4.11.2014

Rozdział 16

Zajęta muzyką, którą miałam w uszach nie usłyszałam pukania do drzwi. Zauważyłam jednak otwierające się drzwi. Już byłam przygotowana na wydarcie się na Bartmana, ale okazało się, że to jego partnerka. Ściągnęłam słuchawki.
 - Mogę? – spytała nieśmiało.
 - Ty tak – odparłam. Blondynka zamknęła drzwi i usiadła koło mnie na łóżku.
 - Chciałabym pogadać, bo właśnie przeprowadziłam poważną rozmowę z Zibim – zaczęła.
 - Jeżeli chcesz żebym przyjęła jego przeprosiny, albo ja go przeprosiła to nie ma szans.
 - Nie o to chodzi – pokręciła głową. – Widzisz, bo ja go nawet trochę rozumiem. Znaczy tylko to, że chce cie chronić. On po prostu nie wiedział, że robi to w zły sposób.
 - Ale dlaczego on nie pozwoli mi mieć chłopaka? – jęknęłam.
 - Nie, ze ci nie pozwala…
 - To jak wyjaśnisz, że moje poprzednie związki skończyły się, zanim zdążyły się dobrze zacząć? – spytałam z wyrzutem. – Nie wiem, co im nagadał, ale obaj unikali mnie jak ognia. Jeden nawet często chodził na mecze i nagle przestał.
 - Fakt, zachował się jak kretyn – westchnęła. – Postaram się mu przemówić do rozumu.
 - I tak to nic nie da – wzruszyłam ramionami.
 - Jak zacznę mu tłuc do tego głupiego łba codziennie, to w końcu zmądrzeje – uśmiechnęła się.
 - Jesteś pewna, że mówimy o moim bracie? – zaśmiałam się.
 - Zuza, mogę cię o coś spytać?
 - Jasne, nie krępuj się.
 - Czy ty masz kogoś na oku, że zaczęłaś taki temat?
 - Może – odwróciłam wzrok.
 - Jak kiedyś będziesz chciała, to możesz ze mną porozmawiać o wszystkim.
 - Dziękuję, Asia – uśmiechnęłam się lekko. – Mój brat ma wielkie szczęście, że znalazł sobie taką dziewczynę.
 - I że ma taką świetną siostrę – uśmiechnęła się i przytuliła mnie po przyjacielsku. Michalska była naprawdę wspaniała. Idealna kandydatka na moją przyjaciółkę. Jednak na razie nie mogłam jej powiedzieć o pewnym fakcie, który ukrywamy z Michałem przed wszystkimi. Gdyby jednak problem  ze Zbyszkiem się nie chciał naprawić, to na pewno jej się zwierzę. Mogłam być pewna, że mi pomoże.

Zbyszek oczywiście wieczorem przyszedł skruszony. Postanowiłam, że nie będę się z nim kłócić, bo to nie ma sensu. W końcu mieszkamy pod jednym dachem i jesteśmy rodzeństwem. Gdybyśmy się cały czas zabijali wzrokiem, to w końcu by któreś nie wytrzymało. Mimo wszystko, Zibi był dobrym bratem, poza tym przesadnym chronieniem mnie. Nie mógł mi przecież wszystkiego zabraniać. To był idealny moment, by oznajmić mu, że w piątek wybieram się ze znajomymi do klubu. Nie chcąc mnie zdenerwować, zgodził się bez wahania i nawet życzył dobrej zabawy. Ostrzegłam go także, że ma tam nie przychodzić ani nie nasyłać żadnego kolegi. Chciałam w końcu trochę odetchnąć od jego siatkarskiego świata. Postanowiłam powiedzieć Asi żeby go przypilnowała. Zgodziła się od razu.

