14.11.2014

Rozdział 17

Rano obudziłam się z kacem tak wielkim, że myślałam, ze mi głowę rozsadzi. Światło mnie drażniło i słyszałam wszystkie dźwięki 100 razy głośniej i mocniej. Ledwo wstałam. Zauważyłam, że jestem w koszulce Michała, a nie pamiętam żebym się przebierała. Doczłapałam jakoś do kuchni, gdzie był Misiek. Puścił mi oczko, gdy mnie zobaczył i wskazał na butelkę wody na stole. Od razu się do niej przyssałam.
 - Tu masz tabletke na głowę – podał mi małą kapsułkę.
 - Mocna? Potrzebuje czegoś najmocniejszego – skrzywiłam się.
 - Taką ci daję.
Wzięłam ją i popiłam wodą. Połozyłam łokcie na blacie stołu i złapałam się za głowę. Miałam wrażenie, że mi ją rozsadzi.
 - Nigdy nie tknę alkoholu – wysapałam. – I co ja powiem Zibiemu?
 - O to się nie martw – rzucił. Spojrzałam na niego pytająco. Po chwili usłyszałam otwieranie się drzwi.
 - Nagrałeś mi może moją pijaną siostrzyczkę?! – krzyknął od progu mój brat ze śmiechem.
 - Ciszej, debilu – syknęłam. W odpowiedzi tylko się zaśmiał.
 - Znam umiar, jestem abstynentką w porównaniu do ciebie – przedrzeźniał mnie.
 - Jak dojdę do siebie, to masz przejebane – syknęłam.
 - O jeju, bo to pierwszy raz się upiłaś – wywrócił oczami mój brat. – Przecież bym ci nic nie zrobił, mogłaś po mnie zadzwonić.
 - Myślałam, że będziesz zły – mruknęłam.
 - Raczej rozbawiony – znowu się zaśmiał. I tak nabijał się ze mnie cały poranek…

