17.06.2015

Rozdział 29

Dni mijały dość szybko. Czy coś się u mnie zmieniło? Powoli próbowałam się jakoś otrząsnąć po tej próbie samobójczej. Jednak nadal nie mogłam sobie poradzić z tym, co sama sobie zrobiłam. Praktycznie całymi dniami siedziałam w domu. Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić, choć niestety czasem musiałam. Zbyszek co 2 dni zawoził mnie do psychologa, choć za każdym razem mówiłam, że to bez sensu, bo siedziałam w tym gabinecie i nie odzywałam się ani słowem poza ‘’dzień dobry’’ i ‘’do widzenia’’. Zibi wspierał mnie i starał się nie drążyć w tym temacie, choć doskonale wiedziałam, że tak samo jak wszyscy inni chciał wiedzieć, co skłoniło mnie do takiego tchórzostwa. Mimo, że byłam już bardziej rozmowa i chciałam wrócić do świata żywych, to jednak nie chciałam nikomu o tym wszystkim opowiedzieć.

 - Długo jeszcze? - jęczał Zbyszek, stojąc pod łazienką.
 - No chwilę – mruknęłam, kończąc makijaż. Westchnęłam, widząc swoje odbicie w lustrze. Było zakończenie roku szkolnego, a właściwie zakończenie szkoły dla maturzystów. Za 1,5 tygodnia zmierzę się z tym przeklętym egzaminem dojrzałości, ale na razie musiałam przeżyć spotkanie z klasą, a najbardziej obawiałam się jednej osoby.
Przyjrzałam się swojemu odbiciu. Chyba nie było źle. Makijaż miałam delikatny, a strój (link) skromny i odpowiedni do powagi uroczystości. W dodatku wolałam nie rzucać się w oczy. Teraz było mi to najmniej potrzebne. Poprawiłam jeszcze raz włosy i wyszłam z pomieszczenia.
 - No w końcu – brat wywrócił oczami. – Ile można się stroić?
 - Nie stroiłam się, tylko ubierałam – wzruszyłam ramionami. – Jedziemy?
 - Tak, tylko wezmę kluczyki – powiedział i podszedł do szafki.

Auto Bartmana podjechało pod budynek mojej szkoły. Widziałam dużo ludzi z mojego rocznika, którzy zmierzali w kierunku wejścia na salę gimnastyczną. Zaczęłam się stresować, obawiać i żałować, że zgodziłam się pójść na to zakończenie.
 - Dasz radę – brat ścisnął moją dłoń. Spojrzałam na niego smutno.
 - No nie wiem – westchnęłam. – Jak sam zauważyłeś ostatnio, jestem strasznie słaba.
 - Ale zauważyłem też, że powoli wraca moja twarda siostrzyczka, więc głowa do góry i idź im pokaż, że z tobą wszystko w porządku – puścił mi oczko.
 - Dzięki, Zbyszek – pocałowałam go w policzek. – Koło 12 powinno się już skończyć, z tego co pisała mi Gabi.
 - Zuzka, nie dam rady przyjechać – skrzywił się. – Ale Michał obiecał mnie zastąpić. Powiem mu żeby był przed 12.
 - Dzięki – uśmiechnęłam się lekko i wyszłam z samochodu. Obecność Michała nadal przypominała mi o mojej głupocie, ale teraz potrafiliśmy się już w miarę normalnie przy sobie zachowywać. A raczej ja się tego nauczyłam.
Wolnym krokiem ruszyłam w stronę hali. Niepewnie weszłam do środka. Na szczęście póki co nie zauważyłam żadnych znajomych. Chociaż tyle. Miałam zamiar usiąść w tyle żeby nie rzucać się w oczy, ale niestety każda klasa miała swój sektor. Że też musiałam być w klasie A ?! Ze spuszczoną głową skierowałam się w tamtym kierunku, licząc, że może jakimś cudem nikt znajomy na razie mnie nie pozna. Włosy zasłaniały przecież moją twarz.
 - Zuza, nareszcie! – usłyszałam w tej chwili głos swojej przyjaciółki i po chwili tonęłam w jej ramionach. Przez ostatni miesiąc widywałyśmy się sporadycznie. Stęskniłam się za nią, ale w tym momencie za bardzo zwracała na na nas uwagę.
 - Udusisz mi, Gaba – mruknęłam, a ona odsunęła się ode mnie.
 - Ładnie wyglądasz – uśmiechnęła się. – Chodź do nas, chłopaki się strasznie za tobą stęsknili.
Nie miałam właściwie wyboru, bo pociągnęła mnie za rękę w kierunku 3 rzędu. Jarek z Wojtkiem otworzyli szeroko oczy na mój widok, a po chwili każdy się ze mną przywitał i przytulił. Nareszcie mogłam usiąść i udawać, że mnie tu jednak nie ma, żeby przypadkiem Iza mnie nie zauważyła. Spostrzegłam ją w pierwszy rzędzie, jak gadała o czymś zawzięcie ze swoimi psiapsiółami. Aż wzdrygnęłam się na jej widok. Od pamiętnego dnia nie miałam z nią kontaktu i wolałam nie mieć. Nie zniosłabym tego triumfalnego spojrzenia.
 - Wiesz jak bez ciebie nudno było? Masakra – przyznał Dębski, a ja uśmiechnęłam się lekko do niego.
 - Mi też was brakowało. Trochę się nudziłam w domu – odparłam.
 - Ale tak ogólnie, to jak się czujesz? – zapytał blondyn.
 - Lepiej, na szczęście.
 - Po odebraniu świadectw idziesz z nami na piwo? – spytała Starska. Pokręciłam przecząco głową.
 - Nie mam ochoty na razie na takie wypady, przepraszam – spuściłam głowę.
 - Jasne, rozumiemy – odparł Wojtek.
 - Mogę wpaść jutro do ciebie? – zapytała przyjaciółka.
 - Okej, czemu nie – uśmiechnęłam się. Miałam nadzieję, że zaczniemy z Gabrysią naprawiać naszą przyjaźń, bo niestety ostatnio nasz kontakt był gorszy, czemu sama byłam winna.