W czwartek po szkole poszłam z Gabi na zakupy. Wcześniej byłyśmy u mnie, by zostawić te ciężkie plecaki. W czwartki zawsze mieliśmy dużo lekcji, a co za tym idzie – dużo podręczników. W galerii Jastrzębie odwiedziłyśmy większość sklepów, by w końcu znaleźć coś odpowiedniego. Byłam zadowolona z zakupów. Oprócz czegoś na imprezę dokupiłam także parę rzeczy codziennego użytku. Zibi dał mi swoją kartę kredytową, więc mogłam szaleć. Oczywiście ostrzegł mnie, żebym byłam rozsądna, bo jego wypłata dopiero za jakiś czas. Przecież nie wykorzystałabym całej jego kasy, taka głupia nie byłam. Lubiłam się jednak czasem z nim podroczyć.
Po zakupach wróciłyśmy do mojego mieszkania. Zamówiłam pizze, żeby ten baran z głodu nie umarł, bo przecież nie umie sobie nic ugotować. Gabryśka też została i zjadła z nami. Wieczorem odprowadziłam ją na przystanek, bo było już ciemno, więc razem byłoby raźniej. Sama wracać się nie bałam, bo nie raz już to robiłam. Miałam jednak dziwne wrażenie, że ktoś za mną idzie. Odwróciłam się i zauważyłam zakapturzonego mężczyznę. Przyspieszyłam kroku. On niestety też. Przełknęłam ślinę. W pewnym momencie złapał mnie za rękę i szarpnął tak że znaleźliśmy się w zaułku. Serce podeszło mi do gardła.
 - Boisz się? – usłyszałam znajomy śmiech i uderzyłam napastnika.
 - Głupek – warknęłam. – Na zawał bym zeszła.
 - Nie wiedziałem, że taka strachliwa jesteś, mała – puścił mi oczko, a następnie namiętnie pocałował.
 - Stęskniłem się – wymruczał mi prosto w usta.
 - Ja też – odparłam, obejmując go za szyję. W takim miejscu mogliśmy się obdarzać czułościami, bo w ciemnościach nic nie widać.
 - Gdzie byłaś? – zapytał, gdy wracaliśmy w kierunku naszego bloku.
 - Odprowadzić Gabi na przystanek – wyznałam.
 - Dobrze, że Gabi, a nie jakiegoś kolesia – pogroził mi palcem.
 - A co, zazdrosny jesteś, Miśku? – zaśmiałam się.
 - Jak diabli – objął mnie w pasie i pocałował.
 - Spokojnie, Zbyszek by mi nie pozwolił szlajać się z żadnym chłopakiem po nocy – wyznałam niby z uśmiechem, ale smutno.
 - No tak, opowiadał mi na treningu czemu trzaskałaś wczoraj drzwiami – westchnął. – Zrobiłem mu kazanie. Powiedział, że Aśka mówiła mu to samo.
 - Wszyscy mówią, ale co z tego, jak on by mnie najchętniej do zakonu wysłał – wzruszyłam ramionami.
 - Mała, nie martw się – powiedział troskliwie. – Zobaczysz, że niedługo będziemy mu mogli o nas powiedzieć.
 - Ta, chyba za 100 lat.
 - Więcej optymizmu, Bartmanówna. Uśmiech poproszę – zatrzymał się na schodach i popatrzył na mnie. Uniosłam lekko kąciki ust w górę. – Nie taki. Chcę duży i piękny uśmiech. Specjalnie dla mnie.
Spełniłam jego prośbę. Cmoknął mnie w nos i odprowadził pod drzwi. Pożegnałam się z nim i weszłam do mieszkania. Opowiedziałam bratu o zakapturzonym napastniku, przez którego najadłam się strachu. Oczywiście pominęłam fragment o całowaniu się w zaułku. Tak, jak mogłam się domyślić, Zbyszka to rozbawiło. Oburzona poszłam do łazienki, gdzie wzięłam długą kąpiel.