Koło południa moja komórka dzwoniła cały czas. Wojtek pisał, czy wszystko okej, jak się czuję, a potem pochwalił się swoją nową koleżanką. Miała na imię Weronika i szybko złapali wspólny język. Cieszyłam się, bo pamiętam jak mu się wczoraj oczy świeciły w jej towarzystwie. Chociaż… może mi się wydawało, bo byłam wstawiona. Ale skoro był zadowolony, że dalej utrzymują kontakt, to może jednak mi się nie zdawało. Potem napisała do mnie Gabi. Z nią jednak umówiłam się na kawę. Ubrałam się (link) i powiedziałam bratu, że idę. Spotkałyśmy się w naszej ulubionej kawiarnii, gdzie zamówiłysmy to co zwykle.
 - Żyjesz jakoś? – zapytała w końcu.
 - Jak widać – uśmiechnęłam się lekko. – Nie wiem jak ja się Wojtkowi odwdzięczę.
 - Ważne, że jesteś cała! Wojtkowi czekolada wystarczy – wyszczerzyła się.
 - Masz rację – przytaknęłam rozawiona.
 - A brat nie był zły?
 - Zły? On był mega rozbawiony, że ja pijana byłam – wywróciłam oczami. – Ale o tej akcji nic nie wie.
 - A Michał?
 - Powiedziałam mu, bo widział w jakim stanie byłam.
 - Jesteś pewna, że nie wygada Zbyszkowi? – zastanawiała się.
 - Nie, no coś ty – pokręciłam głową.– On taki nie jest. Wie, że jak coś jest sekretem, to tym ma pozostać.
 - Uuu, to wy dużo chyba takich macie przez Zbyszkiem – zaśmiała się. Dołączyłam do niej. Biedna, nieświadoma Gabrysia..
 - Troszeczkę tego było – puścilam jej oczko.
 - Fajnie, że masz takiego Michała, który jest na każde twoje zawołanie – westchnęła.
 - Wcale nie na każde. I ja go nie mam. Po prostu jest moim przyjacielem, a o to raczej w przyjaźni chodzi – wzruszyłam ramionami.
 - Ja i tak wiem, że kiedyś się hajtniecie i będziecie mieć stado małych Kubiaków – powiedziała z entuzjazmem. Kazałam jej się popukać po czole.
 - Może jeszcze zamieszkamy na Hawajach i założymy plantację ryżu? Weź się zastanów czasem, co ty mówisz – wywróciłam oczami zażenowana.
 - Pierdu, pierdu, będzie wiosna – mruknęła. – Mogę się nawet z tobą założyć.
 - Ty i te twoje zakłądy – prychnęła.
 - Oj tam, tylko kilka razy nie miałam racji – zmieszała się.
 - W większości wypadków – zaśmiałam się.
 - Jesteś wredna!
 - Taki urok Bartmanów – wyszczerzyłam się.
Typowa rozmowa dwóch przyjaciółek. Gadanie bez sensu. Po wspomnieniach wczorajszego wieczoru, poprzez temat o mnie i Michale, a dokładniej o tym ‘’jak my do siebie pasujemy’’ przeszłyśmy na jakieś głupoty i gadanie bez sensu.
 - Pamiętasz tego mojego cichego wielbiciela? – zagadała Gabi, patrząc na ekran telefonu.
 - No tak. A co z nim? Odezwał się znów? No mów szybciej! – zaczęłam szybko mówić.
 - Właśnie teraz dostałam od niego smsa.
 - Masz jego numer?!
 - No teraz już tak – mruknęła. – Tylko ciekawe skąd on ma mój.
 - Ej, właśnie. Czyli czekaj, on teraz napisał pierwszy raz? Ale co takiego? – zaciekawiłam się. Przyjaciółka podała mi jej smartfona. Na dotykowym ekranie Xperii jakiejś tam przeczytałam: ‘’Wybacz, że od Walentynek się jeszcze nie odezwałem. Bałem się po prostu twojej reakcji. Jakimś cudem zdobyłem twój numer i mam nadzieję, że teraz nasza znajomość nabierze trochę tępa J Twój Wielbiciel.’’
 - Rany, jaki on kochany! – rozczulałam się.
 - Raczej dziwny – zabrała ode mnie urządzenie.
 - Możesz w końcu przestać? – wywróciłam oczami. – Każda normalna laska na twoim miejscu by się cieszyła, że ma cichego wielbiciela.
 - A jak to jakiś zboczeniec? Pedofil, czy Bóg wie kto? – skrzywiła się.
 - Dla pedofila to ty jesteś kochana za stara i nie atrakcyjna – wystawiłam jej język. – Odpisz mu!
 - Niby co takiego?
 - O jejku – westchnęłam. – Cokolwiek. Spytaj o imię najlepiej, bo pewnie od razu ci nie powie, kim jest. A i zapytaj skąd cię zna!
 - A jak napiszę, to dasz mi spokój? – westchnęła.
 - Dam ci spokój jak zostanę świadkiem na waszym ślubie – wyszczerzyłam się.
 - Jesteś rabnięta – pokręciła głową i napisała wiadomość.