W końcu cała ta uroczystość się rozpoczęła. Prowadził ją samorząd szkolny, a dokładniej zastępca przewodniczącego i skarbnik, gdyż przewodniczący był jednym z maturzystów. On także zabrał rzecz jasna głos, jako nasz reprezentant. Po ckliwej gadce dyrektora, przewodniczącej rady rodziców, krótkim występie artystycznym oraz wręczeniu nagród zasłużonym uczniom mogliśmy opuścić salę w celu udania się po raz ostatni do naszych klas i odebrania świadectw. Chodziłam do tej szkoły tylko rok, więc nie byłam aż tak zżyta z tym miejscem, jak np. inni, ale w sumie będzie mi brakowało tych beztroskich czasów szkoły, kiedy jedynym problemem było, jak zwiać z lekcji żeby Zbyszek się nie dowiedział. Jednak na chwile obecną cieszyłam się, że nie będę oglądać już niektórych twarzy.
Zajęłam miejsce w ostatniej ławce i liczyłam, że nasza wychowawczyni nie będzie każdego wywoływać na środek klasy aby wręczyć świadectwo. Niestety nadzieja matką głupich i nasza kochana nauczycielka każdego prosiła do swojego biurka. Dawała świadectwo, ściskała dłoń i gratulowała ukończenia szkoły. Siedziałam jak na szpilkach i nerwowo wyczekiwałam swojej kolei. Jak dotąd moje spojrzenie nie zarejestrowało wzroku Izy skupionego na mojej osobie, ale wiedziałam, że w końcu zobaczy, że tu jestem. Postanowiłam iść z podniesioną głową i udawać twardą. W domu dam upust swoim emocjom.
 - Zuzanna Bartman – usłyszałam i wstałam z miejsca. Podeszłam do kobiety, która z uśmiechem podała mi świadectwo. – Gratuluję.
Miałam wrażenie, że cieszy się z mojego przyjścia do szkoły. Odwzajemniłam gest i wróciłam do ławki. Na moje nieszczęście zauważyłam drwiące spojrzenie Izy. Mimowolnie zadrżałam i szybszym krokiem wróciłam na miejsce.
 - Coś tak zbladła? – zapytała szeptem Gabi.
 - Co? Wydaje ci się – pokręciłam głową, chcąc ją zbyć. Nadal czułam na sobie spojrzenie znienawidzonej ‘’koleżanki’’. Marzyłam o tym żeby wreszcie stąd wyjść, a potem jak najszybciej znaleźć się w aucie przyjmującego. Dostałam wiadomość, że już czeka przed szkołą. Na szczęście on zawsze był punktualny.
 - Zatem, moi drodzy, pozostaje mi tylko życzyć wam połamania długopisów. Rozwiązujcie zadania na maturze z głową, bardzo was proszę. No i dobrej zabawy na najdłuższych wakacjach w życiu  - rzuciła na koniec wychowawczyni. Wszyscy zaczęli się zbierać, więc szybko pożegnałam się z przyjaciółmi i niemal jak rakieta wybiłam z klasy. Po schodach na dół wręcz zbiegłam. Gdy wyszłam ze szkoły, to ktoś pociągnął mnie za łokieć, więc znalazłam się za ścianą. Gdy zobaczyłam, że był to Bolo, to początkowo zamarłam, a po chwili chciałam mu się wyrwać.
 - Proszę, zaczekaj – powiedział łagodnie. Ten ton głosu kompletnie mi do niego nie pasował. Spojrzałam na jego twarz. Wyglądał na takiego skruszonego.
 - Daj mi spokój – wysyczałam przez zęby.
 - Błagam, daj mi to wszystko wyjaśnić. Przez ostatnie tygodnie wariowałem, bo nie wiedziałem co z tobą – spojrzał na mnie troskliwie. Przystanęłam, nie dowierzając.
 - Jak widzisz niestety żyję – mruknęłam.