W końcu nadszedł piątek. Lekcje minęły szybko. W domu zrobiłam obiad, żeby Zbyszek nie głodował, a potem zajęłam się robieniem pedicure i manicure. Zdecydowałam się na krwisto-czerwony lakier do paznokci.
 - O której wrócisz? – zapytał, siadając koło mnie na kanapie. Wzruszyłam ramionami, nie odwracając wzroku od precyzyjnych ruchów pędzelka, jakie chciałam uzyskać.
 - Pewnie późno – odparłam.
 - Tylko nie pij za dużo żebyś się do domu dotoczyła – zaśmiał się.
 - Zbysiu kochany, ja to nie ty. Znam umiar.
 - Ej, ja też znam!
 - Przy twoim umiarze, ja to abstynentka – parsknęłam śmiechem.
 - Wredny, mały potwór – mamrotał pod nosem.
 - Gdyby nie to, że mam świeżo pomalowane paznokcie, to byś oberwał.
Gdy lakier wysechł poszłam wziąć relaksująca kąpiel, bo czasu miałam dużo. Nasmarowałam się truskawkowym balsamem do ciała i wysuszyłam włosy, które następnie pokręciłam lekko lokówką, dzięki czemu miałam delikatne loki. Dość ładnie wyszły. Zawsze miałam bliżej nieokreśloną fakturę włosów. Ani to proste, ani kręcone. Dlatego dzięki lokówce jakoś wyglądały. Potem się ubrałam (link). Sukienka była krótka, ale tyłkiem nie świeciłam. Dlugość idealna. W dodatku to rozcięcie na plecach. Od razu się zakochałam w tej sukience, gdy ujrzałam ją w witrynie sklepowej. Do tego czarne klasyczne szpilki i wyglądałam wręcz nieziemsko. Przynajmniej taką miałam nadzieję, że wyglądam. Bałam się trochę, że Zbyszek mnie tak nie puści, więc narzuciłam beżowy żakiet, a potem w klubie zostawię go w szatni. Brat powiedział, że może mnie odwieźć, więc równo o 20 wchodziłam do klubu. Zbędne ubrania zostawiłam w szatni i z torebką, w której miałam kluczyk do swojej szafeczki weszłam na salę. Rozejrzałam się, ale nie widziałam nigdzie moich znajomych. W końcu ktoś pociągnął mnie za rękę. To byłą Gabryśka. Cmoknęłam ją na powitanie w policzek.
 - Ślicznie wyglądasz – powiedziałam, widząc jej strój (link).
 - Ty też rozwalasz – puściła mi oczko. – Chodź do naszego stolika.
Chłopcy też tam byli, wiec się przywitałam z nimi. Zamówiliśmy po drinku na początek. Ludzie dopiero się schodzili, choć lokal był otwarty już wcześniej. W końcu po jakimś czasie ruszyliśmy na parkiet. Szybko zmył się Wojtek, bo wpadła mu w oko jakaś laska. Tak mu się oczy zaświeciły na jej widok, że nie wiem, czy pamiętał jak się nazywa. Byłaby wtopa przy przedstawianiu się.

