyjdzie, a chyba nie chcesz żeby cię taką tu zastał.
- Okej, przekonałeś mnie – od razu otworzyłam oczy. Nie mogłam się jednak powstrzymać od przygryzienia dolnej wargi, widząc Michała. Zaraz po przebudzeniu wyglądał bardziej pociągająco niż zwykle. Nie wiedziałam, że się da, a jednak! Przejechałam dłonią po jego zmierzwionej fryzurze.
- Co mi się tak przyglądasz? – zapytał z uśmiechem.
- Bo mnie kręcisz, Miśku – puściłam mu oczko.
- Uważaj, bo zaraz zabarykaduję drzwi żeby Zbyszek tu nie wszedł – wymruczał nad moją twarzą.
- Kusząca perspektywa – wyszczerzyłam się. Pocałowałam siatkarza, który następnie pomógł mi wstać. Odnalazłam na podłodze swoją bieliznę i spodenki. Wpakowałam to do torby, a sama udałam się do łazienki, gdzie w miarę się ogarnęłam. Moje włosy były strasznie poplątane, ale moja szczotka jakoś je ujarzmiła. Szybko się ubrałam (link) i opuściłam łazienkę. Pożegnałam się z ukochanym przelotnym całusem i zeszłam na dół.
- No nareszcie – usłyszałam na wstępie.
- Jest niedziela, dałbyś pospać – mruknęłam do brata. – A gdzie babcia z dziadkiem?
- W kościele – odparł. – Zjedliśmy śniadanie bez ciebie, bo się grzebiesz.
- Spadaj. Tylko w weekendy mogę sobie pospać – wystawiłam mu język. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej mleko. Zrobiłam sobie z nim płatki. Usiadłam sobie na blacie przed oknem i zaczęłam jeść.
- Tutaj jest stół – Bartman wskazał owy mebel.
- Brawo, Zbysiu. A tam szafka, dalej lodówka, a w salonie kanapa i telewizor. Zapamiętałeś wszystko? – wyszczerzyłam się, a on tylko przewrócił oczami.
- Asia przyjdzie na obiad. Co robimy?
- Robimy? – spojrzałam na niego dziwnie. – Przecież wiadomo, że zostanę z tym sama.
- Oj, przecież ci pomogę! – oburzył się.
- Tak jak zawsze – mruknęłam pod nosem.
- Tym razem na pewno – zarzekał się.
- Dobra, to idź kup parę rzeczy. Zrobię ci listę zaraz – oznajmiłam.
- A co chcesz ugotować?
- Zapiekankę, bo mi się nie chce przy garach sterczeć – wyszczerzyłam się.
- Co za leń – pokręcił głową, a ja zgromiłam go spojrzeniem. Posłał mi buziaka w powietrzu i wyszedł z kuchni. Mogłam zatem spokojnie dokończyć moje śniadanie.
Spędziłam z dziadkami całe przedpołudnie. Zabrałam ich na mały spacer po Żorach. Głównie siedzieliśmy w parku. Staruszkowie byli tu tylko raz, kiedy przeprowadziliśmy się tutaj z Warszawy. Miejsce to nei było jakieś szczególne i fajnych miejsc do pokazania także nie było. Ale dziadkowie i tak byli wdzięczni, że ich gdziekolwiek wyciągnęłam. Podobało im się takie małe miasteczko, bo było spokojniejsza, niż ta wiecznie zakorkowana Warszawa. Mimo, iż oni mieszkali raczej na obrzeżach miasta, to jednak i tak było to co innego. Babcia średnio 10 razy w miesiącu ma ochotę się przeprowadzić na wieś. Jednak żal było jej opuszczać rodzinny dom. Nie dziwiłam się jej. Ja jednak bylam przyzwyczajona do ciągłej zmiany miejsca zamieszkania. Takie jest życie z sportowcem. Tylko teraz jestem trochę w innej sytuacji, niż zwykle. Gdyby teraz Zbyszek chciał zmienić klub, to już nie muszę jechać z nim, bo jetem pełnoletnia. Jednak był środek sezonu i na razie nie musiałam się martwić o jakieś rozstania z bratem.