Dalsza część naszego spotkania minęła na korespondowaniu z tajemniczym wielbicielem Gabrysi. Chyba nawet ona się w to wciagnęła, czyli jeden cel osiągnęłam! Teraz za wszelką cenę musiałam się dowiedzieć, kim ten osobnik jest, bo nawet imienia nam nie zdradził. Powiedział jedynie, że chodzi z blondynką do szkoły, a to oznacza, że i ja go powinnam kojarzyć gdzies tam z korytarza. Ma tyle lat, co my, więc zawęził nam krąg poszukiwać do 1/3 szkoły, co i tak daje w cholere ludzi. Był naprawdę kochany w tych swoich wiadomosciach. Wyznał, że Gabi spodobała mu się już w 1 klasie, ale nie miał odwagi zagadać. W końcu odważył się po 2 latach to zrobić, lecz anonimowo. Miałam nadzieję, że w końcu się ten ktos przełamie i ujawni swą tożsamość. Chciałam żeby moja przyjaciółka miała faceta, bo nie raz podczas naszych babskich spotkań narzekała, że zazdrosci tym wszystkim zakochanym parom, jak je mija na miescie. Fakt, mieć swiadomość, że obok jest to ukochane 36,6 do którego można się przytulić, które pocałuje w czoło i przy którym kobieta czuje się bezpiecznie, jest wspaniała. Coś o tym wiedziałam. Szkoda tylko, że inni nie mogli o tym wiedzieć.
 - Ale on słodki – rozczulałam się, gdy napisał Gabrysi, że jak widzi jej uśmiech, to od razu dla niego dzień staje się piękniejszy.
 - A nie uważasz, że on jest taką trochę ciotą? – zapytała.
 - Niby czemu?
 - Bo facet, to powinien być facet, a on się wstydzi jakiejś laski – wywróciła oczami.
 - O Jezu, bo mu zależy i boi się odrzucenia – mruknęłam. – Poza tym jest wrażliwy.
 - Jak chcesz, to mogę ci go odstąpić, bo widzę, że tobie bardziej na tym zależy, niż mi.
 - O nie, moja droga. To ty mu się spodobałaś i widać, chłopak szaleje na twoim punkcie, więc nie rozumiem, dlaczego cię to nie rusza.
 - Bo…nie wiem – spuściła wzrok. – Czemu akurat ja?
 - A czemu nie? – zdziwiłam się.
 - Bo jest tyle ładniejszych dziwczyn ode mnie i w ogóle.
 - Jesteś jedną z najładniejszych dziewczyn w szkole! To jest fakt, tego nie obalisz.
 - Ehem, ta – mruknęła.
Oczywiście sprzeczać mogłybyśmy się bez końca, ale w końcu ucięłam tą bezsensowną ‘’kłótnię’’. Poszłyśmy w końcu na przystanek, gdzie najpierw Gabi wsiadła do swojego autobusu, a następnie ja do swojego. Cały czas nurtował mnie ten jej tajemniczy wielbiciel. Po przeanalizowaniu informacji, jakie udało nam się z niego wyciągnąć i porównanie ich z planem lekcji to z 1/3 szkoły zostały mi tylko 3 klasy: A, K i nasza. Niestety na stronie szkoły nie było spisu uczniów poszczególnych klas, więc nie mogłam zobaczyć ilu potencjalnych kandydatów jest w kręgu podejrzanych. Rany, mogłabym zostać jakimś detektywem. I tak dużo w ciągu jednego popołudnia odkryłam.
 - Może byś w końcu pokazała, że żyjesz? – usłyszałam głos Zbyszka, który stanął w progu.
 - Tadam – pomahałam ręką, nie odrywając wzroku od laptopa.
 - Rusz tyłek. Gości mamy.
 - Jakich? – zaciekawiłam się.
 - Chodź, to zobaczysz – rzucił i zniknął z mojego pola widzenia. Zamknęłam laptopa i poszłam w kierunku głosów, czyli do salonu. Uśmiechnęłam się szeroko, widząc babcię i dziadka. Od razu się z nimi przywitałam, mocno przytulając.
 - Czemu nie uprzedziliście, że wpadniecie? Ugotowałabym coś fajnego – rzuciłam.
 - To był taki spontaniczny pomysł. Nie przejmuj się nami – machnęła ręką kobieta. – 2 dni i nas nie ma.
 - Mam nadzieję, że nas przygarniecie? – zaśmiał się dziadek.
 - To raczej oczywiste – uśmiechnął się Zbyszek. – Czego się napijecie?
 - Herbaty – odpwiedzieli równo.
 - Zrobię – zgłosiłam się i wyszłam.
 - Pomogę ci – usłyszałam brata. Oho, coś chce, bo nigdy nie jest chętny do pomocy.
 - Zuz, bo jest problem – rzucił.
 - Tak czułam. Jaki?
 - Nie mamy dla nich miejsca do spania – podrapał się po głowie.
 - Przecież dam im swoje łóżko, a ja się kimnę na materacu, co za problem – wywróciłam oczami.
 - Ale ten nasz materac jest dziurawy…
 - Wszystko zepsujesz – mruknęłam niezadowolona. – Na kanapę nie idę!
 - Ja też! Ktoś mógłby iść do Michała, bo ma wolny pokój.
Nastała chwila ciszy.
 - Kamień, papier, nożyce? – zaproponował. Kiwnęłam głową. Kurde, pierwszy raz chciałam z nim w to przegrać. Na trzy-czte-ry wytawiliśmy ręce. Zbyszek pokazał kamień, a ja papier. Znaczyło to, że wygrałam. Cholera, ja i to moje wygrywanie ciagłe.
 - Ej, jeszcze raz. Do 3 wygranych jak w siatkówce – oburzył się.
 - O Jezu, to pójdę ja, przecież to nie jest problem -  rzuciłam niby od niechcenia.