 - Wiem, że źle zrobiłem, ale to wszystko naprawdę nie jest tak, jak myślisz. Ja nigdy nie miałem zamiaru tego nagrywać. Nie chciałem cię wyko…
 - Nie chciałeś mnie wykorzystać? – prychnęłam. – Ale zrobiłeś to. Zabawiłeś się mną i miałeś to na celu od samego początku. Podpuszczałeś mnie żebym sama sobie życie spieprzyła.
 - Ja ci tylko pomogłem uświadomić, czego tak naprawdę chcesz, Zuza – popatrzył mi głęboko w oczy. – A chcesz mnie.
 - Nie chcę i nigdy nie chciałam. Omotałeś mnie,  a ja byłam głupia i ślepa, że na to pozwoliłam. Chcę o tobie raz na zawsze zapomnieć – rzuciłam stanowczo.
 - Zuza, ja.. – zaczął, ale w tym momencie ktoś mu przerwał.
 - O proszę, jaka ciekawa rozmowa – usłyszałam Izę. Spojrzałam w bok. Stała z tym triumfalnym uśmieszkiem, którego tak bardzo nie chciałam zobaczyć.
 - Iza, wynoś się stąd – syknął Hubert.
 - Ależ braciszku, ja bardzo chętnie sobie porozmawiam z wami – wyszczerzyła się złośliwie.
 - Braciszku? – zapytałam, nie wierząc własnym uszom.
 - Tak, Hubert to mój brat przyrodni. Nie wspominał ci? Jaka szkoda – zaśmiała się.
 - Zamknij się – syknął Bolo.
 - A wspomniał ci, że gdy tylko się dowiedział, że się nie znosimy, to pomoże mi zrobić z ciebie pośmiewisko?
 - Wypierdalaj Iza! – powoli tracił nerwy, a ja słuchałam tego wszystkiego w totalnym osłupieniu.
 - Hubercik, nie denerwuj się tak – nadal była rozbawiona. – Opowiedzmy naszej Zuzi, jaki wspaniały plan wymyśliliśmy..
 - Nie, teraz ja wam coś powiem – wtrąciłam się ze łzami w oczach. – Nienawidzę was obojga najbardziej na świecie. Zniszczyliście mi życie, a raczej sprawiliście, że sama je sobie zniszczyłam. Proszę was tylko o jedno, skoro osiągnęliście swój cel, to dajcie mi już spokój.
Po tych słowach wyminęłam ich i płacząc oddaliłam się. Po chwili jednak znowu poczułam, jak ktoś mnie łapie za ramię.
 - Zuza, wybacz mi, proszę – Hubert wyglądał na strasznie przejętego.
 - Weź zostaw w końcu tą kretynkę, bo już się popłakała i pewnie zaraz znowu pójdzie się zabić i jej nie wyjdzie – wtrąciła Iza.
 - Naprawdę cię przepraszam i żałuję, że zgodziłem się na ten jej plan. Wiedz, że jak cię poznałem to wiedziałem, że nie chcę cię upokorzyć, jak moja stuknięta siostra – zignorował ją.
 - Dajcie jej spokój – usłyszałam Kubiaka i poczułam ulgę.
 - Rozmawiamy – warknął Bolo, patrząc na siatkarza z mordem w oczach. We wzroku przyjmującego było to samo.
 - Zuza raczej nie chce rozmawiać ani z tobą, ani z tamtą cizią – palcem wskazał na Izę. – Dlatego teraz już sobie pójdziemy.
 - Jeszcze pogadamy, Księżniczko – rzucił smutno i oddalił się. Michał chwycił mnie za rękę i zaczął prowadzić do auta. Byłam cała roztrzęsiona. Choć do tej pory próbowałam się podnieść i mi to nawet wychodziło, to teraz znowu czułam się rozbita. Niczym w ten cholerny dzień, gdy chciałam odebrać sobie życie.
 - Przepraszam, że nie zauważyłem was wcześniej – westchnął siatkarz, gdy weszliśmy do samochodu.