Impreza trwała w najlepsze. Drink za drinkiem, a potem to już kieliszki szły. Sam barman postawił mi i Gabi kilka, gdy się ładnie uśmiechnęłyśmy. Jarek niestety zmył się przed północą, bo musiał wstać wcześniej, bo gdzieś wyjeżdżał, do rodziny. Zostałyśmy z Gabi same, bo Wojtek wciąż bawił się w towarzystwie uroczej nieznajomej. Nieźle już szumiało mi w głowie. Zwykle nie przesadzałam z alkoholem, ale tej nocy wszystko mi tak dobrze wchodziło. Byłam cała roześmiana. Nawet nie zauważyłam, że zginęła mi przyjaciółka, gdy tańczyłam z jakimś facetem. Znalazłam ją przy barze, jak jakiś przystojniak z nią flirtował. Widać było, że jej się to podoba, więc nie chciałam jej przeszkadzać.
 - Coś się stało?! – krzyknął mi do ucha mężczyzna, z którym tańczyłam. Głośno było w klubie, więc musiał to zrobić żebym go usłyszała.
 - Przyjaciółka mnie wystawiła – zaśmiałam się, bo procenty nieźle mi szumiały w głowie.
 - To może zechcesz ze mną spędzić wieczór?
 - Chętnie. Zuza jestem – wystawiłam w jego kierunku rękę.
 - Darek – uścisnął ją.
Zaczęliśmy tańczyć, a potem poszliśmy razem do stolika się napić. Darek był strasznie zabawny. Praktycznie cały czas się śmiałam, co pewnie było też spowodowane ilością wypitych trunków. Znowu po kilku kolejkach wróciliśmy na parkiet. Muzyka była świetna, typowo dyskotekowa. Migające światła raziły w oczy, a dym dodawał klimatu. Wszyscy ludzie ocierali się o ciebie w tańcu. Poczułam jak Darek kładzie dłonie na moich biodrach i przysuwa się bliżej. Moje plecy stykały się z jego torsem. Zmysłowo ocieraliśmy się biodrami w rytm muzyki. Przymknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu. Poczułam jego oddech na mojej szyi.
 - Pociągasz mnie, piękna – wymruczał mi do ucha. Zaśmiałam się i nic nie odpowiedziałam. Jedna z jego dłoni przeniosła się z bioder na podbrzusze. Zjeżdżał nią po moim udzie, kołysząc dalej. Chciał wsunąć ją pod sukienkę, ale ją zepchnęłam.
 - Nie jestem taka, mój drogi – odwróciłam się do niego twarzą. Uśmiechnął się łobuzersko. 
 - Może usiądziemy? – zapytał. Przytaknęłam, więc skierowaliśmy się w kierunku stolika, który był na końcu sali. Chciałam usiąść obok niego, ale pociągnął mnie tak, że usiadłam na jego kolanach okrakiem. Objął mnie żebym się nie zsunęła.
 - Chciałam usiąść normalnie – stwierdziłam.
 - Ale stąd mam lepszy widok na ciebie – puścił mi oczko. Chyba. Mogło mi się wydawać, bo obraz mi się zamazywał.
 - Co ty chcesz, co? – przechyliłam głowę w bok.
 - Ciebie, maleńka – wyszeptał i wpił się zachłannie w moje wargi. Nie chciałam tego. Był strasznie brutalny i nachalny. Zaczął mnie macać, a ja się wyrywać. W porę zauważył to Wojtek, bo szybko przybiegł i odciągnął tego gościa. Cała się wręcz trzęsłam. Wyprowadził mnie z zatłoczonego parkietu, a po drodze zgarnął Gabi. Przyjaciółka mnie przytuliła, gdy się dowiedziała, co się stało.
 - Odprowadzę cię – zaproponował Dębski.
 - Nie, nie trzeba – pokręciłam głową. – Zadzwonię po Michała.
 - A czemu nie po brata? – zdziwiła się Starska.
 - Wiesz jaką awanturę by tu zrobił? Poza tym wolę żeby mnie nie widział najebanej.
Ledwo na nogach stałam. Udało mi się jednak dodzwonić do Kubiaka. Obiecał być za góra 10 minut. I tak też było. Pożegnałam się z znajomymi i wsiadłam chwiejnym krokiem do Infiniti. Przyjmujący spojrzał na mnie troskliwie.
 - Coś się stało, tak?
 - Jedź, proszę cie. W mieszkaniu ci opowiem – wymamrotałam, przymykając powieki.
Szatyn spełnił moją prośbę. Po chwili byliśmy w bloku, a następnie w jego mieszkaniu. Zdjęłam buty i poszłam do salonu. Oczywiście nie sama. Asekurował mnie Michał, bo inaczej zaliczyłabym bliskie spotkanie z podłogą. Strasznie kręciło mi się w głowie. Pierwszy i ostatni raz tyle alkoholu na raz.
 - Masakra, ale się zalałaś – zaśmiał się.
 - I kurwa żałuję – mruknęłam, wtulając się w jego tors. – Przepraszam Misiu.
 - Ale za co? Jesteś dorosła, możesz pić.
 - Bo on… ja  nie chciałam. Przysięgam – bełkotałam, a z moich oczu zaczęły wypływać łzy.
 - Jaki on? – poczułam, że jego ciało się napięło. – Ktoś cię skrzywdził?
 - Bo my tańczyliśmy i chciałam odpocząć. On mnie zaczął całować. Michał, ja naprawdę nie chciałam – wybuchnęłam płaczem. Było mi tak strasznie głupio i wstyd, że go zdradziłam.
 - Ale nic ci więcej nie zrobił, tak? – zmartwił się i mnie mocno przytulił.
 - Wojtek go uderzył. Michał, ja nie chciałam cie zdradzić, przysięgam – łkałam.
 - Ciii, nie zdradziłaś mnie – pocałował mnie w czoło. – Dobrze, że nic ci się nie stało.
 - Nie jesteś zły? – zamrugałam kilka razy oczami.
 - Nie jestem – uśmiechnął się. – Ale temu kolesiowi obiłbym mordę. Nie powinien robić czegoś w brew twojej woli.
 - Mogłam z nim nie tańczyć – znowu wybuchnęłam płaczem.