 - Serio? Jesteś boska! – cmoknął mnie siarczyście w policzek.
 - Powiedz mi coś, czego nie wiem – zaśmiałam się.
Bartman pomógł mi zrobić gorące napoje dla dziadków. Znalazłam w szafce jakieś ciastka, więc wysypałam je na talerzyk i zaniosłam do salonu. Zibi zniknął na chwilę żeby załatwić z Kubiakiem sprawę mojego noclegu. Wrócił i oznajmił, że przyjmujący nie planował żadnej namiętnej randki, więc mogę przyjść. Czyli w sumie randka przyjdzie do niego. Biedny, nieświadomy Zbysiu.
 - Mam nadzieję, że nie robimy wam zbytniego kłopotu – powiedziała babcia.
 - Nie no, skąd – zaprzeczył od razy Zbyszek.
 - Chcieliśmy zobaczyć, co u was słychać, bo wy nie macie czasu nas odwiedzić – dodał dziadek.
 - Obiecuję, że po maturze do was przyjadę na dłużej – uśmiechnęłam się.
 - A ja po sezonie. Może uda się Asię też przekonać i przyjedzie ze mną – wtrącił siatkarz.
 - Właśnie, musimy tą twoją Asię w końcu poznać!
 - Zaproszę ją jutro, spokojnie.
 - A ty Zuziu, przyprowadzisz jakiegoś swojego kawalera?
 - Niestety nie mam swojego na własność – zaśmiałam się.
 - Taka śliczna dziewczyna i nie ma? Oj coś kręcisz – zdziwił się dziadek.
 - No widzisz, dziadku, nikt mnie nie chce – wzruszyłam ramionami.
 - I póki co to dobrze, bo mature masz – przypomniał Zibi. Wywróciłam jedynie oczami. I tutaj temat zszedł na moją naukę, a później treningi Zbyszka. W końcu zaczęliśmy się zbierać do spania. Wzięłam swoje rzeczy do torby i poszłam do mieszkania wyżej. Zapukałam i od razu weszłam do środka. Michał wyszedł z kuchni, wycierając ręce w ręcznik. Czyżby coś gotował? Wow.
 - Hej, mała – pocałował mnie na powitanie.
 - No cześć. Co ty tam kombinujesz w tej kuchni? – zaciekawiłam się. Odłożyłam swoje rzeczy pod ścianę.
 - Sushi – wyszczerzył się. – Jedyne co mi wychodzi.
 - Oo, a podzielisz się?
 - To zależy z kim – uśmiechnął się.
 - Z dziewczyną poza którą świata nie widzisz, np.? – zaśmiałam się.
 - Okej. Daj mi znać, jak przyjdzie.
 - Debil – mruknęłam, gdy parsknął śmiechem, widząc moją minę.
 - Chodź, złośnico. Zjemy sobie kolację w kuchni – pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do stołu. Jego i sushi było naprawdę dobre. W sumie jadłam je już nie raz i z każdym następnym razem były coraz lepsze. Potem włożylimy brudne naczynia do zmywarki.
 - Proszę, możesz pierwsza skorzystać z łazienki – wskazał na drzwi na końcu korytarza.
 - Jaki ty dobroduszny – zaśmiałam się. – Dziękujębardzo. Chętnie skorzystam.
 Wzięłam szybki prysznic żeby nie tamować łazienki. Ubrałam bieliznę, a następnie dresowe spodenki. Niestety zapomniałam wziąć górnej części garderoby. Zaklęłam cicho pod nosem. Związałam włosy w byle jakiego koka i w samym staniku wyszłam. Przed Michałem się  już nie krępowałam.
 - Ulala – zagwizdał siatkarz.
 - Poratowałbyś mnie jakąś koszulką? Zapomniałam swojej – skrzywiłam się.
 - Po co? I tak ją zaraz z ciebie ściągnę – położył swoje dłonie na moich biodrach.
 - Taki jesteś pewny siebie? – przygryzłam dolną wargę.
 - Bardzo – wymruczał mi do ucha. – Jutro niedziela, czyli nie ma treningu.
 - Tak to sobie wykombinowałeś – zaśmiałam się cicho. – To najpierw mnie złap!
Wyrwałam mu się i ze śmiechem zaczęłam uciekać. Kubiak ocknął się po chwili i zaczął mnie gonić. Trochę jak dzieci, ale przynajmniej było zabawnie. W końcu zostałam zapędzona w kozi róg, a dokłądniej do sypialni. Michał pchnął mnie na łóżko, a sam zawisł nade mną.
 - Ktoś tu był niegrzeczny – pokręcił głową.
 - I niech zgadnę, nie byłeś to ty – zaśmiałam się.
 - Bingo, mała – wyszczerzył się.
 - Musisz mnie teraz ukarać – przygryzłam dolną wargę.
 - Z przyjemnością, kochanie – uśmiechnął się i wpił namiętnie w moje wargi. Tym razem nie było tak powoli i delikatnie jak za pierwszym razem. Byliśmy oboje tak rozpaleni, że o spokojnym badaniu swoich ciał nie było mowy. To była namiętna noc. Michał zdecydowanie dominował, jednak był przy tym bardzo czuły. O mamo, jak mnie to kręciło! Po wszystkim ciężko było nam unormować oddech.
 - Czujesz się wystarczająco ukarana? – wysapał po chwili.
 - Chyba muszę być częściej niegrzeczna – zaśmiałam się, biorąc głębokie wdechy.

 - Nie mam nic przecwiko – puścił mi oczko. Ostatecznie otrzymałam koszulkę, o którą prosiłam parę godzin wcześniej. Skończyło się na tym, że spałam tylko w niej.


__________________

Przepraszam jeśli są jakieś błędy, ale dodaję bez sprawdzania, bo czas ;/
I niestety mam przykrą wiadomość, że to ostatni rozdział jaki mam. teraz będą pojawiać się rzadziej ;/
Pozdrawiam ;*

12 komentarzy:

  1. Super:) Fajnie, że są szczęsliwi:) Ciekawe kiedy Zbyszek się dowie? :DD Heheh
    Do następnego ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że Kubiakom się układa. :)
    I mimo, że rzadziej, to zaglądać będę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Jezu,czekam na kolejny *-* oby byl jak najszybciej! Nie każ mi czekać :((

    OdpowiedzUsuń
  4. jak to rzadziej ;c jajku ja sie tak do tego przywiązałam! *.*
    nie zrobisz mi tego, prawda :c ?
    jeśli masz czas i ochotę to zapraszam do siebie na 3 rozdział :) i-am-just-ordinary-girl.blogspot.com
    Ps. Przepraszam za spam ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe co to za cichy wielbiciel. Myślę, że to dobry znajomy dziewczyn. Przecież od tak by nie dostał numeru Gabi ;) Oczywiście to są tylko moje przypuszczenia ;)
    Na początku myślałam, że to Zbyszek uraczy Kubiaka swoim towarzystwem ;) Jednak było po mojemu :D Czułam, że to będzie namiętna noc... Mam nadzieję, że byli cicho i Zibi, ani dziadkowie ich nie usłyszeli :P
    Czekam na next! <3
    Zapraszam do siebie
    http://mazury-kraina-milosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny !! : ( ale chyba mi tego nie zrobisz :( kocham tego blooga :(

    OdpowiedzUsuń
  7. No właśnie bo mnie zastanawia czy tego wszystkiego co się dzieje u Kubiaka nie słychać, na dole u Bartmana. Ale z tym spaniem u kubiaczyny dobre było! Mam jednak nadzieję, że uda ci się pisać i szybko się tu znów pojawisz.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Będę czekać na każdy z niecierpliwością :)
    Właśnie muszę się zgodzić,czy tego co się u Kubiaka dzieje nie słychać u Bartmana???
    Świetny rozdział,czekam na kolejny.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. hahaahaha Kocham Zbyszka :D. Uwielbiam nabijać się z osób jak mają kaca hahah :D. Chcę wielkie buuummm ! Chcę żeby Bartman się dowiedział że oni są razem !!! Tak jak czytelniczki wyżej jestem ciekawa czy tego nie słuchać na dole u Bartmana ? hahaah Zajebisty rozdział :) Pozdrawiam Dooma :)
    PS. Zapraszam do mnie na nowe rozdziały. Jestem ciekawa twojej opinii :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ta, nie ma to jak kamień, papier, nożyce xD
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy kolejny? Już się nie mogę doczekać!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Dodaj w końcu nowy rozdział! Najlepiej jakiś gdzie nasi zakochance mają upojną noc i opiszesz to szczegółowo! :3

    OdpowiedzUsuń