 - Zawieź mnie do domu – poprosiłam cicho, przymykając powieki. Nie sprawiło to jednak, że łzy przestały spod nich wypływać, a wręcz przeciwnie. Michał pogładził delikatnie moją dłoń, ale ją zabrałam. Nie wiem dlaczego.
Po kilku minutach wchodziliśmy do mojego mieszkania. Pierwsze co zrobiłam to poszłam ściągnąć tą sukienkę i ubrać coś luźniejszego (link). Włosy związałam w niedbałego koka, a makijaż zmyłam, bo i tak już był cały rozmazany. Wyszłam z łazienki i poczułam, że z kuchni dochodzą jakieś zapachy.
 - Zrobiłem gotowe spaghetti na szybko – wyjaśnił Kubiak. Skinęłam głową i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i podkuliłam nogi pod brodę. Wszystko wróciło i znowu zaczęłam się sypać. Jeszcze nigdy nic mnie tak nie zdołowało, jak ta chora sytuacja, w której znalazłam się przez własną głupotę. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Chciałam jednocześnie wybuchnąć płaczem, jak i krzyknąć. Zamiast tego jednak siedziałam, tępo wpatrując się w ścianę i obejmując dłońmi kolana. Niczym zahipnotyzowana.
 - Zjedz, Zuza – poprosił Michał, kładąc talerz z gorącym daniem przede mną na stole. Pokręciłam przecząco głową.
 - Nie jestem głodna – wymamrotałam cicho.
 - Pewnie to głupie pytanie, ale – zawahał się. – Chcesz pogadać o tym, co się stało przed szkołą?
Ponowiłam gest głowy, na co odpowiedział westchnięciem.
 - To przez nich, tak? To oni cię skrzywdzili? – mimo to dopytywał.
 - Michał, daj spokój – syknęłam, będąc na granicy wielkiego szlochu.
 - Zrozum, że się martwię, że znowu coś…
 - Nic sobie nie zrobię już – spojrzałam mu w oczy.
 - Na pewno?
 - Michał, kurwa, tak na pewno! – wybuchnęłam nagłą złością. Po chwili jednak zrozumiałam, że przecież on nie jest niczemu winny, bo to ja byłam totalną kretynką. Nie wytrzymałam i wybuchnęłam niekontrolowanym płaczem. Siatkarz przytulił mnie mocno do siebie. Dłonią gładził mnie po plecach, a usta przyłożył do czubka mojej głowy.
 - Nie radzę sobie z tym wszystkim – wybełkotałam przez łzy.
 - Dlatego chcemy ci pomóc, skarbie – powiedział czule. Już dawno się tak do mnie nie zwrócił. Jedno słowo wywołało tyle wspomnień. Nasz pierwszy pocałunek, spotkania po kryjomu, pierwsza noc… a zaraz po tym pierwsze rozczarowanie, Aldona, Hubert i nasze rozstanie. Przemoczyłam przyjmującemu chyba całą koszulkę.
 - Opowiem ci – szepnęłam. – Ale nie teraz. Nie mam na razie siły.
 - Rozumiem – przytaknął. – Poczekam.
Powoli chyba się uspokajałam. Wiedziałam, że mam w nim oparcie, chyba jak w nikim innym. Michał miał prawo wiedzieć, co mną kierowało podczas tej nieszczęsnej próby samobójczej. Zbyszkowi też byłam winna wyjaśnienia, ale nie mogłam mu powiedzieć wszystkiego. Wiedziałam, że gdyby teraz dowiedział się, że kocham jego najlepszego kumpla, to by się wściekł. A zaraz wybuchnąłby jeszcze większą złością, wiedząc dokąd mnie to wszystko doprowadziło…
 - Hej, już jestem – usłyszeliśmy mojego brata. Oho, znowu mnie zobaczy w takim stanie. Odkleiłam się lekko od Michała, obserwując reakcję Bartmana. Na jego twarzy malował się szok i strach jednocześnie. – Zuza, co się stało?