 - Skąd mogłaś wiedzieć, mała – kołysał mnie w swoich ramionach. Po chwili zaczęłam się uspokajać. Byłam wdzieczna Kubiakowi, że nie jest zły na mnie. Nie jeden na jego miejscu już by zerwał z dziewczyną. Zaczęłam robić się senna. Ostatnie co pamietam, to jak Michał zaniósł mnie na rękach do jego sypialni. 

_______________

Info na blogu u Blanki. Zapraszam do zapoznania się ;)
Pozdrawiam ;*

11 komentarzy:

  1. Oj Zuza, Zuza. Ty alkoholiku jeden!
    Ciekawa jestem kiedy powiedzą Zbyszkowi...
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to ladnie Zuzka zaszalala.. mam nadzieje,zeten caly darus nie namiesza tu za bardzo,.
    Ciesze sie, ze michal jest taki troskliwy i wyrozumialy :)
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba aż za bardzo wczulam się w bohaterkę bo sama miałam łzy w oczach i poczucie winy :/ Hahahahahaah Jak to czytałam to przeypomnialam sobie jedną piosenke. Hahahaha Michał jeste zajebistym facetem i tyle ! Hahahah Pozdrawiam Dooma :)
    PS. Nowy rozdział u mnie !!!! Zapraszam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że nic jej sie nie stało. Fajnie,że Michał jest taki wyrozumiały i kochany <3 Superr:))) Do następnego ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. ooooo jaki Misiek kochanyy *.* Świetny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś mi się wydaje(oby źle) że Daruś zostanie na dłużej.
    Zapraszam na 34 zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. No nieźle. Dobrze, że pojawił się Wojtek i wszystko dobrze się skończyło. I fajnie, że Kubiak jest wyrozumiały i nie ma do niej pretensji o coś, co nie do końca zależało od niej.

    OdpowiedzUsuń
  8. [SPAM]

    Isobel i Charlie. Są jak ogień i woda. Co ich łączy? Równie silna nienawiść do siebie nawzajem. Pewien mężczyzna powiedział kiedyś Charliemu: Miłość, nienawiść. Dzieli je taka cienka linia. Wtedy jeszcze nie rozumiał jaka moc drzemie w tych słowach. Niebawem przekonają się o tym oboje. Pewnej feralnej nocy, kiedy zderzą się dwa światy, wywołają lawinę zdarzeń. Będzie to historia o miłości. To historia o miłości od tej gorszej, najbardziej skomplikowanej strony. Słodko-gorzka i prawdziwa.
    ZAPRASZAM: Your perfect imperfections
    ZWIASTUN: klik

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział:) Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  10. W końcu udało mi się nadrobić całe opowiadanie. Uwielbiam je <3 Świetnie piszesz, masz super pomysł co do fabuły. Ukryta miłość, prawie jak Romeo i Julia ;)
    Jestem ciekawa jak to się dalej potoczy, jak zareaguje Zibi na związek siostry z przyjacielem. Coś czuję, że nie będzie kolorowo :P W sumie dobrze by było ;)
    Czekam na kolejny! <3

    PS. zapraszam do siebie :)
    http://mazury-kraina-milosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział no Zuza zaszalała i dobrze że nic się w tym klubie nie stało. Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń