Gdy zamknęłam się w pokoju, to po chwili szybko
zasnęłam.Przebudziłam się już wieczorem, więc wiedziałam, że czeka mnie
nieprzespana noc. Skrzywiłam się na samą myśl. Nie lubiłam takich, bo wtedy
zabyt dużo myślałam, a to mi było akurat najmniej do szczęścia potrzebne.
Wstałam z łóżka i na zawołanie zaburczało mi w brzuchu. Skierowałam się więc do
kuchni. W mieszkaniu było dziwnie cicho, co mnie zaskoczyło. Znaleziona kartka
na stole tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że byłam sama, bo Zbyszek był
umówiony z Asią. Mieli swoją kolejną miesięcznicę. Pewnie tylko dlatego
zostawił mnie samą. Aż dziwne, że nie wysłał Kubiaka żeby mnie tu pilnował. Nie
zaprzątałam sobie tym głowy i postanowiłam odgrzać spaghetti, które przyjaciel
wcześniej mi przygotował. Z gotowym daniem przeszłam do salonu. Włączyłam
telewizor i zaczęłam konsumować obiado-kolację. Nie byłam do końca pewna, czy
19 to była pora na późny obiad, czy już na kolację.
W pewnym momencie podszedł do mnie Bobek. Właściwie to nie
podszedł tylko wskoczył na kanapę ze smyczą w pyszczku.
- Czyżby Zibi
zapomniał z tobą wyjść? – uniosłam pytająco jedną brew. Zapewne tak się stroił
na randkę z Aśką, że nie miał do tego głowy. Westchnęłam i odłożyłam pusty
talerz do zlewu. Ubrałam kurtkę (link) i buty (link), a następnie zapięłam psu
smycz. Od razu zamerdał wesoło ogonem. Uśmiechnęłam się lekko. Nie dość, że pierwszy
raz od miesiąca zostałam sama w domu, to pierwszy raz miałam sama z niego wyjść
na spacer z Bobkiem. Ile rewelacji jak na jeden wieczór.
Zamknęłam mieszkanie na klucz i wyszłam. Skierowałam się
do parku, gdzie mój pies mógł się wyszaleć. Na zewnątrz było bardzo przyjemnie.
Bobek był wniebowzięty, że ma tyle przestrzeni do biegania i wydalania swojej
potrzeby, a ja siedziałam na ławce i pierwszy raz od dawna czułam się tak..
normalnie. Nie miałam już tego uczucia, że wszyscy się na mnie dziwnie patrzą.
Przechodnie byli wreszcie zwykłymi ludźmi, których nie obchodziłam. Wreszcie
chyba zaczynałam dochodzić do siebie po tym wszystkim, co się stało. Miałam
nadzieję, że sprawę z Hubertem załatwiłam pod szkołą, więc został już tylko
Michał. Kiedy z nim sobie wszystko wyjaśnię, to wtedy dopiero okrojoną wersję
przekażę Zibiemu. Martwił się o mnie, bo w końcu byłam jego młodszą siostrą,
którą opiekował się sam od 6 lat. Dlatego musiałam szybko wszystko załatwić.
Podjęłam chyba najodważniejsza decyzję od bardzo dawna, bo
zaraz po powrocie do mieszkania nakarmiłam Bobka i znowu wyszłam. Tym razem
skierowałam się jednak piętro wyżej. Zapukałam do dobrze znanych mi drzwi.
Michał był ewidentnie zdziwiony moim przyjściem, ale od razu zaprosił mnie do
środka i zaproponował coś do picia.
- Czemu nie
korzystasz z tej dzisiejszej wolności? – uśmiechnął się lekko, podając mi
szklankę z sokiem pomarańczowym.
- Czyli jednak
Zbyszek prosił cię żebyś mnie pilnował? – zaśmiałam się, a moja reakcja
zdziwiła go chyba jeszcze bardziej, niż to, że tu przyszłam. W sumie sama byłam
zdziwiona. Miałam wrażenie, że moja obecna mentalność była kompletnie inna od
tej, którą miałam jeszcze rano.
- No tak, ale
powiedziałem mu, że przecież dasz już sobie radę sama.
- I dobrze
powiedziałeś, bo to chyba było mi potrzebne – zaczęłam. – Zrozumiałam, że skoro
wy mi już na tyle ufacie, to najwyższy czas się otrząsnąć i wrócić do
normalności. Chce naprawić to, co zepsułam.
- Zamieniam się w
słuch – Kubiak usiadł obok mnie i spojrzał wyczekująco i z zaciekawieniem.
Westchnęłam głęboko, w głowie układając
odpowiednie słowa.
- To wszystko
zaczęło się wtedy, kiedy zauważyłam, że między nami jest jakoś inaczej. W
dodatku, jak mi Zbyszek tyle mówił o tej Aldonie, to..
- To była i jest
tylko znajoma. Naprawdę, Zuza – przerwał mi.
- Dasz mi do
kończyć? – mruknęłam. – Teraz wiem, bo gdyby ci naprawdę na mnie nie zależało,
tak jak to sobie wtedy ubzdurałam, to nie zaczynałbyś ze mną związku, a teraz
nie troszczyłbyś się tak o mnie, tylko siedział z Aldoną. Ten Hubert tak mi
namącił w głowie, że już nie wiedziałam sama co myśleć. Pogubiłam się w tym
wszystkim dlatego uznałam, że bardziej fair będzie jeśli zerwiemy. Ty wtedy
zacząłeś częściej widywać się z Aldoną, co tylko utwierdzało mnie w
przekonaniu, że zrobiłam dobrze. Myślałam, że ciągnie mnie do Bola, a prawda
była taka, że on doskonale wiedział, co zrobić bym tak myślała. Miał ten swój
urok osobisty, a te wyścigi tylko dolewały oliwy do ognia. Sądziłam, że dzięki
niemu o tobie zapomnę. Nie chciałam jednak tworzyć z nim związku, ani
tym bardziej czegoś poważnego.
Spojrzałam na niego niepewnie. Słuchał mnie uważnie, więc
kontynuowałam.
- I raz przyszłam
do niego niespodziewanie i dopiero wtedy dowiedziałam się wszystkiego –
ponownie spuściłam wzrok. – Był w zmowie z Izą. Miał nagrać naszą noc, a
nagranie jej dostarczyć. To było ponad moje siły, a jeszcze na dodatek wracając
spotkałam Aldonę, która nie była taka miła, jak przy was. Otwarcie powiedziała
mi, że mogę sobie o tobie pomarzyć, bo nie jest ślepa i widzi jak na ciebie
patrzę. Zrozumiałam, że już nigdy cię nie odzyskam, że nie mam już niczego .
Pomyślałam, że jestem skończoną idiotką, a gdy wróciłam do mieszkania to
działałam pod wpływem emocji.
Łzy powoli zaczęły mi ściekać po policzkach. Popatrzyłam w
oczy Michała. Zobaczyłam w nich tyle troski i miłości, jak chyba jeszcze nigdy
dotąd.
- Zuza, ja.. nie
wiem co powiedzieć – powiedział po krótkiej chwili. Następnie mocno mnie do
siebie przytulił. – Przepraszam. Myślałem, że to ten Hubert cię skrzywdził, a w
głównej mierze to ja się do tego przyczyniłem.
- Nie, Michał –
pokręciłam głową, wyrywając się mu. – To nie jest twoja wina. To ze mną było coś
nie tak, skoro nie umiałam być silna jak zwykle, tylko się poddałam. Nawet
jeszcze ci nie podziękowałam, że uratowałeś mi wtedy życie.
- Nie potrafiłbym
żyć bez ciebie, mała – pogładził delikatnie mój policzek.
- Ja się wtedy tak
po prostu załamałam, nie wiedziałam co zrobić – łkałam.
- Cii, już jest
dobrze – przytulił mnie ponownie. Po kilku minutach się uspokoiłam. Michał
otarł moje mokre policzki i pocałował czule w czoło. Dawno już nie mogłam tak
spokojnie i beztrosko posiedzieć w jego ramionach.
- Michał, bo… –
zaczęłam niepewnie.
- Tak? – zapytał
zainteresowany.
- Bo ja cię nigdy
nie przestałam kochać – wyznałam. Zaczęłam obserwować jego reakcję. Na jego
twarzy pojawił się szczery uśmiech. Jego dłonie natomiast zjechały na moją
talię, zbliżając mnie do niego.
- Ja ciebie też
dalej bardzo kocham, malutka – wyszeptał, mając wargi tuż przy swoich.
Przymknęłam delikatnie oczy i nie musiałam długo czekać aż nasze usta w końcu
połączą się w pocałunku. Z początku był on delikatny, ale z każdą
chwilą stawał się coraz bardziej namiętny. Oboje byliśmy siebie spragnieni.
Kubiak przeciągnął mnie na swoje kolana. Wplotłam dłoń w jego przydługie włosy,
a drugą zaczęłam odpinać guziki od jego koszuli w kratkę. On również nie
pozostawał mi dłużny, bo pozbawił mnie najpierw bluzy, a potem topu. Następnie
wziął mnie na ręce. Oplotłam go nogami wokół bioder i pozwoliłam się zanieść do
sypialni. Ten wieczór był najprzyjemniejszym od bardzo dawna. Wreszcie zapomniałam
o zmartwieniach i cieszyłam się chwilą, a miałam się czym cieszyć, bo
odzyskałam Michała.
- Co powiesz
Zbyszkowi? – zapytał w pewnym momencie, gładząc moje plecy, gdy leżałam
swobodnie na jego torsie, wsłuchując się w miarowe bicie jego serca.
- Tylko tą część o
Hubercie – odparłam.
- A nie lepiej
powiedzieć mu już wszystko?
Podniosłam się lekko i spojrzałam na niego zdziwiona.
- Nie znasz go? Na
razie nie ma szans, szczególnie teraz – pokręciłam głową. – Boję się mu w ogóle
o Hubercie powiedzieć, a co dopiero my…
- I myślisz, że
Zibi uwierzy, że tylko przez to próbowałaś ze sobą skończyć? Zuzka, on cię zna,
wie, że ciebie złamać może tylko coś naprawdę poważnego.
- A chcesz żeby
przestał się z tobą przyjaźnić, a przy okazji obić twarz – zapytałam z
wyrzutem. – Mnie też by od ciebie odizolował.
- Jesteś
pełnoletnia. Możesz się wiązać z kim chcesz – podniósł się do pozycji siedzącej
by być na równi ze mną.
- Dla niego to
żaden problem – westchnęłam. – Nie chcę teraz dodawać mu kolejnych zmartwień.
Sam wiesz, jak to wszystko przeżył. Nie wiem, jak ja mogłam wam to zrobić.
- Na szczęście
jesteś cała i zdrowa – przyciągnął mnie do siebie i przytulił, całując w czoło.
– To jest najważniejsze.
Koło 23 postanowiłam wrócić do swojego mieszkania. O dziwo
miałam wielki uśmiech na twarzy – pierwszy raz od bardzo dawna. Mimo tego
wszystkiego wreszcie czułam się dobrze. Mogłam nawet rzec, że szczęśliwa. Kiedy
przekręcałam klucz w zamku swojego mieszkania, poczułam czyjąś dłoń na swoim
ramieniu. Wzdrygnęłam się i zamarłam.
- Nie bój się –
usłyszałam skruszony głos Huberta.
- Co ty tu robisz?
– zapytałam przestraszona.
- Czekam na ciebie
– odparł spokojnie, a ja westchnęłam. Bolo nie odpuszczał i to mnie denerwowało
i przerażało jednocześnie.
- Kiedy ty się ode
mnie odczepisz?
- Kiedy mnie
wysłuchasz i prosto w oczy powiesz mi żebym to zrobił.
Westchnęłam zrezygnowana i pozwoliłam mu wejść do środka.
Kazałam mu pójść do salonu, a ja w tym czasie poszłam zamknąć Bobka u mnie w
pokoju, bo szczekaniem oznajmiał swój brak sympatii do obcego gościa. Po chwili
zajął się swoją zabawką, więc się uciszył. Wróciłam do salonu, gdzie Hubert
wygodnie siedział na kanapie i rozglądał się po pomieszczeniu. Usiadłam na
końcu tego mebla, ale się przybliżył.
- Mów. Chyba nie
przyszedłeś tu żeby milczeć – prychnęłam.
- Chwilka –
powiedział, patrząc w buty. – Myśli zbieram, bo jakoś nie wiem, co mówić…
- Wspaniały Hubert
Bolanowski nie wie co mówić? – ironizowałam. Nie szczędziłam złośliwości tego
wieczora. A raczej nocy.
- Może zacznę od
początku.
- Od początku
będzie lepiej, niż od końca – przerwałam mu.
- A mogłabyś mi nie
przerywać? – zapytał w końcu lekko poddenerwowany. W odpowiedzi wywróciłam
tylko oczami. Będąc w swoim mieszkaniu miałam jakoś więcej odwagi, niż w
szkole. Chyba świadomość, że Michał jest piętro wyżej dodawała mi otuchy.
- Kiedy się
poznaliśmy, to nie wiedziałem, że znacie się z Izą – przyznał. – Dopiero potem jakoś
w rozmowie wyszło i wtedy zaczęła mną manipulować. Ja wiem, jak to brzmi, bo
przecież zgrywam takiego cwaniaka, a tu jakaś laska mną manipuluje. Izka od
dziecka była rozpieszczana. Mamy wspólną matkę, ale różnych ojców. Mama zawsze
ją faworyzowała, dlatego jak miałem 12 lat to uznałem, że wolę mieszkać z tatą.
A Izunia rosła sobie niczym jedynaczka i uczyła się dalej, jak manipulować
najbliższymi. Wmówiła mi, że starasz się ją w szkole upokorzyć, że mieszasz ją
z błotem, że chciałaby się zmienić i nie być taka wredna, ale nie potrafi, gdy
ktoś ją tak traktuje. Uwierzyłem – westchnął. A ja ścisnęłam pięści ze złości.
– Obiecałem jej, że się z tobą prześpię, a nagranie z tego jej dam. Chciała
mieć haka na ciebie żebyś dała jej spokój. Ale żeby to zrobić musiałem się do
ciebie zbliżyć. Od początku mnie do ciebie ciągnęło, a ciebie do mnie. Nie
zaprzeczaj – wbił we mnie wzrok. – Poznałem cię, nawet bardziej, niż myślisz i
wiedziałem, że nie jesteś taka jak opisywała Iza. Dlatego chciałem się z tej
umowy wyplatać. Chciałem się do ciebie zbliżyć. Zaczęło mi na tobie zależeć,
Księżniczko.
Popatrzył mi
głęboko w oczy i nieśmiało pogłaskał mój policzek. Nie wiedziałam co mam
zrobić, co powiedzieć. Wbił mnie trochę w ziemię tą opowieścią. Chyba za długo
tkwiłam w takim amoku bez żadnego słowa, bo zaczął się do mnie niebezpiecznie
zbliżać. Poczułam jego oddech na skórze. Przez chwilę miałam w głowie te dobre
wspomnienia, łącznie z uczuciem pożądania, które towarzyszyło mi przy każdym
spotkaniu. Ocknęłam się dopiero kiedy lekko musnął swoimi wargami moje usta.
Odepchnęłam go od siebie i wstałam z kanapy.
- Ale mi na tobie
nie zależy –warknęłam. – Namieszałeś mi w głowie, sprawiając, że zwątpiłam w to
co czuje do mnie Michał i co ja sama do niego czuję. Ale dzięki temu
wszystkiemu przynajmniej utwierdziłam się w przekonaniu, że tylko jego naprawdę
kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego.
- No tak, mogłem
się domyślić – westchnął. – Ale chciałbym mimo wszystko być w jakimś sensie
blisko ciebie. Choćby zwykłym kolegą.
- I co ci to da? –
prychnęłam. – Nigdy nie zapomnę tego jak się czułam przez ciebie i twoją
siostrę.
- Nie zwalaj
wszystkiego na nas – syknął. – Zapomniałaś już co ci Michał zrobił? Za twoimi
plecami umawiał się z tą lalunią. Też na pewno nie był święty.
Stanął naprzeciwko mnie i znowu wbił we mnie wzrok.
- Może i tak, ale
to wszystko była sprawka Aldony.
- Tak ci
powiedział? – zaśmiał się. – Naprawdę jesteś naiwna.
- Ona mi
powiedziała – warknęłam. – A teraz chyba nadeszła pora żebyś sobie poszedł.
- Zuza – od razu
spokorniał. Chwycił mnie za ramię, a mnie przeszedł dreszcz. Chyba się
zaczynałam go bać. Popatrzył mi w oczy.
- Spójrz na mnie i
powiedz prosto w oczy, że chcesz żebym zniknął z twojego życia – powiedział
cicho. – Widzę przecież jak na ciebie działam.
- Wymyśliłeś to
sobie – pokręciłam głową. Następnie przybrałam poważny wyraz twarzy i
spojrzałam mu w oczy. – Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Wyjdź.
Miałam wrażenie, że zabolały go moje słowa. Bez odpowiedzi
oddalił się i skierował do wyjścia. Odetchnęłam dopiero, gdy wyszedł. Dla
pewności podeszłam do nich i przez wizjer zerknęłam na klatkę. Już go nie było.
Miałam nadzieję, że to koniec tego wszystkiego i wreszcie zacznie mi się
układać. Pozostało tylko powiedzieć Zbyszkowi, lecz niestety nie o wszystkim.
Bałam się tego, ale wiedziałam, że tak trzeba. Po rozmowie z Michałem, a teraz
z Hubertem było mi łatwiej wyznać bratu wszystko. Zmęczona wzięłam szybki
prysznic i położyłam się spać. O dziwo mimo tylu atrakcji tego dnia zasnęłam
bardzo szybko.
******************************************************************
Po wyjściu Zuzy byłem o nią o wiele spokojniejszy. Czułem
też takie dziwne szczęście i miałem wrażenie, że teraz zacznie się układać. Oby
tylko tak było. Postanowiłem wziąć prysznic, a kiedy wyszedłem z łazienki
ubrany tylko w spodenki ruszyłem do kuchni żeby coś jeszcze przegryźć przed
snem. Otworzyłem lodówkę i wyjąłem szynkę, masło i ser. Postanowiłem zrobić
sobie ze 2 kanapki na szybko. Przerwał mi jednak dzwonek do drzwi. Zdziwiłem
się, kogo niesie o tej porze. Uśmiechnąłem się na myśl, że może to Zuzka chciała jednak przenocować u
mnie. Ogromnie się zdziwiłem, widząc kto stoi na wycieraczce.
- Czego chcesz? –
warknąłem.
- Upewnić się –
odparł spokojnie.
- Niby czego? –
zdziwiłem się. Nie miałem pojęcia, o co temu całemu Hubertowi chodzi. Obawiałem
się, że był też u mojej dziewczyny.
- Kochasz ją? –
zapytał.
- Tak – odparłem
pewnie. – A czemu pytasz?
- Bo chcę wiedzieć,
że nie będzie już przez ciebie płakać. Bo ja się z jej życia wycofuję. Tak
zdecydowała – westchnął, a mi kamień spadł z serca.
- Możesz być pewny,
że jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie i już nigdy jej nie skrzywdzę.
- Nie wiem, co ty w
sobie masz, siatkarzyku – pokręcił głową. – Ale jeżeli się dowiem, że
zmarnowałeś swoją szansę, to się pojawię i wtedy będziesz mógł sobie o niej
jedynie pomarzyć.
Rywal przeszył mnie nienawistnym spojrzeniem, a następnie
odwrócił się napięcie i ruszył w kierunku schodów.
- Nie będzie to
konieczne – odparłem i zamknąłem drzwi. Nie wiem, jakie rzeczywiście były jego
intencje, ale chyba rzeczywiście zależało mu na Zuzie. Zmarnował jednak okazję,
oszukując ją i nadszarpując jej zaufanie, doprowadzając do takiej desperacji,
że chciała się zabić. Nie mogłem pozwolić żeby to się kiedykolwiek powtórzyło.
______________________
Oddaję kolejny do waszej oceny ;) Mam też dla was taką mini sondę. Czy według was Hubert sprawia dobre wrażenie? Bo szczerze powiedziawszy (wiem, że to głupio zabrzmi) ale ta postać wymknęła mi się spod kontroli. Serio, ten rozdział pisałam jakby wbrew sobie :O Stworzyłam postać, która samą mnie nurtuje i chyba zagości on dłużej, bo mam już kilka pomysłów... Boję się tylko, że przegram z samą sobą i zmienię mój zamysł tego opowiadania o 180 stopni... Tak, chyba jestem wariatką, bo kłócę się z własnym opowiadaniem, nad którym rzekomo powinnam mieć kontrolę... czyżbym bredziła? To w takim razie chyba koniec mojego gadania, bo jeszcze wezwiecie ludzi, którzy zabiorą mnie do pokoju bez klamek..
Miłych wakacji życzę tym, którzy dopiero je zaczynają ^^
Pozdrawiam ;*
Pozdrawiam ;*