 - Przeszłość mnie dopadła – rzuciłam i szybko wyszłam z salonu. Zamknęłam drzwi od swojego pokoju na klucz i położyłam na łóżku. Na szczęście chłopaki nie próbowali się do mnie dobijać. Z tego, co usłyszałam to Michał powstrzymał mojego brata słowami: ‘’Zostaw. Musi teraz pobyć sama’’. Tak, samotność i cisza były mi teraz potrzebne, żebym wreszcie pomyślała nad tym wszystkim i podjęła jakieś decyzję, bo jeśli nadal będę tkwić w tym samym punkcie, to zwariuję zarówno ja, jak i moi bliscy. 

_________________

Przepraszam, że dopiero teraz pojawia się ten rozdział, ale sami widzicie, że temat jest ciężki, a nie chciałam go spieprzyć. Nie wiem, czy mi wyszło. To już wy ocenicie. Chciałabym oddać w 100% co myśli i czuje Zuza, ale nie wiem, czy mi się to udało. Mam w głowie tyle myśli na sekundę, że gdy chcę to ogarnąć i przelać do Worda to już nie to samo :/
Mam nadzieję, że następny wpis pojawi się szybciej, niż za 2 tygodnie.
Pozdrawiam ;*

11 komentarzy:

  1. biedna :(
    ale Kubi taki kochany... oby się pogodzili
    Hubert... nie wiem co o nim myśleć
    a Iza, nie trawię laski :/
    weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pierdziele jaka z tej Izy wredna laska, a najgorsze jest to,że w realu też coraz więcej takich:/ Biedna Zuza jak szła na zakończenie roku i po to świadectwo to miałam wrażenie jakbym to ja tam szła, takie lekkie poddenerwowanie czułam .Mam nadzieję,że Zuza da radę i jakoś się otrząśnie,w końcu to twarda dziewczyna, musi sobie o tym przypomnieć.Nazwisko zobowiązuje.Mam nadzieję,że między nią a Kubiakiem będzie się ocieplać, przecież widać,że są sonie stworzeni.Bardzo ciekawy i fajnie napisany rozdział,takina osłodę po tym jak zakończyła się historia Blanki i Michała.Już czekam na kolejny. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. zapraszam na nowy :)
    http://just-love-nothing-else-matters.blogspot.com/2015/06/rozdzia-9.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :D Warto było czekać :)) Mam nadzieję, że wszystko się ułoży w życiu Zuzy. pozdrawiam i do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zwykle na TAK :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Matko KUBIAK KUBIAK KUBIAK.
    Dobra.. ja tutaj idę nadrabiać, a Ciebie serdecznie zapraszam do siebie na 18 rozdział.
    http://moja-podswiadomosc-sie-rumieni.blogspot.com/
    jeżeli masz ochotę wpadnij również do mnie i Em na 6 rozdział :)
    http://idealna-niedoskonalosc.blogspot.com/
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeju, zakochałam się. Uwielbiam twoj styl pisania, jak i wszystkie trzy twoje blogi! Czekam z niecierpliwością na kolejny, a tymczasem zapraszam do mnie!:)
    Www.handballitsmywholelive. blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakbym dorwala ta pizde to chyba bym jej wszystkie kudly wyrwala.. no bez kitu.. mam nadzieje, ze Zuza sie w koncu przelamie i opowie o wszystkim Michalowi, a ten zrobi porzadek z ta dwojka idiotow..
    Caluje ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. zapraszam na nowość http://wakacjezsiatkarzami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział :* Czekam na następny :)
    Przy okazji zapraszam do mnie na 3 rozdział
    http://as-long-as-i-breathe-i-hope.blogspot.com/2015/06/rozdzia-3.html
    Całusy Zakręcona *-*

    OdpowiedzUsuń