Po powrocie do domu od razu skierowałam się do kuchni. Zbyszek nie wywiązał się ze swojej obietnicy. Nic nowego. Sama przygotowałam tą zapiekanke i wstawiłam do piekarnika. Mój marnotrawny brat przyszedł, akurat gdy zamykałam urządzenie.
- Ej, miałem ci pomóc przecież – zdziwił się.
- Wołałam cię, baranie – syknęłam. – Jak zwykle udawałeś, że nie słyszysz.
- Wcale nie. Za cicho wołasz – zaśmiał się, a ja tylko przewróciłam oczami. – Zawołam Michała na obiad, żeby sierota tak sam nie siedział, a babcia się już o niego pytała.
Wspominałam może, że moja babcia uwielbia Kubiaka? Nie? Mój błąd. A więc babcia wręcz ubustwia Miśka. Traktuje go jak kolejnego wnuka, a czasem nawet nie wiem, czy nie lepiej, niż np. Zbyszka. Polubiła go już pierwszego dnia, kiedy to Zibi przyprowadził nowego kolegę do domu. Mam wrażenie, że keidyś to tylko ja go tak nie znosiłam. Ale ludzie, przecież on mi braciszka zabrał! Dobra, już się ogarniam.
Obiad w naszym mieszkaniu był zatem bardziej oficjalny, niż zwykle. Przeważnie jadaliśmy w trójkę, bo przecież dokarmiamy Kubiaka, a teraz doszli jeszcze dziadkowie i wybranka serca mojego brata. Widziałam, że Asia jest trochę spięta. Babcia jednak od razu ją pokochała. W sumie, kogo babcia nie lubi? Ta kobieta jet wspaniała. Dziadek także ją polubił i serdecznie przywitał. Najbardziej i tak wyściskany został Michał, za którym moja babcia ogromnie się stęskniła. Zjedliśmy w bardzo miłej atmosferze. Na szczęście Aśka nie była wypytywana o wszystko,czego się pewnie obawiała. Owszem, dziadkowie zadali kilka pytań, ale to były zwykłe, typu: Jak jej ze Zbyszkiem, jak się poznali. Przynajmniej uwaga została odciągnięta ode mnie. Nie lubiłam być w centrum uwagi. Misiek pomógł mi posprzątać po obiedzie, więc babcia znów miała powody by się nad nim rozpływać. To było serio zabawne, szczególnie jak Zbyszek udawał zazdrosnego i się obrażał.
- Cieszę się, że u was wszystkich jest dobrze – uśmiechnęła się starsza kobieta.
- Najbardziej, to pewnie, ze u Michała – mruknął cicho Zbyszek, a ja się zaśmiałam.
- Nie wymyślaj, Zbyszek. Zazdrosny jesteś?
- Pff, o niego? Ja przynajmniej mam dziewczynę – wypiął dumnie klatę do przodu i objął blondynkę ramieniem.
- No co ty Michałku, nie masz dziewczyny? – babcia była zaskoczona tą informacją. – Taki dobry z ciebie chłopak, taki przystojny, uczynny…
- Tak się złożyło, że żadna mnie nie chce – zaśmiał się Kubiak. No cóż, ja chcę.
- No wierzyć mi się nie chce – pokręciłą głową.
- Ja nie uwierzyłem, jak mi Zuzia wczoraj powiedziała, ze chłopaka nie ma – wtrącił dziadek.
- Ładnie byście razem wyglądali – uśmiechnęła się babcia. Razem z Michałem równocześnie zakrztusiliśmy się herbatą. Rozbawilismy całe towarzystwo.
- Co ty babciu. Przecież ja bym go zabił – parknął śmiechem Zbyszek. Kubiak posłał mi szybko wymowne spojrzenie, tak żeby nikt nie zauważył.
- Babciu, ty to masz pomysły – pokręciłam głową.
- Ja Zuzę jak siostrę traktuję – dodał Kubi. Cóż, nie spodziewałam się takiej sytuacji. Babcia to mi umie ciśnienie podnieść. Dobre w tym to, że mój brat się niczego nie kapnął.
Na szczęście szybko zmieniono temat i zaczęto mówić o siatkówce. W pewnym momencie usłyszałam charakterystyczne dla Samsungów gwizdanie, co oznaczało, ze dostałam wiadomość, a telefon był u mnie w pokoju. Wstałam więc z kanapy i ruszyłam w tamtym kierunku. Gabi napisała mi bardzo ciekawą wiadomość. Otworzyłam szeroko oczy. Jej tajemniczy adorator chciał się z nią spotkać! Od razu jej odpisałam żeby się zgodziła. Pokręciłam głową, czytając odpowiedź. Oczywiście się bała. Obiecałam, że pójdę z nią, tylko gdzieś się schowam. Zaproponowałam nawet, że Michała wezmę, to wtedy na pewno poczuje się bezpieczna. Miała dalej opory, ale ostatecznie się zgodziła.
- Co się tak szczerzysz do tego telefonu? – usłyszałam głos przyjmującego.
- Bo mamy jutro tajną misję – wyszczerzyłam się.
- Mam się bać?
- Raczej nie – wzruszyłam ramionami. – Gabi ma się spotkać ze swoim tajemniczym wielbicielem i my będziemy jej ochroną. Tak na wszelki wypadek.
- W co wy się bawicie, dziewczyny? – zdziwił się. – Tajemniczy wielbiciel? Tak się w podstawówce przypadkiem nie robiło?
- Ale się czepiasz – wywróciłam oczami. – Chłopak jest nieśmiały, to załatwia to w taki sposób. To pomożesz? Bo obiecałam, że będziesz naszą ochroną.
- Pójdę, pójdę. Nie wiadomo przecież, co to za typ. A tak w ogóle, to przyszedłem powiedzieć, że już spadam do siebie.
- Już? – zdziwiłam się.
- Noo. Nacieszcie się dziadkami sami. Nie jestem wam do szczęścia potrzebny – zaśmiał się.
- Masz dość babci, co? – uderzyłam go lekko w ramię. – Tchórz.
- Takie zaczęła aluzje rzucać, że wolę się ulotnić – pokręcił głową. – Zobaczymy się jutro. Trzymaj się, mała.
Cmoknął mnie przelotnie w usta i opuścił mój pokój. Wróciłam po chwili do salonu, gdzie oczywiście przywitało mnie pytanie, co ja tyle robiłam, a później babcia dowaliła, że co ja tyle robiłam z Michałem. Wywróciłam tylko oczami i wyjasniłam, że załatwiałam z Gabi pewną sprawę, do której Michał jest mi potrzebny. Nie pytali o szczegóły. Tym lepiej, bo przyjaciółka by mnie rozszarpała jakbym wszystkim naokoło mówiła o jej tajemniczym wielbicielu.
Asia została dłużej i zjadła z nami kolację. Pomogła mi potem pozmywać naczynia. Ona to jest porządna! Nie to co mój brat. No nie wiem jak oni się zeszli. Babcia to się nie mogła jej nachwalić. Naprawdę bardzo ją polubiła. W końcu dziadek ją trochę przystopował żeby się opanowała, bo Aśce może być głupio, jak się ją tak ciągle chwali i zachwyca. Wszyscy się zasmiali, tylko babcia trochę obrażona siedziała. Szybko jednak jej przeszło.
- Cieszę się, że przyjechaliście – powiedziałam wieczorem, kiedy Zbyszek pojechał odwieźć swoją dziewczynę do jej mieszkania.
- My też się cieszymy. Wreszcie można was było zobaczyć kiedy indziej, niż w święta, czy wakacje – zaśmiał się senior.
- Ale my to rozumiemy oczywiście – uśmiechnęła się babcia.
- Naprawdę musicie już jutro jechać? – jęknęłam. – Stęskniliśmy się.
- Naprawdę. Dziadek ma jutro po południu wizytę u lekarza, więc najpóźniej o 8 musimy wyjechać.
- Szkoda – westchnęłam.
- Poza tym nie chcemy wam zawadzać. Już i tak głupio, że musisz spać u Michała.
- Zibi mnie często tam odsyła, jak chce mieć wolne mieszkanie, więc się przyzwyczaiłam – zaśmiałam się.
- Naprawdę uważam, że ładna by z was para była – puściła spokój.
- Oh dajże jej spokój, kobieto – dziadek wywrócił oczami. – Jej życie, więc będzie sobie je układać z kim chce.
- Kto sobie układa życie? – usłyszeliśmy Zbyszka, który właśnie wszedł do mieszkania.
- Zuzia. Bo waszej starej babci się instynkt swatki włączył.
- I z kim moją małą siostrzyczkę chce swatać? – Bartman parsknął śmiechem, obejmując mnie ramieniem.
- No z Michałkiem. Taki dobry chłopak! – znowu zaczęło się zachwycanie starszej kobiety. Wywróciłam tylko oczami, a mój brat bardziej się zaśmiał.
- Raczej nie ma szans, bo widziałem przed chwilą Michała z jakąś dziewczyną. Musicie kogos innego Zuzie znaleźć.
Za wszelką cenę chciałam udawać normalną, ale zaintrygowała mnie ta dziewczyna. Poczułam się zazdrosna. Nie powiedział mi o żadnym spotkaniu z kimś. Pewnie dlatego tak szybko się od nas zmył. Ciężko wychodziło mi udawanie. I jeszcze Zbyszek znów mnie chciał do niego na noc oddelegować. Oczywiście wcześniej zadzwonił się spytać, czy jakiejś randki nie ma. Na noc jednak mógł mnie przygarnąć. Jaki łaskawy. Odwlekałam wyjście jak długo tylko mogłam. Niestety koło 22 już musiałam opuścić mieszkanie i iść do góry. Kubiak miał drzwi zamknięte, więc musiałam czekać aż łaskawie mi je otworzy po tym, jak zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzył z bananem na twarzy. Minęłam go jednak bez słowa i weszłam do środka.
- A co ty taka obrażona? – zdziwił się.
- Domyśl się – prychnęłam.
- Sama mówiłaś, że faceci są niedomyślni – wywrócił oczami.
- Zbyszek cię dziś widział – syknęłam, odwracając się twarzą do niego.
- Wow, serio? Ciekawe jak? Czyżbym był u was w mieszkaniu? – ironizował.
- Wieczorem, baranie!
- Fajnie. A to zbrodnia jakaś, że mnie widział? – dalej udawał głupiego. Zacisnęłam pięści ze złości.
- Wiesz o co mi chodzi. Widział cię z jakąś dziewczyną.
- I o to taka afera? – zasmiał się po chwili.
- Nie powiedziałeś mi, że jesteś umówiony – prychnęłam i skrzyżowałam ręce na piersi.
- Bo nie byłem – wzruszył ramionami. – Byłem pobiegać i spotkałem starą znajomą, bo się niedawno przeprowadziła do Żor.
Trochę się rozluźniłam. Mówił to całkowicie szczerze, a ja głupia od razu na niego wyjechałam. Dziwnie mi się zrobiło.
- Jesteś słodka taka zazdrosna – puścił mi oczko.
- Nie jestem zazdrosna! – odparłam natychmiast. Widać zaprzeczyłam bardzo nieudolnie, bo wywołało to wybuch śmiechu u siatkarza.
- Mała, daj spokój – objął mnie w pasie. – Jesteś dla mnie najwazniejsza i byłbym głupi jakbym cię zdradzał.
Pocałował mnie czule w czoło. Popatrzyłam w jego niebieskie tęczówki.
- Głupia jestem, co?
- Powiedziałbym, że urocza – wyszczerzył się. – Ale fajnie wiedzieć, że jesteś zazdrosna. To znaczy, że ci na mnie zależy.
- Debil – mruknęłam, ale po chwili sama się zaśmiałam.
__________________
Po 1,5 miesiąca wreszcie udało mi się tutaj coś dodać. Nie jestem zadowolona z tego rozdziału i mam nadzieję, ze mnie nie zabijecie ;/ Ale pisałam go po długiej przerwie. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze coś napisać żeby kolejny był wcześniej. Ale niczego nie obiecuję. przepraszam za błędy, czy literówki.
Pozdrawiam ;*
Pozdrawiam ;*